Michael Alfred Peszke - „Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie 1939-1946” – recenzja i ocena
Pytania te, jakże często stawiane w rodzimym i nie tylko dziejopisarstwie, co ostatnio ukazał i analizie poddał Marek Kornat, są według mnie kluczem do książki Michaela Alfreda Peszke. Pomimo tego, że autor zdefiniował cel swojej pracy jako opracowanie koncepcji strategicznych, planowania i ograniczonego sukcesu Wojska Polskiego od marca 1939 roku, gdy Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji bezpieczeństwa, do zakończenia drugiej wojny światowej (s. 5), to jednak w mojej opinii książka Peszkego stanowi w istocie zapis dziejów zdrady Polski i jej interesów przez jej zachodnich aliantów podczas II wojny światowej. Szczególny akcent pada zatem w książce na owe zaznaczone w tytule koncepcje strategiczne i realia geopolityki, dla których polskie wojsko było w mniejszym bądź większym stopniu (raczej większym) użytecznym narzędziem. Zachodzi więc według mnie pewna rozbieżność pomiędzy nakreślonym przez autora tematem pracy a jej rzeczywistą treścią. Nie oznacza to jednak, że jest ona przez to mniej atrakcyjna. Wręcz przeciwnie.
Peszke – amerykański historyk polskiego pochodzenia, koncentrujący swoje zainteresowania na dziejach sprawy polskiej podczas wojny 1939-1945 –p odzielił swą liczącą sobie blisko 400 stron książkę na 12 rozdziałów uszeregowanych w układzie chronologiczno-problemowym, te zaś na dalsze mniejsze części. Całość poprzedzona została krótkim wprowadzeniem i zwieńczona słowem końcowym. Praca opatrzona została również indeksami – nazwisk, miejsc, jednostek wojskowych, przedmiotowym oraz bibliografią. Ta ostatnia, została sporządzona według nieklasycznego wzorca. Tytuły publikowanych dokumentów, wspomnień i opracowań zostały zestawione przez autora jednym ciągiem w ujęciu alfabetycznym bez wyszczególnienia ich konkretnych rodzajów. Książka była oryginalnie adresowana przede wszystkim, na rynek anglosaski, toteż taki układ bibliografii nie dziwi. Tym niemniej nie widzę powodu, aby wspomniana konstrukcja nie mogła być zmieniona w polskim wydaniu publikacji. Kolejnym dowodem na to, że recenzowana praca nie była pisana z myślą o polskim czytelniku są załączniki umieszczone w omawianej książce. Autor zestawił w nich wybraną chronologię wydarzeń z historii Polski lat 1918-1990, omówił kontrowersje związane z wypadkiem i śmiercią gen. Sikorskiego oraz podał krótkie biogramy „głównych bohaterów” swojej pracy. Ramy chronologiczne pracy, w kontekście jej tytułu są klarowne. Wyjątkiem jest rozdział pierwszy, w którym autor postanowił przybliżyć pokrótce czytelnikowi dzieje polskiego dwudziestolecia międzywojennego.
Przeczytaj:
- 70 lat od katastrofy gibraltarskiej - czy poznamy prawdziwe okoliczności śmierci Władysława Sikorskiego?
- Piotr Zychowicz: podczas wojny rząd lekkomyślnie szafował polską krwią!
Wspomniany rozdział, z natury rzeczy wiele kwestii upraszczający i nie zawsze precyzyjny, wypada moim zdaniem najsłabiej. Peszke, chcąc dać zachodniemu czytelnikowi ogólny ogląd na historię polskiego oręża i polityki zagranicznej doby Drugiej Rzeczypospolitej nie uniknął potknięć i nieścisłości, które mogą razić. Niezrozumiałe jest, zapewne nie tylko dla mnie, branie w cudzysłów pojęcia „dwudziestolecie międzywojenne” i określanie go jako „tak zwane” (s. 27). W Polsce, termin ten jest doskonale znany i powszechnie stosowany. Nie napisałbym również, iż Ogromnym atrybutem każdego suwerennego państwa są jego siły zbrojne i pod tym względem odrodzona Polska była w całkiem dobrym położeniu dzięki Legionom Piłsudskiego i jeszcze liczniejszej POW, która właśnie wychodziła z podziemia (s. 29-30). Pomijając fakt, że w rzeczywistości nigdy nie istniały żadne „Legiony Piłsudskiego”, to moim zdaniem ocena położenia Polski, również pod względem możliwości wojskowych, w pierwszych tygodniach niepodległości jest ze strony autora przesadnie optymistyczna. Swoją drogą w innym miejscu rozdziału Józef Piłsudski znowu pojawia się jako twórca Legionów (s. 27-28). Błędem jest także stwierdzenie, że Rada Regencyjna mianowała późniejszego Marszałka Tymczasowym Naczelnikiem Państwa (s. 28) oraz to, iż w dniu 11 listopada 1918 r. na czele Polski stał Naczelnik Państwa (s. 29). Szczególnie jednak zdumiony byłem, gdy przeczytałem, że Piłsudski nie był […] w stanie przystosować się do reguł nowej demokracji i wycofał się z życia politycznego do swej wiejskiej posiadłości (s. 32).
Dalszy wywód autora prowadzony jest wokół takich spraw i problemów, jak kampania polska 1939 r. (autor konsekwentnie używa terminu „kampania wrześniowa”; osobiście zgadzam się z Waldemarem Rezmerem, który postuluje, aby nie używać w obiegu naukowym tego pojęcia), utworzenie we Francji nowych władz polskich, kampanii francuskiej i ewakuacji Polaków do Wielkiej Brytanii, polskie życie wojskowo-polityczne na wyspie, Polskie Państwo Podziemne, przejęcie władzy przez Stanisława Mikołajczyka, konferencja Wielkiej Trójki w Teheranie, powstanie warszawskie, sprawa polska w momencie zakończenia działań wojennych w 1945 r. oraz sytuacja Polskich Sił Zbrojnych po II wojnie światowej. Problematyka ta jest jak najbardziej klarowna, bardzo często spotykana w literaturze i zastosowany wokół niej podział nie budzi moich wątpliwości. Kwestie te składają się na zasadniczą cześć książki. W niej zaś, co należy podkreślić, czuć znawstwo autora. Jego wywód prowadzony jest bogatym, żywym i niekiedy pełnym pasji językiem. A przecież Peszke nie zaniedbuje przy tym naukowych standardów. Oprócz literatury jego praca oparta jest o źródłowe materiały zdeponowane przede wszystkim w The National Archives oraz w archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie oraz opatrzona naukowym aparatem.
Kampania polska 1939 r. zapoczątkowała fatalny dla Polski rozwój wypadków, który znalazł swe zwieńczenie w zwasalizowaniu Rzeczypospolitej przez Związek Sowiecki. W międzyczasie miało miejsce wiele faktów mniej lub bardziej przełomowych dla sprawy polskiej i międzynarodowych politycznych rozwiązań, które z każdym kolejnym rokiem wojny okazywały się dla polskiego państwa i narodu coraz tragiczniejsze w skutkach: począwszy od niespodzianego upadku Francji, a skończywszy na krymskiej konferencji i jej postanowieniach. Polityczna klęska III Republiki przyjęta została z niedowierzaniem tak w kraju, jak i na uchodźstwie (Peszke błędnie tytułuje podrozdział pracy jako „Kapitulacja Francji”, s. 86). Z jeszcze większym niedowierzaniem jednak przyjęto postawę francuskich polityków, dowództwa, armii i samego społeczeństwa. Również armia francuska straciła wówczas wiele w polskich oczach. Stanisław Sosabowski wspominał z ogromnym zdziwieniem, że żołnierze francuscy otrzymali swego czasu zakaz patrolowania przedpola Linii Maginota, aby walka nie rozgorzała z Niemcami.
Autor zwraca również uwagę, według mnie jak najbardziej słusznie, na ówczesną postawę nowych polskich władz, w szczególności gen. Władysława Sikorskiego i popełnione przezeń błędy (s. 99). Przywołuje m.in. pełne lekceważenia i buty znamienne zachowanie Sikorskiego względem ministra Augusta Zaleskiego. Fakt niekonsultowanych z ministrem poczynań po przybyciu do Londynu tłumaczył tym, że Zaleski z własnej woli ukrył się i był nieosiągalny (s. 102), gdy w tym czasie szef polskiej polityki zagranicznej ewakuował się z Francji na jednym z brytyjskich statków, o czym było powszechnie wiadomo. Peszke trafnie moim zdaniem zauważa, że premier chciał już wówczas skupić w swych rękach aparat polskiej polityki zagranicznej (s. 127). Nie dziwią zatem pierwsze polityczne kroki Sikorskiego na angielskiej ziemi – w szczególności osławiony memoriał postulujący rewizję stosunków Polski z Sowietami. Autor omawianej książki przywołuje notatkę z opiniami Lewisa Namiera, który w sposób poufny następująco scharakteryzował ówczesną sytuację w polskim kierownictwie:
Jednym z głównych zarzutów stawianych (przez polskiego prezydenta i ministra spraw zagranicznych) generałowi Sikorskiemu jest to, że opowiada się on za polepszeniem relacji z ZSRR. Dowiódł tego gotowością rozważenia propozycji powołania polskiego legionu na okupowanych przez Związek Radziecki terenach Polski. Profesor Namier zasugerował, że w interesie rządu Jego Królewskiej Mości byłoby poparcie tych idei generała Sikorskiego, gdyż w dłuższej perspektywie Polska może istnieć tylko ze wsparciem Niemiec albo Rosji, a dla nas oczywiście bezpieczniej by było, gdyby Polska zwróciła się w stronę Rosji niż Niemiec [podkr. moje – KK]. Gdyby takie posunięcie zachęciło Niemców do tworzenia własnych legionów, trudno byłoby im ten krok ukryć przed Rosjanami, którzy zapewne zareagowaliby korzystnie dla brytyjskich interesów (s. 104-105).
Przeczytaj:
- Formowanie 3. Dywizji Strzelców Karpackich w latach 1942-1943
- 3. Dywizja Strzelców Karpackich w walkach o Monte Cassino
Owe brytyjskie interesy to klucz do zrozumienia tego wszystkiego, co działo się po niemieckiej napaści na Sowiety w czerwcu 1941 r. Wydaje się, że gen. Sikorski nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Znamienne są, przywołane przez Peszkego, słowa brytyjskiego podsekretarza stanu Alexandra Cadogana, który przy okazji brytyjsko-sowieckich negocjacji sojuszniczych pisząc o Anthonym Edenie stwierdził, że zdeterminowany iść do przodu, galopuje radośnie przed siebie, chociaż pewnego dnia ziemia zacznie mu się rozstępować pod nogami. Przy okazji sprzedajemy Polaków (s. 148-149).
Reorientację polityki brytyjskiej w kwestii polskiej na przestrzeni lat dobrze oddają cytaty z Hugh Daltona, brytyjskiego ministra do spraw wojny gospodarczej, który jeszcze w grudniu 1940 r. mówił, że Polska, jako pierwszy kraj, który stawił czoło Hitlerowi, podczas gdy inni się przed nim płaszczyli, powinna przewodzić defiladzie zwycięstwa. W 1944 r. Dalton z kolei notował po spotkaniu z polskimi socjalistami: Rozmawiałem z nimi dość szczerze i powiedziałem im, że dopóki nie zaprzyjaźnią się z Rosjanami, którzy cieszą się w tym kraju wielką sympatią, nikt tutaj nie poprze Polaków, z wyjątkiem garstki katolickich księży (s. 211). Wraz ze stopniowym oddalaniem się stanowisk Wielkiej Brytanii i Polski pogarszał się w sposób znaczny klimat w jakim przyszło funkcjonować polskiemu rządowi i w ogóle Polakom na wyspie. Prym w podgrzewaniu atmosfery wiodła przede wszystkim prasa. O zdradzie Polski i jej interesów przez Wielką Brytanie świadczy również stanowisko jej misji wojskowej, którą Londyn po wielkich oporach powodowanych stanowiskiem sowieckim i bardzo długich namowach wysłał do Polski końcem 1944 r. Misja ta miała być szczerym dowodem ze strony Brytyjczyków, że polityka rządu Jego Królewskiej Mości nie przewiduje całkowitego sprzedania Polski Rosjanom (s. 277).
Skupiłem się powyżej głównie na tym jednym zagadnieniu bowiem uważam je za podstawowe i w głównej mierze warte podkreślenia w recenzowanej pracy. Peszke porusza jednak szereg innych ważkich problemów w relacjach Polski z jej sojusznikami. Ciekawy jest choćby stosunek Wielkiej Brytanii do problemów Kraju i warunków panujących pod niemiecką okupacją. Za testimonium paupertatis należy uznać chociażby głos Brytyjczyków o konieczności rozmieszczenia w Polsce podczas alianckich lotów specjalnych latarni, które ułatwiłyby zrzuty dla polskiego Podziemia. Jeden przykład, a jakże wymowny. Warte uważnej lektury są także rozważania dotyczące powstania warszawskiego i pomocy, a właściwie jej braku, dla walczących w nim polskich żołnierzy. Peszke dotyka ważnej kwestii fałszywego obrazu stosunków polsko-brytyjskich, jak i możliwości brytyjskiej pomocy dla ZWZ-AK, który docierał do Kraju ze strony polskich decydentów praktycznie od roku 1941 r. Jak wynika z analizy autora, sporą odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosił osobiście gen. Sikorski, który m.in. nie poinformował Kraju o niemożliwościach brytyjskiego desantu w okupowanej Polsce. Przerzucenie sporych oddziałów do Polski drogą powietrzną według Brytyjczyków w 1942 r. nie było możliwe w dającej się przewidzieć przyszłości (s. 171). Stanowisko to nie uległo później zmianie. Tymczasem generał polecił zaznajomić Armię Krajową z nowymi propozycjami planów wsparcia lotniczego dla powstania (ibidem). Wiadomości te, jak podkreśla Peszke, były zupełnie sprzeczne z wiedzą jaką posiadał wówczas premier.
Biorąc do rąk prace poświęcone dziejom sprawy polskiej podczas II wojny światowej z góry wiem – niezależnie od wartości naukowo-poznawczych, literackich książki i przyjemności jej lektury – że będzie to lektura smutna. Znam bowiem tragiczny finał tej historii. Warto jednak pogłębiać wiedzę na temat wydarzeń lat ostatniego konfliktu światowego, badać ten okres i wciąż poszukiwać przyczyn ostatecznego stanu rzeczy. Historyk winien być bowiem – by powtórzyć to wiele już razy wypowiadane credo – dziejów tłumaczem, a nie sędzią. I choć Michael Peszke w swej pracy zachwiał trochę tymi proporcjami, to jednak na polski rynek trafiła książka dobra – która wiele tłumaczy, i zarazem pobudza do refleksji stając się, mam nadzieję, impulsem do dalszych studiów nad tragicznymi losami polskiej sprawy w dobie II wojny światowej.