Michał Piegzik – „Guadalcanal 1942-1943” – recenzja i ocena
Marines byli również zawsze wierni jednej zasadzie – w razie przewagi nieprzyjaciela oraz kłopotów piechota morska nigdy się nie wycofywała. Czekała na posiłki, zmianę sytuacji albo okazję do kontrataku. Zaś całą brudną robotę wykonywała potężna US Navy. I tak mniej więcej można streścić walki Amerykanów z Japończykami o Guadalcanal, które opisuje w serii „Historyczne Bitwy” Michał Piegzik.
Aby zrealizować zadania bezpiecznie i skutecznie oraz na dobrym poziomie, Autor postarał się sięgnąć przede wszystkim do oficjalnych dokumentów alianckich (czyli głównie amerykańskich) dotyczących walk o wyspę. Bogatą jak na popularnonaukową pozycję bazę dokumentów uzupełniają liczne opracowania, w tym wiele najnowszych traktujących o bitwie. Widać wyraźnie, że autor dokonał solidnej kwerendy, tak źródłowej, jak i książkowej, co pozwoliło na kompleksowe a zarazem syntetyczne przedstawienie tematu.
Oczywiście, jak każdy HaBek nie jest to pozycja pozbawiona kilku mankamentów, które jednak nie rzutują na dobrą wartość książki. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z pozycją popularnonaukową, wobec których można zastosować lekką taryfę ulgową. Tym niemniej o paru kwestiach należałoby wspomnieć.
Nie będę atakował Autora za brak dokumentów japońskich, gdyż kwestia języka oraz dostępności materiałów jest, jak dobrze wiemy, utrudniona. Brakowało mi natomiast szerszego spojrzenia uczestników tych wydarzeń: zwykłych żołnierzy, marynarzy i piechurów morskich. Nie chodzi tu tylko o wywiady, lecz także o pisane z perspektywy czasu wspomnienia weteranów, które z pewnością można byłoby znaleźć w Internecie w postaci plików PDF. Nie jest to jednak poważna wada.
Większe zastrzeżenia mam do samej konstrukcji książki. Tytuł Guadalcanal kojarzy się z ciężkimi walkami na lądzie pomiędzy marines a japońskim garnizonem. Odnoszę natomiast wrażenie, że Autor bardziej skupił się na walkach morskich oraz operacjach flot obu stron. Z pewnością zaopatrzenie oraz posiłki są istotne, brakuje jednak ukazania dramatyzmu bojów w dżungli. A to one były raczej kwintesencją Guadalcanal.
Autor nie pokusił się również o szersze przedstawienie organizacji i wyszkolenia obu stron. Szczególnie brakuje większej ilości informacji o Korpusie Piechoty Morskiej. Musimy pamiętać, że w omawianym okresie przechodził on duże przeobrażenia organizacyjne oraz modernizacyjne. Guadalcanal to dla Amerykanów również swoisty poligon doświadczalny – starcie, które wkrótce miało stać się modelową operacją „żabich skoków” dla innych obszarów walk na Pacyfiku. Ciekawą kwestią byłoby również pokazanie etosu Korpusu, tego jak się rozwijał i jaki wpływ miał na jego żołnierzy. Niektórzy mogą uznać, ze jest to temat nieco oklepany, jednak z pewnością pozwoliłby czytelnikowi „wczuć się” w atmosferę tamtych walk.
Podobnie rzecz ma się z armią japońską. Na Pacyfiku przeżyła swoistą epopeję bohaterstwa, determinacji i fanatyzmu. Jesteśmy przyzwyczajeni w dzisiejszych czasach postrzegać Japończyków jako wysoce stechnicyzowany naród, jednak w czasie II wojny światowej wojska lądowe znacznie ustępowały języczkowi uwagi Cesarskiej Kwatery Głównej czyli flocie i lotnictwu. Zaś pokazanie mankamentów sprzętowych armii cesarskiej z pewnością pozwoliłoby zrozumieć zażartość a także fanatyzm jej żołnierzy – w końcu niedobory w wyposażeniu coś musiało zastąpić.
Nie zmienia to jednak faktu, że Guadalcanal 1942-1943 jest pozycją wartą polecenia nie tylko fanom II wojny światowej, lecz także innym miłośnikom historii wojskowości. Mam nadzieję, szanowny Czytelniku, że również dołączysz do grona szczęśliwych posiadaczy recenzowanej pozycji.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz