Michał Walczak, Maciej Łubieński – „Gorączka powstańczej nocy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-08-26, 10:37
wolna licencja
Tegoroczne mocne wejście tematyki powstania warszawskiego do popkultury, czy wręcz do współczesności, obliguje do stawiania ważnych pytań. I to nie tylko o to, jak wybrać spódnicę do bluzki idąc na barykadę, żeby jeszcze pasowała kolorystycznie do opaski. Zapytać należy o sprawy kluczowe. Na przykład: czy Ty, słoiku, poszedłbyś do Powstania?
reklama
Maciej Łubieński, Michał Walczak
Gorączka powstańczej nocy
nasza ocena:
7/10
cena:
34,99 zł
Wydawca:
W.A.B.
Rok wydania:
2014
Okładka:
miękka
Liczba stron:
96
Format:
130mm x 130mm
ISBN:
978-83-280-0985-1

Przeczytaj fragment tej książki

Proszę mojego pytania nie traktować jako wyrazu jakiegoś warszawskiego szowinizmu. W zamierzeniu łączy ono rok 1944 i 2014, prowadząc do przeplatania się ze sobą dwóch porządków: historycznego i na wskroś współczesnego (by nie powiedzieć: codziennego). W taki sam sposób czynią to twórcy kabaretu Pożar w Burdelu, których zeszłoroczne przedstawienie pt. „Gorączka powstańczej nocy” zostało właśnie wydane w formie książkowej nakładem W.A.B.

Pożar w Burdelu to kabaret stworzony przez Michała Walczaka i Macieja Łubieńskiego, działający od 2012 roku, początkowo w Klubie Komediowym Chłodna 25 w Warszawie. W swoich spektaklach (powstało ich już kilkanaście) w publicystyczny sposób komentuje on bieżące sprawy warszawskie, stąd też postacie pojawiające się na scenie to hipsterzy z Placu Zbawiciela, Podpalacz Tęczy, korpo-klasa średnia z Miasteczka Wilanów, urzędnicy Ratusza (na czele z rządzącą nim HGW) i pracownicy instytucji kulturalnych. Kontekst współczesny stanowi integralny element każdego przedstawienia, mniej lub bardziej powiązany z głównym tematem.

W „Gorączce powstańczej nocy” pojawia się swoisty fabularny samograj – z Barykady Kultury na powstańczej Starówce do Warszawy AD 2013 przenosi się młody harcerz i żołnierz Wiesław. Jego zadaniem jest sprowadzenie pomocy swoim towarzyszom (m.in. pieśniarce i projektantowi), oblężonym przez diabolicznego gruppenführera Wolfensteina. Perypetie powstańca, splecione ze sprawą porwań dzieci w warszawskich instytucjach kulturalnych, stanowią główną oś opowieści, snutej na dokładnie 63 stronach (przypadek? nie sądzę), uzupełnionej o dwa bisy.

Na pewno jest absurdalnie, szalenie i nawet śmiesznie. Uwagę zwracają zwłaszcza liczne piosenki i fragmenty wierszowane, wypełnione po brzegi żartami ciętymi i w dobrym smaku – m.in. ten o „mężczyźnie retro” („Ktoś liryczny i epicki – ostatni był chyba Łapicki”). Zaletą humoru jest też jego aluzyjność i odniesienie do warszawskich realiów czy doniesień medialnych (np. nawiązanie do homoseksualnej interpretacji „Kamieni na szaniec” autorstwa Elżbiety Janickiej). Oczywiście, żartuje się z seksu (pojawia się wątek gejowski), nie brakuje też wulgaryzmów, które jednak w moim odczuciu nie pełnią jakiejś istotnej roli, uzasadniającej ich pojawianie się (są co najwyżej odbiciem języka, którym Polacy władają na co dzień). Poszczególne scenki tworzące różne wątki mieszają się ze sobą, co wzmacnia dodatkowo końcowy efekt. O ile jednak jest to niewątpliwa zaleta w przypadku scenicznej wersji sztuki, o tyle podczas lektury książki może to prowadzić do zagubienia się czytającego w wirze postaci, wątków i nagłych przeskoków akcji.

Autorzy scenariusza bardzo trafnie odtwarzają funkcjonujące wokół powstania dyskursy. Wolfenstein, spacerujący po Starówce, dziwiący się jej dzisiejszym wyglądem i krzyczący „Powstanie wygrało! O nie, nein, nein! Warszawo, pokonałaś mnie, jesteś piękna!”, przyswaja sobie opowieść o mieście-feniksie. Świadomość pamięci i jej roli dla tożsamości udanie podkreślono w scence „Cud postpamięci”, w której jedna z bohaterek mówi „Jestem pierwszy raz w Muzeum Powstania i od razu mam ochotę nakleić sobie na aucie naklejkę «Pamiętamy». Choć nic nie pamiętam”, na co Profesor odpowiada jej „Paula, dokonuje się w Tobie cud postpamięci […] Kodują się w Tobie traumy przodków, szczęk broni, pył bitew przegranych. Czy czujesz już to brzemię, słoiku?”. Po tej wymianie zdań obydwoje deklamują:

Niech się święci

Cud postpamięci

Postpamięci cud

O sile takiej,

Że słoika zrobi warszawiakiem.

Docenić też warto scenkę w Muzeum Powstania Warszawskiego, która niezwykle trafnie oddaje jego specyfikę, o której dyskutuje się już prawie dziesięć lat:

reklama

Dzika Agnes

Czy nie widziała pani mojego synka? Zgubił się. Miał na sobie taki granatowy strój. Zwykły mundurek. Proszę pana, proszę mi pomóc. Mój Maksio był w sali dziecięcej. Bawił się powstańczymi puzzlami. Doskonale poskładał mogiłę powstańczą, ale miał kłopot ze złożeniem rannego, chodzi o ten fragment puzzla, gdzie jest punkt opatrunkowy, ale mu pomogłam. Potem się zdenerwował, bo nie potrafił narysować symbolu Polski Walczącej. Źle napisał „p”, narysował brzuszek w drugą stronę. Ma dopiero 6 lat, czy on musi wiedzieć, w którą stronę jest brzuszek w literze „p”? Bardzo to przeżył, inne dzieci świetnie sobie poradziły. Wybiegł z sali z płaczem, pobiegł w stronę Liberatora i zaginął. Mój mały Maksio. On ma dopiero 6 lat, a tak świetnie grał w „Małych Powstańców”. Nigdy nie dał się złapać esesmanom, zawsze dostarczał meldunki. […] Ale ja nie mogę znaleźć synka. Byłam nawet w sekcji mogił.

Opętana Ania z Polski

Sekcja mogił? Moja ulubiona.

Dzika Agnes

Byłam w Polsce Lubelskiej, byłam przy Liberatorze. Nigdzie go nie ma. Mój synek zaginął. Może pan mi pomoże!

Burdeltata

Spokojnie, dzieci uwielbiają nasze muzeum, pewnie sobie gdzieś strzela. […]

Czytelników, którzy zaczynają oburzać się z powodu „szyderstwa” i „opluwania”, pragnę uspokoić – mimo zastosowanej formy ostatnią rzeczą, z której Le Bourdelle Artistique się wyśmiewa, jest właśnie samo powstanie warszawskie. Tylko w jednym momencie, w scence z udziałem Czesława (całkiem zresztą udanej), dochodzi do kpiny z „powstańczego rodu”, któremu prawie nigdy nie dane było zginąć za Ojczyznę. Jest to jednak bardziej śmianie się z pewnej współczesnej opcji światopoglądowej, niż z naszej historii. Dużo bardziej obrywa się przeciwnej stronie barykady: urzędnikom Ratusza czy też „lemingom” – nowej, korporacyjnej klasie średniej z Wilanowa czy hipsterom spod Tęczy. Jeśli miarą obiektywizmu jest smaganie batem każdej ze stron, to Pożar w Burdelu uznać można za kabaret obiektywny.

Lektura tekstu „Gorączki powstańczej nocy” była dla mnie dość przyjemna, choć żałuję, że nie mogłem zobaczyć przedstawienia na żywo – bez wątpienia inaczej odebrałbym zaprezentowane żarty i powiązane z nimi szersze refleksje. Warto też dodać, że lektura będzie o wiele łatwiejsza dla osób choć powierzchownie znających konwencję, w której obraca się Pożar w Burdelu, bo dla nieświadomego czytelnika pierwszy kontakt z tekstem może być trudny – choć należy autorom i wydawcom oddać sprawiedliwość, gdyż na początku umieścili krótkie charakterystyki pojawiających się osób (w tym stałych postaci), na końcu zaś dodali przypisy, które pozwalają lepiej zorientować się w kontekście, zwłaszcza warszawskim.

Wydany tekst spektaklu „Gorączka powstańczej nocy”, jako należący do nurtu kabaretu artystycznego, jakże odmiennego od masowego produkcji „satyrycznej” znanej z telewizji, jest ciekawy, choć niepozbawiony uchybień – dobre żarty mieszają się tu ze słabszymi, ciekawe odbicia naszej rzeczywistości z formalnym chaosem, a uniwersalność i mówienie o tradycji i pamięci z publicystyczną satyrą na Warszawę. Być może dlatego w pierwszym rzędzie zainteresuje on osoby które bądź poznały ten kabaret, bądź też lubią taką formę wyrazu – artystyczną, nieco publicystyczną i odrobinę absurdalną.

Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone