Michał Leśniewski: Wielka Brytania była odpowiedzialna za całe Imperium
Tomasz Leszkowicz: Dlaczego właściwie Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę dopiero 3 września 1939 r.?
Michał Leśniewski: Było to zgodne z ustaleniami traktatowymi, zawartymi w brytyjsko-polskim układzie sojuszniczym z 25 sierpnia 1939 roku. Drugiego września Wielka Brytania i Francja wystosowały wobec Niemiec ultimatum, żądając wycofania ich wojsk z terytorium Polski. A wobec braku reakcji, 24 godziny później obydwa państwa wypowiedziały III Rzeszy wojnę.
Rozumiem jednak, że w pytaniu chodzi o to, dlaczego dopiero 3 września. Tak naprawdę rząd brytyjski był gotów wcześniej wystosować ultimatum i wywołać wojnę praktycznie natychmiast, ale francuski minister spraw zagranicznych Georges Bonnet stwierdził, że rząd francuski nie może podjąć żadnych kroków przed zwołaniem parlamentu wieczorem drugiego września 1939 roku.
Wiele wskazuje, że był to pretekst i Francuzi liczyli na konferencję w stylu Monachium, którą Włosi proponowali zwołać na 5 września 1939 roku. Jednakże wobec odrzucenia propozycji przez Hitlera Francuzi ulegli naciskom Chamberlaina by wystosować ultimatum 2 września. Jednocześnie Chamberlain ustąpił Francuzom i zgodził się na to, by termin upływu ultimatum wyznaczyć na 3 września, by dać im więcej czasu na mobilizację i ewakuację ludności z terenów przygranicznych.
T.L.: Z czego wynikała decyzja Aliantów o nierozpoczęciu ofensywy na froncie zachodnim niedługo po wypowiedzeniu wojny? W jakim stopniu działanie Wielkiej Brytanii i Francji było zdradą Polski?
M.L.: Podstawowym powodem, a przynajmniej oficjalnym, było nieprzygotowanie do wojny, zwłaszcza strony brytyjskiej. Pomimo uruchomienia w 1936 roku pierwszych planów dozbrojenia sił zbrojnych, tak naprawdę dopiero od 1938 roku można mówić o podjęciu intensywnych zbrojeń i realizacji procesu modernizacji brytyjskich sił zbrojnych. Ale chociaż 27 kwietnia 1939 roku Izba Gmin przyjęła ustawę o wprowadzeniu ograniczonego poboru do wojska, to siły lądowe nie przekraczały 900.000 ludzi, w tym dwóch dywizji pancernych. Realnie jednak użyteczność większości tych sił, w skutek niedoborów uzbrojenia i zaopatrzenia, była ograniczona.
Innym elementem było być może przecenienie niemieckich sił pozostawionych na zachodzie, oraz umocnień Linii Zygfryda. Warto pamiętać, że Belgia nie chciała dać zgody na przemarsz sił Aliantów przez swoje terytorium. Osobną kwestią było przekonanie, że Polski i tak nie da się uratować, że postępy niemieckie są zbyt szybkie by realnie udzielić pomocy. Obawiano się, że potem nie w pełni zmobilizowane i gotowe siły alianckie staną w obliczu całości sił III Rzeszy. Wprost zostało to powiedziane 12 września 1939 podczas konferencji w Abbeville, gdzie ostatecznie podjęto decyzję o nie podejmowaniu działań ofensywnych na wielką skalę.
Licząc, że ze względu na porę roku, oraz konieczność pełnego opanowania zajętych terytoriów, Niemcy nie rozpoczną kampanii na zachodzie od razu, przypuszczano, że zyskany czas pozwoli lepiej przygotować się do konfrontacji. Pozostaje też, nie do końca jasna kwestia, na ile miano nadzieję, że dojdzie do konfrontacji III Rzeszy i ZSRR. Warto tez podkreślić, że plany wojenne Aliantów przewidywały długotrwały konflikt, wojnę na wyczerpanie, i do takiej wojny się przygotowali, w efekcie marnując okazję, na zniszczenie słabych sił niemieckich na zachodzie i zajęcie przynajmniej Nadrenii.
Czy była to zdrada? Zależy o co Pan pyta. Same podjęte działania, a dokładniej ich brak można oceniać różnie. Alianci nie podjęli rozmów z III Rzeszą po upadku Polski, wywołali wojnę zgodnie z tym co wymagano od nich w traktacie i podjęli ograniczone działania. Czy wystarczające? Nie. Czy mogli zrobić dużo więcej to już kwestia do dyskusji. Żeby było jasne: nie bronię Aliantów, ale próbuję zrozumieć ich motywy. Mogli uznać, że Polski i tak nie uratują, a w dłuższej perspektywie zwycięstwo Aliantów najlepiej przysłuży się jej niepodległości. Mogę zrozumieć taką argumentację, choć może nie do końca ją podzielam. Jako historyk próbuję zrozumieć, jako Polak i tak czuję się zdradzony.
Jest jeszcze jeden wątek - czy gwarancje nie miały na celu sprowokować skierowania niemieckiego ataku na wschód, na Polskę? Taka teza ostatnio się pojawia, także wśród historyków brytyjskich. Jeżeli taka miałaby być prawda, to możemy mówić o zdradzie. Ale ta kontrowersyjna hipoteza wymaga jednak jeszcze zbadania.
T.L.: Czy Neville Chamberlain miał po wybuchu wojny w swoim kraju silną pozycję?
M.L.: Atak Niemiec na Polskę i fakt, że w pierwszym wystąpieniu na forum Izby Gmin Chamberlain, na prośbę Francji, nic nie wspomniał o ultimatum, wywołał falę krytyki także wśród konserwatywnych deputowanych, takich, jak Leo Amery. To pierwsze przemówienie, według Harolda Nicholsona, pozbawiło premiera dotychczasowej reputacji. A warto pamiętać, że jego działania od 15 marca 1939 roku aż do 1 września były ogólnie rzecz ujmując oceniane dobrze, nawet przez politycznych przeciwników.
Obawiano się, że podobnie jak niemal rok wcześniej Chamberlain ugnie się pod naciskiem Hitlera i zgodzi się na jakiś kompromis. Świadomy osłabienia swej pozycji, chciał utworzyć szeroki gabinet wojenny z udziałem Labourzystow i Liberałów. Ci jednak odmówili, nie zgadzając się na przywództwo Chamberlaina w takim rządzie. W tej sytuacji sięgnął on do przedstawicieli wewnątrzpartyjnej opozycji: Winstona S. Churchilla i Anthony’ego Edena. Te działania, a także umiejętne przestawianie gospodarki na stopę wojenną, wzmocniły pozycje Chamberlaina na tyle, że zimą 1939 roku cieszył się poparciem niemal 68% Brytyjczyków, a jeszcze w kwietniu 1940 roku stopień poparcia dla niego sięgał niemal 60%.
T.L.: Co było priorytetem brytyjskiego planu wojennego w pierwszych miesiącach trwania konfliktu?
M.L.: Priorytetem niewątpliwie były mobilizacja sił i środków Wielkiej Brytanii i Imperium, przestawienie gospodarki na tory wojenne, oraz rozbudowa sił zbrojnych, zwłaszcza armii lądowej i lotnictwa, a także dozbrajanie i przezbrajanie wojsk brytyjskich. Biorąc pod uwagę, że dopiero w 1938 roku program modernizacji i dozbrojenia armii zyskał priorytet, każdy dodatkowy miesiąc widziano, jako szansę na lepsze przygotowanie się do wojny.
Rozbudowa sił zbrojnych miała pozwolić na skuteczne wsparcie Francji na wypadek niemieckiej ofensywy, a jednocześnie na podejmowanie aktywniejszych działań na obszarach pobocznych (Skandynawia, Bałkany, Środkowy Wschód). Główne działania miały charakter blokady morskiej. Brytyjski rząd i sztab generalny wierzyli, że blokada gospodarcza może rzucić III Rzeszę na kolana. Dokonywano też ograniczonych nalotów na bazy niemieckiej floty wojennej.
T.L.: Na ile zwracano uwagę na terytoria pozaeuropejskie?
M.L.: Jest to kwestia, o której zbyt często zapominamy. Wielka Brytania była odpowiedzialna za całe Imperium. Tymczasem wobec zbliżenia III Rzeszy i ZSRR obawiała się o swoje posiadłości i strefy wpływów poza Europą. Może nas to dziwić, ale brytyjski sztab generalny rozważał zagrożenia między innymi dla Turcji, Iraku, Iranu, Afganistanu i Indii. W związku z niejasną pozycja Włoch, interesowano się Bałkanami (gwarancje dla Grecji), basenem Morza Śródziemnego, Egiptem, Sudanem i Brytyjska Afryką Wschodnią. W efekcie przygotowując plany wojenne, brytyjski sztab musiał brać pod uwagę bardzo rozległe terytoria. Paradoksalnie, porozumienie niemiecko-radzieckie oddalało zagrożenie ze strony Japonii, której władze czuły się zdezorientowane niemieckimi posunięciami.
T.L.: Jaka była postawa dominiów wobec nowej wojny? Jakie zadania wyznaczono tamtejszym siłom zbrojnym?
M.L.: W przypadku dominiów i Indii, bo je także trzeba tutaj wspomnieć, postawy były różne i z różnych powodów. Najbardziej lojalne były Australia i Nowa Zelandia, które natychmiast, jeszcze 3 września, wypowiedziały wojnę Niemcom i od początku zdecydowały się na bliską i pełną współpracę z Wielką Brytanią, choć trzeba powiedzieć, że w momencie wybuchu wojny dysponowały bardzo ograniczonymi siłami. W przypadku Kanady było nieco więcej problemów. Nie było tam prowojennej euforii, a rząd kanadyjski premiera Mackenzie Kinga podkreślił, że nie może sam podjąć decyzji, że sprawa jest na to zbyt poważna i tylko parlament może tutaj zadecydować. Tak więc dopiero tydzień później, 10 września 1939 roku parlament kanadyjski przegłosował wypowiedzenie wojny Niemcom. Ze strony Kinga była to jednak raczej gra mająca podkreślić niezależność decyzji podjętej przez Kanadę, niż wyraz jakiekolwiek wątpliwości. Zresztą podczas głosowania jedynie czterech deputowanych zagłosowało przeciw deklaracji. Nastroje izolacjonistyczne panowały zwłaszcza w Quebecu, ale warto zwrócić uwagę, że w tym wypadku agresja ZSRR z 17 września sprawiła, że wielu Frankofonów, zwłaszcza tych silnie związanych z Kościołem katolickim, zmieniło wówczas zdanie widząc zagrożenie dla całego świata w sojuszu dwóch antychrześcijańskich totalitaryzmów. Po 10 września, mimo sporów z Wielką Brytanią o finansowanie wysiłku zbrojnego, Kanada ostatecznie, podobnie, jak Australia i Nowa Zelandia, udzieliła Wielkiej Brytanii pełnego wsparcia militarnego.
Bardziej złożona sytuacja panowała w Związku Południowej Afryki, tym bardziej, że dominująca wówczas na scenie politycznej Partia Zjednoczona (United Party), była pod tym względem podzielona pomiędzy zwolenników J.B.M. Hertzoga i Jana Smutsa. Podzielony był też cały parlament. James B.M. Hertzog liczył, że cały rząd i większość sił politycznych wesprze ideę neutralności w imię zachowania wewnętrznego spokoju. Jednocześnie, gwarantował wypełnienie porozumienia z Wielką Brytanią z 1934 roku dotyczącego utrzymania brytyjskiej bazy w Simonstown. Jednakże wicepremier Jan Smuts uznał, że niezależnie od politycznej ceny, Hitler powinien zostać powstrzymany. W efekcie doszło do rozłamu w rządzie na zwolenników neutralności pod przywództwem Hertzoga i zwolenników udziału w wojnie kierowanych przez Smutsa. Parlament Związku zebrał się 2 września 1939 roku, a 4 września doszło w parlamencie głosowanie, które trzynastoma głosami wygrali zwolennicy J. Smutsa. Nie był to koniec kryzysu politycznego. Jeszcze tego samego dnia Hertzog udał się do Generalnego Gubernatora sir Patricka Duncana z prośbą o rozwiązanie parlamentu i rozpisanie nowych wyborów. Gubernator odmówił jednak, w efekcie czego Hertzog podał się do dymisji, a misję tworzenia rządu otrzymał Jan Smuts. Ostatecznie 6 września 1939 roku Związek Południowej Afryki zerwał stosunki z III Rzeszą.
Warto podkreślić, że opór Hertzoga i jego zwolenników, czy też Partii Narodowej D.F. Malana nie koniecznie był przejawem sympatii pro-niemieckich. Sytuacja była bardziej złożona. Bez wątpienia niektórzy z bliskich współpracowników Hertzoga okazywali pro-niemieckie sympatie, ale większość przywódców afrykanerskich, przeciwnych udziałowi w wojnie, nie tyle była zwolennikami Niemiec, czy tym bardziej nazizmu, co była niechętna Wielkiej Brytanii. Podobnie jak w przypadku Frankofonów w Kanadzie, w tym wypadku także agresja radziecka na Polskę 17 września, a potem atak na Finlandię sprawiły, że sprzeciw wobec wojny wśród Afrykanerów zmalał. Jan Smuts jednak, znając nastroje, zadeklarował w parlamencie, że siły ZPA nie zostaną wykorzystane poza Afryką.
Jedynym dominium, które ogłosiło neutralność, była Irlandia. Jeszcze 31 sierpnia 1939 roku rząd III Rzeszy zapewnił Dublin, że zamierza uszanować irlandzką neutralność. Rząd Eamona de Valery, który doszedł do władzy na fali nastrojów anty-brytyjskich, stał się ich zakładnikiem i nie mógł sprzeciwić się większości społeczeństwa, które pozostawało sceptyczne wobec Londynu. Należy w tym miejscu jednak podkreślić, że poza skrajnymi ugrupowaniami (np. Irlandzką Armią Republikańską), znacząca część Irlandczyków nie przejawiała postaw pro-niemieckich. Przeciwnie, zdecydowana większość z nich sympatyzowała z Polską, Francją i Wielką Brytanią, ale nawet środowiska protestanckie i probrytyjskie w Wolnym Państwie zdawały sobie sprawę z popularności haseł o neutralności i powszechnej niechęci do aktywnego udziału w wojnie. Dlatego nawet one wsparły politykę rządu. Mimo ogłoszenia neutralności rząd Irlandii nie przeszkadzał ochotnikom irlandzkim w zaciąganiu się do brytyjskiej, a później także amerykańskiej armii, czy migracji ok. 200.000 robotników, którzy zasilili w czasie wojny brytyjski przemysł.
Indie od 1935 roku miały status pół-dominialny. Jednocześnie, ze względu na wielkość armii i potencjał mobilizacyjny, były bardzo ważne dla wysiłku zbrojnego Imperium. Dlatego ówczesny wicekról Victor Alexander John Hope, markiz Linlithgow, skorzystał ze swoich uprawnień i nie pytając się parlamentu Indii o zdanie zadeklarował przystąpienie do wojny. Był to niewątpliwy błąd polityczny, gdyż mimo narastającej opozycji wobec brytyjskiego panowania, nawet w Partii Kongresowej przeważały nastroje przychylne przystąpieniu do wojny - poza radykalnym skrzydłem Subhasa Chandry Bosego nie było wielu zwolenników neutralności, czy tym bardziej współpracy z Niemcami. Decyzja wicekróla zantagonizowała jednak nawet umiarkowane skrzydło Kongresu, które rozpoczęło kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa. Tym niemniej działania te nie stanęły na przeszkodzie mobilizacji zasobów Indii.
Siły dominiów i Indii były ważne dla wysiłku zbrojnego, choć w początkowym okresie wojny nie było to może bardzo widoczne, gdyż ich mobilizacja przebiegała nawet wolniej niż w przypadku Wielkiej Brytanii. Tym niemniej dominia podjęły decyzję o natychmiastowym wysłaniu do Anglii pilotów i personelu lotniczego. Jednocześnie przystąpiono do rozbudowy centrów szkolenia lotniczego. W przypadku Kanady już w grudniu dotarły do Wielkiej Brytanii pierwsze pododdziały kanadyjskie, a w początkach 1940 roku stacjonowała w Anglii pierwsza kanadyjska dywizja piechoty. W tym samym czasie we Francji stacjonował już kanadyjski dywizjon myśliwski. W przypadku ZPA do lipca 1940 roku trudno mówić o jakimś bezpośrednim wsparciu dla wysiłku zbrojnego Wielkiej Brytanii. Oddziały indyjskie od października 1939 roku, a australijskie i nowozelandzkie od początku 1940 roku były rozmieszczane na Bliskim Wschodzie, głównie w Iraku i Egipcie. Warto przy tym zwrócić uwagę, że ich rozmieszczenie na tamtym terenie było tyleż efektem obaw o postawę Włoch, co poczucia zagrożenia ze strony ZSRR.
W przypadku Kanady warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element. Postawa Mackenzie Kinga i jego bliskie relacje z Franklinem Delano Rooseveltem, miały niebagatelne znaczenie, dla budowania poparcia USA dla Aliantów.
T.L.: Jak przebiegała mobilizacja i działanie brytyjskich sił zbrojnych w pierwszych miesiącach wojny?
M.L.: Powoli. I właściwie na tym można by skończyć udzielanie odpowiedzi na to pytanie. Ale dobrze - powiem nieco więcej. Wraz z początkiem wojny wprowadzono pełny pobór do wojska, by szybciej rozbudować armię. Tym niemniej liczebny wzrost liczebności sił zbrojnych, a zwłaszcza wojsk lądowych, był powolny. O ile we wrześniu armia lądowa liczyła niespełna 900 tys. ludzi, to do końca 1939 roku wzrosła do 1,1 mln, a do czerwca 1940 roku do 1,65 mln. Wynikało to przede wszystkim z niedoborów sprzętu, oraz decyzji rządu by mobilizację przeprowadzić z jak najmniejszym obciążeniem dla gospodarki i finansów państwa.
Od września 1939 roku do kwietnia 1940 roku oddziały brytyjskie pozostawały praktycznie nieaktywne. Armia lądowa nie prowadziła praktycznie żadnych działań, chyba że za część wojny uznać akcje podejmowane przez wojska brytyjsko-indyjskie na pograniczu Afganistanu. Jedynie flota wojenna i lotnictwo prowadziły działania zbrojne, ale i to na ograniczoną skalę, tracąc jeden lotniskowiec (HMS Courageous) i jeden okręt liniowy (HMS Royal Oak).
T..L.: W jaki sposób wyobrażano sobie dalszy przebieg konfliktu po zakończeniu zimy 1940 r.?
M.L.: To akurat wiemy dość dobrze. Wierzono, że konflikt będzie długotrwały. Na froncie francuskim siły aliantów miały związać siły III Rzeszy i doprowadzić do wojny pozycyjnej, na wyczerpanie, kontynuując jednocześnie blokadę morską i naloty na cele wojskowe na terenie Niemiec. O ile w Europie planowano wojnę pozycyjną, to przewidywano dużą aktywność na pobocznych frontach: w krajach skandynawskich (Norwegia, Szwecja) planowano działania, które miały odciąć Niemcy od dostaw rud żelaza ze Szwecji, na Zakaukaziu przewidywano bombardowania Baku, Groznego, Batumi i Suchumi, oraz otwarcie frontu przy współpracy Turcji, dzięki czemu miano zamiar odciąć Niemcy od dostaw radzieckiej ropy naftowej, a wreszcie przewidywano aktywne działania na Bałkanach, gdzie liczono na stworzenie we współpracy z Grecją, Jugosławią i Rumunią, wzorem I wojny światowej, drugiego frontu, który miał odciążać front zachodni. Przewidywano, że Alianci w krótkim czasie zdobędą zdecydowaną przewagę na terenach pozaeuropejskich oraz na morzu.
Jednocześnie przez cały czas planowano rozbudowywać siły własne i prowadzić energiczną akcję dyplomatyczną w celu wciągnięcia USA do konfliktu. Dopiero po przystąpieniu do wojny Stanów Zjednoczonych przewidywano przeprowadzenie kontrofensywy, a następnie ataku na Niemcy. Liczono przy tym, że do tego czasu III Rzesza będzie ekonomicznie wyczerpana, stanie na krawędzi rewolty i nie będzie zdolna do stawienia skutecznego oporu. Wojna miała zakończyć się bezwarunkową kapitulacją Niemiec.
T.L.: Jak w planach brytyjskich traktowano ZSRR, zwłaszcza po 17 września 1939 r.?
M.L.: To jest trudne pytanie i nie da się na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Czy brano pod uwagę sojusz z ZSRR? Raczej nie. Liczono natomiast na antagonizm między nazistowskimi Niemcami i komunistycznym ZSRR. Wierzono, czy raczej chciano wierzyć, że sojusz obydwu państw miał charakter incydentalny. Sądzono, że Niemcy niepewni intencji Stalina będą zmuszeni do trzymania znacznych sił na swojej nowej wschodniej granicy, w efekcie czego osłabią swój potencjał i możliwości działania na zachodzie. Próbowano przekonać ZSRR do rezygnacji ze współpracy z Niemcami. Jednocześnie 17 września był wykorzystywany propagandowo, dla mobilizacji niechętnych wojnie, oraz przekonywania USA, iż była to wojna demokracji przeciw totalitaryzmowi. Z zaniepokojeniem obserwowano współprace gospodarczą Moskwy i Berlina. Także kolejne uniki Mołotowa i radzieckiego ministerstwa spraw zagranicznych przekonywały, że sojusz obu dyktatur może być trwalszy niż to się pierwotnie wydawało. Negatywnie odbierano działania ZSRR na terenie państw bałtyckich. Jeden z historyków określił wzajemne stosunki do końca listopada 1939 jako: „Frigid but unprovocative” („Lodowate ale nieprowokujące”). I to chyba dobre określenie.
Wraz z wybuchem wojny zimowej sytuacja się zmienia i ZSRR zaczyna być traktowane coraz wyraźniej jako potencjalny wróg. Niczym niesprowokowana agresja na Finlandię i coraz ściślejsza współpraca ZSRR z III Rzeszą, a jednocześnie brak jakiejkolwiek reakcji na brytyjskie próby poprawy wzajemnych stosunków, przekonywały brytyjski rząd i dowództwo, że Stalina należy traktować jako wroga. W tej atmosferze zaczęły powstawać plany ataku na Zakaukazie i pola naftowe w Azerbejdżanie, znane jako Operacja „Pik”. Zawarcie, 11 lutego 1940 roku radziecko-niemieckiego traktatu handlowego ostatecznie przekonało Brytyjczyków, że ZSRR jest sojusznikiem III Rzeszy, w efekcie czego operacja „Pik” przeszła z fazy planowania we wstępną fazę przygotowań. Nie wiemy, czy ostatecznie Londyn i Paryż zdecydowałyby się na realizację planu, gdyż kampania francuska i klęska Francji uczyniła je nieaktualnymi.
T.L.: Czy Wielka Brytania dobrze wykorzystała pierwsze pół roku trwania wojny?
M.L.: Można spotkać się z różnymi opiniami. Dla mnie jednak kluczowy jest fakt, że po klęsce Francji, Wielka Brytania była w stanie przetrwać krytyczny okres wojny. Oczywiście nie ma mowy o osamotnieniu. Wsparcie i pomoc dominiów i Indii były istotne militarnie, gospodarczo i moralnie, podobnie jak neutralna przychylność USA. Tym niemniej sam fakt utrzymania Egiptu i Bliskiego Wschodu, zajęcia Syrii, wyparcia Włoch z północno-wschodniej Afryki czy zwycięstwa w Bitwie o Anglię świadczy, że dobrze wykorzystano ten okres. Brytyjska produkcja zbrojeniowa rosła cały czas, tak jak i zaangażowanie pozostałych części Imperium. O ile w 1939 roku przemysł wyprodukował niespełna 1000 czołgów i dział pancernych, nieco ponad 500 dział i armat i nieco ponad 3200 samolotów różnych typów, to w ciągu 1940 roku te liczby wyglądały następująco: niemal 1400 czołgów (o 40% więcej), 4700 dział i armat (niemal 900% więcej) i ok. 8000 samolotów (czyli ponad dwukrotnie więcej). Oczywiście, biorąc pod uwagę straty i potrzeby, te liczby były ciągle niewystarczające, ale trudno nie uznać, patrząc chociażby na nie, że Wielka Brytania dobrze wykorzystała okres dziwnej wojny, i dzięki niemu była o wiele lepiej przygotowana do wojny niż we wrześniu 1939 roku.
Zobacz też:
- Działania polskiej dyplomacji od stycznia 1934 do marca 1939 roku
- Operacja „Demon” – Dunkierka Morza Śródziemnego (cz. 1, cz. 2)
- Pomoc z doczepioną metką - rozmowa z dr hab. Michałem Leśniewskim o historii RPA.