Michał Rożek – „Mitologia Krakowa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2009-05-03, 16:02
wszelkie prawa zastrzeżone
Każde miasto, nawet niewielkie, posiada swoje legendy i tajemnice. Nie ulega jednak wątpliwości, że są miasta pod tym względem wyjątkowe – takie, gdzie przez wieki ludzie i miejsca zdążyli przesiąknąć tradycją, a mity rodzą sie nad wyraz swobodnie, by później na całe pokolenia pozostawać w świadomości. W Polsce takim miastem niewątpliwie jest Kraków. Związane z nim mity, czy też wręcz istną mitologię (zgodnie z tytułem) zebrał znany badacz historii regionu, prof. Michał Rożek.
reklama
Michał Rożek
Mitologia Krakowa
cena:
19,00 zł
Wydawca:
Salwator
Okładka:
miękka
Liczba stron:
216
Format:
115x190
ISBN:
83-7580-033-3

Nie byłoby przesadą stwierdzić, że prof. Michał Rożek to jedna z najbardziej zasłużonych dla badania, a przede wszystkim popularyzowania historii Krakowa osób. Jego dorobek w tym względzie imponuje: „Krakowska Katedra na Wawelu”, „Mecenat artystyczny mieszczaństwa krakowskiego w XVII w.”, „Kopiec Kościuszki w Krakowie”, „Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie”, „Panteon narodowy na Skałce”, „Mistyczny Kraków”, „Przewodnik po zabytkach i kulturze Krakowa”, „Podwawelski pasjans. Opowieść o ludziach, których gościł Kraków”, „Swojski Kraków”, „Wawel, zawsze Wawel”, „Sekrety Krakowa”, „Kraków. Historie nieopowiedziane”, „Silva Rerum. Nietypowy przewodnik po Krakowie”, „Urbs celeberrima. Przewodnik po zabytkach Krakowa”, „Alter Roma. Święte miejsca Krakowa”, „Bazylika Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie”, „Groby królewskie na Wawelu”...

Wymieniłem tylko niewielki wycinek z jego twórczości – publikacje o Krakowie, i to wyłącznie publikacje książkowe. Na dodatek nie wszystkie. Do tego dochodzi jeszcze tuzin innych książek i setki artykułów. Profesor, mimo długich lat pracy, bynajmniej nie przechodzi na pisarską emeryturę – nakładem „Salwatoru” ukazała się kolejna jego książka, kontynuująca tradycję dotychczasowych publikacji. Mowa o „Mitologii Krakowa”.

Tajemniczy świat mitów

Autor już we wstępie tłumaczy swój zamysł. Dla niego Kraków to królewskie miasto ezoterycznych niezwykłości, w którym zawsze stare domy, baszty i wieże kościołów rzucały długie cienie, a puste wąskie uliczki wydawały się kryć w zakamarkach jakąś tajemnicę. Postanowił przeto opisać ten niezwykły, ukryty świat mitów, o którym jedni mówią z nieskrywaną bojaźnią, graniczącą z lękiem, drudzy z nader chłodną rzeczowością, inni zaś z nadmiernie racjonalną swobodą kwestionują wszelkie mistycyzmy, odrzucając a priori cały ezoteryczny świat. Powstać miało vademecum, będące zbiorem szkiców po tych krakowskich miejscach, które, owiane mistycyzmem, są przykładem nadprzyrodzonych, niewytłumaczalnych zjawisk.

reklama

„Mitologia Krakowa” liczy około 200 stron. Jest to niewielka, w zasadzie kieszonkowa publikacja. Podzielona została na 90 krótkich rozdziałów, z których każdy zajmuje od jednej do trzech, góra czterech stron. Dzięki takiej organizacji treści, a także swobodnemu, przystępnemu językowi autora (przez miłośników swojej twórczości często określanego mianem „gawędziarza”) książkę czyta się szybko i przyjemnie.

O tym skąd wziął się hejnał i kiedy w Krakowie narodził się diabeł

Każdy rozdział odpowiada jednej legendzie, przypisanej z reguły do określonego miejsca. Mamy w tej książce więc m.in. przemawiające do wiernych krzyże, modlące się na głos w czasie zarazy święte obrazy, domy i miejskie pałace, w których straszy, miejsca gdzie rzekomo miał się ukazać (lub nawet narodzić!) diabeł, a także przeróżne mity związane z zamkiem na Wawelu. Publikacja autentycznie mnie zainteresowała, a momentami nawet wciągnęła. Z zaskoczeniem, mimo że mieszkam w Krakowie już od kilku lat, dowiedziałem się między innymi, że legenda wiążąca hejnał mariacki z najazdem tatarskim powstała dopiero w latach 20. ostatniego stulecia. Po raz pierwszy zapisano ją w... powieści wydanej w 1928 roku w Stanach Zjednoczonych. Równie zdziwiony byłem czytając autentyczne wycinki prasowe, w świetle których krakowski lud uwierzył, że w grodzie Kraka narodził się diabeł. Cóż w tym dziwnego? Mianowicie, do narodzin doszło rzekomo w klinice ginekologicznej. Był rok... 1920. Prof. Rożek zresztą bardzo obficie korzysta z prasy i dawnych przewodników po Krakowie (nawet tych z XVIII wieku), co należy uznać za istotną zaletę publikacji.

W niektórych rozdziałach uznanie budzi skrupulatność autora, który nie tylko podaje same mity, ale także ich genezę i czas upowszechnienia. Przykładowo o tzw. stópce św. Jadwigi, kamieniu wmurowanym w ścianę kościoła Karmelitów na Piasku, na którym rzekomo odbiła się stopa królowej, pisało już wielu historyków. W tym liczni Krakusi, jak choćby inny tutejszy badacz, dr hab. Stanisław Sroka („Królowa Jadwiga”, WAM 2004). Mało kto jednak poza legendą przytoczył kontekst: skąd tego typu mit? Jakie ma analogie? Czy upowszechnił się w średniowieczu czy może dopiero po potopie szwedzkim? Odpowiedzi na wszystkie te pytania odnajdziemy w książce prof. Rożka.

reklama

Oraz o tym czy czart naprawdę straszy

Zacząłem od zalet i pochwał. Niestety książka zasługuje w mojej opinii także na krytykę. Część rozdziałów posiada objaśnienie i wyłożony kontekst, inne jednak są jedynie skromnym zapisem mitu, co do którego nie wiemy ani kiedy powstał, ani na ile jest prawdopodobny, ani kto w niego dzisiaj wierzy. Przykładowo w rozdziale „Czart na Rynku” autor pisze: To w piwnicach Krzysztoforów Włoch de Stessi miał w XVI stuleciu pracownię alchemiczną. To w tych lochach zjawia się diabeł. Ponoć przybiera kształt koguta, wabiąc zwłaszcza dziewczyny. Czy naprawdę istniała taka pracownia? Czy istniał wspomniany de Stessi? Kiedy powstała ta opowieść? Kto ją stworzył i opowiadał? Czy zachowała się w źródłach? Czy autor wierzy, że w tych lochach zjawia się diabeł? Jako historyk chciałbym poznać odpowiedź na przynajmniej część z tych pytań. Oczywiście książka ma charakter popularny, ale to chyba nie oznacza że należy pozbawiać czytelnika wiedzy o tym jak powstawały i funkcjonowały poszczególne mity. Lakoniczny zapis może, jak sądzę, być w niektórych przypadkach wręcz szkodliwy dla upowszechniania wiedzy o historii. W rozdziale „Książęcy rycerze” prof. Rożek opowiada legendę o tym, jak to książę Henryk Prawy za pieniądze od wiedźmy udał się do Rzymu, prosić o koronę. Osoba słabo znająca historię średniowieczną nie domyśli się, co w tej opowieści jest prawdą a co nie – czy Henryk wyruszył do Rzymu? Czy planował taką wyprawę? Jak mogła się narodzić ta legenda? Czy książę naprawdę stracił pieniądze na hulankach i dlatego nie został królem? Podobnie jak w wielu innych rozdziałach autor zaniechał niestety próby rozdzielenia faktów historycznych i legend.

reklama

Uwagę mam też do doboru treści. We wstępie autor stwierdza: W trakcie pracy nad książką odrzuciłem wątki niemające potwierdzenia w dotychczasowej tradycji. Weszły tu przeto te mistyczne zdarzenia, które od co najmniej trzystu lat istnieją w świadomości osób mających szczęście czy też nieszczęście się z nimi zetknąć. Jeśli wspomnianą cezurą czasową jest minimum 300 lat tradycji to dlaczego wśród rozdziałów możemy znaleźć legendę związaną z pochówkiem marszałka Piłsudskiego (zm. 1935) albo z tzw. czakramem, czyli temat zrodzony w końcu XX wieku? Niektóre rozdziały zresztą nie dotyczą nawet mitów ani spraw nadprzyrodzonych. Przykładowo, historia o Nawojce, rzekomo pierwszej studentce w Krakowie, jest niewątpliwie ciekawa, ale żadnej ezoteryki się w niej nie doszukałem.

Pewne pretensje można mieć też do sposobu wydania – rozdziały maja niezrozumiałe, abstrakcyjne tytuły, przez co nie sposób odnaleźć konkretnej legendy na konkretny temat. Nie ma żadnej mapy, indeksu, czy choćby spisu miejsc, o których autor wspomina w książce. Szkoda, bo czytelnik taki jak ja, chętnie wziąłby „Mitologię Krakowa” na spacer po starówce, tymczasem musi zabrać ze sobą także pokłady cierpliwości potrzebne na wielokrotne kartkowanie książki oraz, o ile nie zna Krakowa na pamięć, mapę.

Słowo na koniec

Książka ta, przyznaję, nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. Brakło mi w wielu jej rozdziałach fachowego spojrzenia i kontekstu, a sposób wydania wzbudził wątpliwości. To jednak mimo wszystko pozycja bardzo ciekawa, dzięki której można inaczej spojrzeć na dzieje Krakowa. Myślę, że miasto, którego tradycję „rozwodniły” eksplozja demograficzna, budowa Nowej Huty i dziesiątek nowych osiedli oraz napływ tysięcy imigrantów potrzebuje takich książek. Dzięki tego typu publikacjom można łatwiej zrozumieć i poczuć niezwykłość miejsca, w którym się mieszka. A wszystkie niedoróbki można chyba przeboleć, licząc że to książeczka bardzo tania – kosztująca niecałe 20 złotych.

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Janicki
Historyk, były redaktor naczelny „Histmag.org” (lipiec 2008 – maj 2010), obecnie prowadzi biuro tłumaczeń, usług wydawniczych i internetowych. Zawodowo zajmuje się książką historyczną, a także publicystyką historyczną. Jest redaktorem i tłumaczem kilkudziesięciu książek, głównym autorem i redaktorem naukowym książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009) a także autorem około 700 artykułów – dziennikarskich, popularnonaukowych i naukowych, publikowanych zarówno w internecie, jak i drukiem (również za granicą).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone