Metamorfoza przestrzeni postoczniowej rozpoczęła się ponad dwie dekady temu. Jak teren Stoczni Gdańskiej zostanie zagospodarowany?
Zobacz także:
- Ponad 150 lat dziejów miasta i stoczni na wystawie w Europejskim Centrum Solidarności [Galeria]
- Magdalena Staręga: Stocznia Gdańska jest miejscem unikatowym w skali Europy
- Niepokorna Stocznia Gdańska
Stocznia Gdańska powstała w 1947 roku na terenach, na których dawniej mieściły się niemieckie stocznie. Zbudowano tu przeszło 1000 statków pełnomorskich. Stocznia, jako niemy świadek historii, była też miejscem robotniczych protestów i powstania NSZZ „Solidarność”. To także symbol upadku żelaznej kurtyny w Europie. Z biegiem lat przedsiębiorstwo zaczęło upadać. Dzisiejsza stocznia nie przypomina już tej z lat największej prosperity.
Magdalena Mikrut-Majeranek: Od kilku dekad panuje silny trend związany z rewitalizacją przestrzeni postindustrialnych, co wiąże się także z nadawaniem obiektom nowych funkcji. A jak wygląda sprawa Stoczni Gdańskiej?
Arch. inż. Mateusz Targowski: Oczywiście, istnieje plan zrewitalizowania terenów postoczniowych. Moim zdaniem proces ten przebiega powoli. Do tej pory udało się wykonać może 10 proc. tego, co sobie założono. Wpłynęło na to wiele czynników. Trzeba jednak powiedzieć, że teren zajmowany przez Stocznię Gdańską bardzo się zmienił na przestrzeni lat. Część terenu wycofano z działalności produkcyjnej, a obszar zajmowany przez dawne stocznie bardzo się skurczył. Przemysł stoczniowy praktycznie przeniósł się na wyspę Ostrów.
W 2011 roku przystąpiono do budowy Europejskiego Centrum Solidarności, które powstało zresztą zgodnie z projektem Pana ojca, Wojciecha Targowskiego z gdańskiej pracowni Fort. To był pewien punkt zwrotny w reorganizacji postoczniowej przestrzeni?
Tak, to był jeden z pierwszych obiektów, które powstały w tej przestrzeni. W zasadzie to wciąż jeden z niewielu budynków, które zostały zbudowane na tym terenie.
Kontynuuje Pan rodziną pasję i wspólnie z ojcem projektuje Pan nowy Gdańsk.
Tak, poszedłem w ślady ojca i obaj jesteśmy architektami. Staramy się projektować lokalnie. Działamy głównie na rynku trójmiejskim.
Obecnie pracują Panowie nad projektem DOKI. Czy może Pan przybliżyć tę inwestycję?
Na terenie postoczniowym powstaje kompleks DOKI. To część dzielnicy Młodego Miasta. Składa się z kilku części. Bezpośrednio przy Drodze do Wolności planowana jest część biurowa, czyli DOKI Office. To projekt realizowany dla firmy Torus przez pracownię architektoniczną APA Wojciechowski. Rewitalizacją montażowni kadłubów łodzi podwodnych z jej food hallem i loftami serwisowanymi zajmuje się zespół architektów z pracowni Rayss Group.
Z kolei nasza pracownia, pod kierownictwem mojego ojca, zajmuje się terenem położonym nieco dalej na południowy wschód od Drogi do Wolności i od Europejskiego Centrum Solidarności. Przygotowujemy projekt dla dewelopera Euro Styl, nadając nowy urbanistyczny ład dzielnicy Młode Miasto. Jesteśmy odpowiedzialni za część mieszkaniową, czyli DOKI Living. Ta budowa trwa. Będzie to zabudowa głównie mieszkaniowa, ale budynki na parterze będą posiadały także część usługową. Przedsięwzięcie weszło już w zaawansowaną fazę. Pierwszy etap zmierza do końca, z kolei etapy drugi i trzeci zostaną zakończone maksymalnie w ciągu dwóch najbliższych lat. Jednak to wciąż jest zaledwie ułamek terenów, które zostały zagospodarowane.
Budynki mieszkalne wpiszą się w postindustrialną stylistykę?
Postindustrialna stylistyka była dla nas inspiracją, a wszelkie prace były uzgadniane z konserwatorem zabytków, ponieważ cały obszar stoczni wpisany jest do rejestru zabytków.
Gmach będący siedzibą ECS oddano do użytku w 2014 roku. Wtedy też niemal 250 różnych obiektów stoczniowych wpisano do rejestru zabytków, ale niedługo później wiele z nich wykreślono z tej listy. Zapoczątkowano jednak proces przemian i świadomego kształtowania przestrzeni. W 2018 roku stworzono całoroczną iluminację dźwigu Kone, otwarto też trasę turystyczną po terenie dawnej Stoczni Cesarskiej, a Stocznia Gdańska została pomnikiem historii…. Pojawiały się też różne plany na zagospodarowanie tego terenu. Czy wykrystalizowała się jakaś spójna wizja?
Koncepcja ewoluuje. Kilka lat temu pojawił się pomysł wpisania Stoczni Gdańskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, a w 2020 roku Centrum Światowego Dziedzictwa pozytywnie zweryfikowało wniosek. Pomysł ten starł się jednak z wizją lansowaną przez władze miasta, które planowały budowę nowoczesnej dzielnicy z wysoką zabudową. Uchwalone plany miejscowe zakładały nieograniczoną wysokość budynków. Powstały nawet projekty, które uzyskały pozwolenie na budowę, a wśród nich były m.in. centra handlowe z wieżowcami. W pewnym momencie realizacja tych planów została wstrzymana. Obecnie stoimy w przysłowiowym rozkroku pomiędzy dwoma pomysłami, dwoma wizjami: pomnika historii i wizji nowoczesnego Gdańska.
A tych wizji nie da się połączyć.
Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że one są przeciwstawne. Sam jestem ciekawy, na co pozwoli wpis na listę UNESCO.
Poważne zmiany nastąpiły w wyniku przekształceń gospodarczych. Obiektom powstającym na terenie stoczni, bądź rewitalizowanym gmachom nadano nowe funkcje, w tym m.in. kulturalne.
Warto wspomnieć o przemianie, jaka zaszła na ulicy Elektryków. To obecnie letnie centrum Miasta Gdańska, modne miejsce, które cieszy się dużą popularnością. To też takie zaplecze kulturalno-rozrywkowe Gdańska. Uważam, że przestrzeń została tu świetnie zagospodarowana, a stało się to bez dużych inwestycji, ponieważ zastana infrastruktura została jedynie lekko przystosowana do nowych potrzeb. Przedsiębiorcy wykreowali nowe miejsce spotkań, które stało się kultowe. Organizowane są tu rozmaite wernisaże, warsztaty malarskie czy rzeźbiarskie. Widać też, że jest to pozytywnie oceniane i doceniane przez lokalną społeczność.
Udało się odczarować tę przestrzeń. A jakie są perspektywy na rozwój pozostałych terenów postoczniowych? Co powinno się pojawić na tym terenie? Czego brakuje?
Wydaje mi się, że trzeba zagęścić teren, który stoi odłogiem i czeka na inwestycje. Kiedy przemysł stoczniowy został przeniesiony na wyspę Ostrów, pozostało wiele niezagospodarowanych placów. Hale, które dawniej były wykorzystywane przez stoczniowców, obecnie stoją puste. Niewątpliwie brakuje inwestycji. To teren o olbrzymim potencjale ze względu na dostęp do linii brzegowej i położenie w centrum miasta.
Jednym słowem metamorfoza trwa.
Tak. Wydaje mi się, że jest jeszcze wiele do zrobienia i ta metamorfoza będzie trwała wiele lat.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!