Men of War (gra komputerowa) – recenzja i ocena

opublikowano: 2009-04-23 19:36
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
20 marca 2009 roku na polskim rynku ukazała się nowa produkcja ze stajni Best Way: Men of War. Gra wchodzi w skład nieoficjalnej serii strategii rozpoczętej przez Soldiers: Ludzie Honoru i Oblicza Wojny. Dwie poprzednie części były co najmniej dobre. Jak przedstawia się najnowsza?
REKLAMA
cena:
99 zł

Gra z pewnością będzie gratką dla fanów serii. Do przejścia przygotowano 19 misji w trzech kampaniach: radzieckiej (najdłuższa), alianckiej i niemieckiej. Teatry działań to oczywiście front wschodni, a także Afryka Północna, Grecja i Europa Zachodnia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że misji nie ma zbyt wiele. Każda z nich jest jednak na tyle złożona, że ciężko ją ukończyć w czasie krótszym niż godzina. Zadania są zróżnicowane. Od przeprowadzenia szybkich ataków przy użyciu jednostek specjalnych lub partyzantów, po regularne bitwy we wręcz epickiej skali. Taka różnorodność z pewnością ma swoje plusy - nie ma tu mowy o monotonii. Jest to jednak cecha, która powoduje również pewne problemy.

Chodzi o poziom szczegółowości z jakim mamy do czynienia. Decydujemy o wszystkim. Od tego, gdzie żołnierz ma iść i do kogo strzelać, po to, co ma na głowie i co niesie w plecaku. Możemy nawet przejąć nad nim bezpośrednią kontrolę i np. kierować jego bronią (zapewniając mu tym samym niemalże stuprocentową celność). Choć skala działań bojowych, w których bierzemy udział, jest zmienna, to interfejs, poprzez który dowodzimy swoimi oddziałami, pozostaje zawsze ten sam. O ile świetnie się on sprawdza w dowodzeniu małym oddziałem, o tyle przy stu lub więcej jednostkach może sprawiać spore kłopoty, zwłaszcza graczom, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z serią i nie mają w pełni opanowanych skrótów klawiszowych. Tych mniej zdeterminowanych może to nawet skutecznie od gry odstręczyć.

Misje, z którymi mamy do czynienia, do łatwych nie należą. Zwykle, podczas jednego zadania, musimy zmierzyć się z hordami wrogów i co najmniej kilkunastoma pojazdami przeciwnika. Co prawda sztuczna inteligencja przeciwnika nie powala na kolana, ale przy dużej przewadze liczebnej wroga wygrać nie jest łatwo.

Odzwierciedlenie realiów

Lokacje, w których ścieramy się z przeciwnikiem, zostały przedstawione całkiem ładnie i nieźle odwzorowują teatr działań. O ile w otwartym terenie mapy niczym szczególnym nie zaskakują, o tyle wszelkie zabudowania zostały dopieszczone graficznie i mają ogromny wpływ na sposób, w jaki prowadzimy działania zbrojne. Każdy budynek, szopa czy ruina może stanowić osłonę dla naszych żołnierzy, lub odwrotnie – być dla nich śmiertelną pułapką. Czasami zabudowania ograniczają możliwość manewru maszyn i zmniejszają tym samym ich skuteczność. Na szczęście budynki można efektownie niszczyć, co znacznie podwyższa realizm i zwiększa nasze możliwości taktyczne. Na uwagę zasługuje także fakt, że budowle nie rozpadają się w drobny mak od jednego strzału z działa, lecz niszczeją w bardzo realistyczny sposób, w zależności od tego, jakiego użyjemy arsenału.

Uzbrojenie i jednostki

Skoro już o arsenale mowa, to przyjrzyjmy się pokrótce, czym będziemy dysponować w walce. Twórcy i w tym aspekcie postawili na realizm. Wszystkie występujące w grze rodzaje broni zostały precyzyjnie odwzorowane. Co więcej, nie jesteśmy ograniczeni do uzbrojenia danego nam przed misją. Możemy podnosić broń poległych wrogów i przejmować zdobyte pojazdy (aby je uruchomić, należy jednak wpierw je naprawić). W niektórych misjach znajdujemy również zasobniki desantowe zawierający przydatny ekwipunek. Ponieważ życie naszych wojaków jest bezcenne, na ich wyposażeniu znajdują się, oprócz broni, także bandaże, które skutecznie przywracają ich zdolność do walki.

REKLAMA

Na specjalną uwagę zasługują występujące w grze pojazdy. Wszystkie wyglądają bardzo realistycznie, dokładnie tak jak powinny wyglądać. Oprócz tego, ich możliwości bojowe są dopasowane do realiów historycznych i nie ma tu mowy o wygraniu całej bitwy jednym czołgiem. Pojazd opancerzony stanowi świetne wsparcie dla nacierającej piechoty, sam jednak nie jest w stanie za wiele zdziałać, poza tym może zostać szybko zniszczony przez piechura z granatem przeciwczołgowym. W grze zastosowano szczegółowy system uszkodzeń, co bardzo urozmaica rozgrywkę. Wrogi czołg możemy celnym strzałem pozbawić głównego uzbrojenia, albo unieruchomić go tak, by zablokował inne pojazdy przeciwnika. Opcji jest bez liku. Oprócz tego mamy wspomnianą możliwość naprawy pojazdu. Możemy jednak otrzymać trafienie, które uszkodzi pojazd na dobre. W takiej sytuacji pozostaje nam tylko ewakuować załogę.

Aby nie utrudniać jeszcze bardziej i tak już złożonej rozgrywki, twórcy zrezygnowali ze zróżnicowania amunicji do poszczególnych modeli broni. Dostępne są jedynie naboje do pistoletów maszynowych, kaemów, amunicja do dział w czołgach etc. Nie wydaje się to złe, ponieważ możemy praktycznie dowolnie zmieniać uzbrojenie i nie musimy martwić się o amunicję. Z drugiej strony jednak stoi to w sprzeczności z konwencją gry, która bądź co bądź pretenduje do miana realistycznej.

Kolejnym zgrzytem, jeżeli chodzi o realizm, jest problem morale żołnierzy. W Men of War ten temat został pominięty. Nasi niezłomni wojacy zdają się nie odczuwać strachu i bez szemrania wykonują nawet najbardziej szalone rozkazy dowódcy. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że ostatecznie jest to strategia czasu rzeczywistego i nie musi ona uwzględniać absolutnie wszystkich aspektów pola walki.

Grafika i dźwięk

Jak na współczesną produkcję przystało, gra jest bardzo atrakcyjna graficznie. Poziom odwzorowania detali jest bardzo wysoki, a wszystkie modele dobrze odzwierciedlają swe historyczne pierwowzory. Co jakiś czas terenem walk wstrząsają efektowne eksplozje, pod wpływem których niszczeją zabudowania i kładą się drzewa. Ogólnie rzecz biorąc, grafika (przy wielości efektów wizualnych) pozostaje przejrzysta.

Dźwiękowo gra prezentuje się poprawnie. Słyszymy eksplozje, pokrzykiwania, realistyczne odgłosy wystrzałów. Słowem, wszystko tak jak być powinno.

Technicznie gra byłaby naprawdę udana, gdyby nie wstawki wideo. Te, delikatnie mówiąc, odstają od reszty gry. Zdaję sobie sprawę, że animacja postaci to rzecz niełatwa i pracochłonna, ale warto było się bardziej postarać, choćby po to, by nie psuć ogólnego dobrego wrażenia. Postaci w filmikach są przeraźliwie sztywne, wyglądają jak kukły, a do tego wydają się trochę nieproporcjonalne. Zamiast filmików wystarczyłby pokaz obrazów. W końcu, we wstawkach chodzi głównie o wprowadzenie w sytuację, o przekaz informacji, a nie o efektowne pokazanie walki. Tę ostatnią, w świetnym wydaniu, zapewnia nam sama gra.

Czy warto?

Komu można polecić Men of War? Myślę, że dla fanów serii to pozycja obowiązkowa. Na pytanie czy również dla innych, odpowiedziałbym, że i ci na pewno nie będą żałować. Nowicjuszy gra może z początku zrazić poziomem trudności i skomplikowaniem. Warto się jednak przemóc i opanować grę, bo gdy już zaczniemy naprawdę grać, to otrzymamy w zamian ogromną porcję rozrywki i w końcu, równie wielką satysfakcję ze zwycięstwa. A ta jest przecież najważniejsza.

Zredagował: Michał Świgoń

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Tyborowski
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (filozofia). Podróżnik i fotograf. Miłośnik szkockiej przyrody, kultury i whisky.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone