„Matura z historii to nie teleturniej Wielka Gra”. Rozmowa z prof. Jolantą Choińską-Miką

opublikowano: 2010-05-16, 10:26
wolna licencja
Co sprawdzać ma matura z historii? Dlaczego nie tylko praca pisemna jest ważna? Czy niższy poziom studentów pierwszorocznych to mit? Na te i inne pytania odpowiadała prof. Jolanta Choińska-Mika w czasie specjalnej rozmowy przeprowadzonej przy okazji matury z historii 2010.
reklama

Jesteś tegorocznym maturzystą? Zobacz: Matura historia 2016 z Histmag.org!

Tomasz Leszkowicz: Pani Profesor, jak Pani wspomina swoją maturę z historii?

Dr hab. Jolanta Choińska-Mika, historyk dziejów nowożytnych, autorka prac z zakresu dziejów Mazowsza, parlamentaryzmu, komunikacji społecznej w epoce nowożytnej. Dyrektor ds. studenckich w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Kieruje pracami nad przygotowaniem projektu nowej podstawy programowej z historii i WOS.

Jolanta Choińska-Mika: Tak dawno zdawałam maturę z historii, że z trudem ją pamiętam, aczkolwiek nie bałam się jej. Byłam dobrze przygotowana, lubiłam historię, bałam się egzaminu wstępnego na studia, bo w owym czasie była możliwość startowania tylko i wyłącznie na jeden kierunek, a jeśli się nie powiodło, trzeba było szukać miejsc w szkole policealnej. Natomiast z samej matury pamiętam, że pytania, które wylosowałam podczas części ustnej dotyczyły przede wszystkim średniowiecza i epoki nowożytnej, trzeci był z XIX wieku; byłam bardzo zadowolona, że nie było niczego z XX wieku, bo niewiele w tym czasie na ten temat wiedziałam.

T.L.: Zupełnie inne jest doświadczenie dzisiejszych maturzystów, którzy nie mają egzaminów wstępnych...

J. Ch.-M.: I mogę im co najwyżej pozazdrościć. Dla mnie matura była rzeczywiście bardzo ważnym wydarzeniem, ale ustne egzaminy przedmiotowe, przynajmniej w naszej szkole (ja chodziłam do Liceum im. Reytana) przechodziło się bez jakiegoś szalonego stresu. Natomiast podczas egzaminu wstępnego na studia dosłownie mdlałam z przerażenia.

T.L.: Przejdźmy może do współczesności. Jak sprawdziła się ta nowa matura, funkcjonująca od 5 lat?

J. Ch.-M.: Ta matura sprawdza się moim zdaniem w kilku obszarach. Pierwsza rzecz – jest dosyć dobrym narzędziem rekrutacyjnym, które pozwala zobiektywizować warunki przyjmowania na studia. Tak się składa, że większość osób zdających na maturze historię ma plany co do dalszej edukacji. Wszyscy oni, niezależnie od tego, z jakiego środowiska się wywodzą, czy są bardziej czy mniej obyci z wielkim miastem, mają równe szanse w wyścigu po indeks – o dostaniu się na uczelnię decydują tylko i wyłącznie własne osiągnięcia czyli wynik z matury.

reklama

Wydaje mi się też, że matura z historii, na tle matur z innych przedmiotów, jest naprawdę dobrze przygotowana, również dlatego, że sprawdza bardzo różne kompetencje – nawet polecenia, które na pierwszy rzut oka wydają się proste, wymagające bezmyślnej niemal odpowiedzi, w rzeczywistości takimi nie są. Prawidłowe ich wykonanie wymaga namysłu, niekiedy nawet „pogłówkowania”, zanim zdecyduje się na konkretną odpowiedź.

Jedyne, do czego do tej pory miałam zastrzeżenia, to mało twórczy charakter prac pisemnych, przewidzianych w drugiej części arkusza. Większość tematów była tak formułowana, że wymagała od zdających przede wszystkim umiejętności odtwarzania informacji, co moim zdaniem nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale co w dużej mierze wynikało z tradycji i sposobu uczenia historii w szkole. Docierają informacje, że prowadzone są obecnie przygotowania do tego, by matura, w części pisemnej miała charakter eseju argumentacyjnego. Jest to moim zdaniem bardzo dobry trop – należy tak formułować temat wypracowania, by piszący musiał rozstrzygnąć jakiś problem, wyjaśnić swoje stanowisko, słowem, by musiał wykazać się umiejętnością prezentacji i uzasadniania swojej opinii, a przy okazji udowodnił, że potrafi przeprowadzić logiczny, dobrze skonstruowany wywód.

Jeśli rzeczywiście pomysł zostanie zrealizowany, będzie to zmiana w bardzo dobrym kierunku. Jednocześnie zmusi to również szkołę do uczenia w nieco odmienny sposób. Zmianie ulegną kryteria oceny pracy pisemnej. Priorytetem przestanie być objętość i drobiazgowość opisu (np. stosunków polsko – węgierskich), ważna natomiast będzie umiejętność analizy, interpretacji, argumentowania. Trzeba (być może także dzięki nowej formule wypracowania) pokazać historię nie tylko jako przedmiot „encyklopedyczny,” przeznaczony dla osób obdarzonych bardzo dobrą pamięcią, ale także (a może przede wszystkim) jako sztukę krytycznego myślenia i pisemnej wypowiedzi.

reklama

T.L.: Ale czy nie uważa Pani, że występuje nadmiar testu nad pracą pisemną?

J. Ch.-M.: Po pierwsze, nie używajmy słowa „test” tylko „zadania” (czy „zadania do wykonania”) – jest to bardzo duża różnica, nie tylko językowa, ale nade wszystko jakościowa. W systemach zachodnich, np. SAT czy PISA dominują zadania zamknięte, wymagające od piszącego wskazania prawidłowej odpowiedzi spośród kilku podanych do wyboru. Ale żeby zakreślić odpowiedni kwadrat, trzeba wykonać pewną, niekiedy skomplikowaną, operację myślową, a każdy błąd oznacza, że konkretne kompetencje i treści zostały podczas nauki gdzieś „po drodze” zgubione. Tworzenie zadań zamkniętych, zwłaszcza dla przedmiotów humanistycznych, to jedna z najtrudniejszych umiejętności, wymagających niezwykle wysokich kwalifikacji. Skonstruowanie dobrego zadania zamkniętego, sprawdzenie go i przeprowadzenie tzw. standaryzacji wymaga niekiedy kilkunastu miesięcy – takie przynajmniej są doświadczenia działających np. w USA centrów naukowych, zajmujących się przygotowywaniem egzaminów SAT.

Dlatego osoby, które mówiąc test, mają na myśli długą listę pytań, wymagających znajomości bardzo wielu faktograficznych informacji (tak jak to niegdyś bywało podczas egzaminów wstępnych na prawo) poważnie się mylą i nie rozumieją, na czym polega prawdziwa, zgodna z regułami sztuki formuła sprawdzania różnorodnych kompetencji zadaniami zamkniętymi, w których każdy dystraktor musi być głęboko przemyślany i umieszczony w konkretnym miejscu. Większość zadań, które są w arkuszach maturalnych sformułowano w taki sposób, by sprawdzały zarówno elementy faktografii, jak też pewne umiejętności – np. odczytywania ikonografii, wyciągania wniosków z tablicy genealogicznej, łączenia informacji z kilku źródeł. Coroczne wyniki matur pokazują, że nie są to powszechne umiejętności. W związku z tym rezygnacja z tej części sprawdzianu, na przykład na rzecz tylko i wyłącznie eseju, byłaby do pewnego stopnia „zubożeniem” oczekiwań co do kompetencji historycznych zdającego. Tzw. myślenie historyczne obejmuje różne kompetencje - najbardziej podstawowe dotyczą chronologii, czyli umiejętności umiejscawiania zjawisk i wydarzeń w czasie, wskazywania związków poprzedzania i równoczesności, lokalizowania wydarzeń z historii Polski na tle powszechnym, synchronizowania zjawisk itp.

reklama

Polecamy książkę: „Historia. Poradnik maturalny”

Sebastian Adamkiewicz, Karolina Sikała
„Historia. Poradnik maturalny”
cena:
Okładka:
miękka
Liczba stron:
160
Format:
135x200
Redakcja:
Michał Świgoń
ISBN:
978-83-62329-12-0

„Kluczem” do poznania i zrozumienia dziejów jest opanowanie umiejętności analizy i interpretacji wszelakiego rodzaju źródeł. Zadania maturalne, w których pojawia się na przykład ikonografia, wykres czy tekst źródłowy dotyczą właśnie tego obszaru. I okazuje się, że maturzyści nie mają już większych kłopotów z analizą i interpretacją tekstów źródłowych, natomiast nadal bardzo wiele do życzenia pozostawia poziom innych kompetencji – choćby czytania i wyciągania wniosków z mapy, interpretacji wykresów czy danych statystycznych.

Wracając do samych arkuszy maturalnych – oczywiście są lepsze i gorsze, ale generalnie mają dobry poziom – nie są zbyt łatwe, ale zarazem nie wymagają bardzo rozległej wiedzy. Zanim arkusz trafi do abiturienta, przechodzi długą drogę - jest wielokrotnie sprawdzany, recenzowany, weryfikowane są pojedyncze zadania. Wszystko razem trwa wiele miesięcy. Oczywiście, mimo tych zabiegów, zawsze znaleźć można jakąś nieścisłość, czy nieprecyzyjne sformułowanie, co ze szczególnym upodobaniem wytykają dziennikarze, ale nie przypominam sobie, by w ostatnim czasie doszło do jakiejś merytorycznej wpadki na maturze z historii.

Matura 2005 w jednym ze szczecińskich liceów (fot. Oskar Błaszkowski, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0)

Powtórzę raz jeszcze – są lepsze i gorsze arkusze, ale na tle innych przedmiotów możemy być zadowoleni. Co warte jeszcze podkreślenia to fakt, że w przypadku matury z historii rzadko posługujemy się pojęciem „klucz”, który to termin budzi tyle negatywnych ocen. Mówimy o „modelu” odpowiedzi – wskazujemy tropy, nie wymagając od zdającego, by idealnie dopasował się do jakiegoś szablonu. Sprawdzając prace egzaminatorzy dopuszczają różnorodne wypowiedzi, eliminując te, które stoją w oczywistej sprzeczności z naszą wiedzą historyczną.

reklama

T.L.: Mówi się powszechnie, nie tylko na historii, że po wprowadzeniu gimnazjów, nowego liceum i nowej matury, spada poziom licealistów i tym samym studentów I roku. To mit czy rzeczywistość?

J. Ch.-M.: Nie wiem jak to jest w innych instytutach, ale u nas poziom nie spada. Ci którzy dostają się na tzw. studia stacjonarne, czyli bezpłatne, szczycą się na ogół bardzo wysokimi wynikami matur. Wiele osób zwraca uwagę, że systematycznie maleje coś, co kiedyś określano jako „ogólna wiedza humanistyczna.” Choć rzeczywiście można zaobserwować taką tendencję, to pamiętać należy, że młodzi ludzie, którzy teraz rozpoczynają edukację, rekompensują te ubytki wiedzą z innych dziedzin, których w moich czasach nie uczono w szkole.

Pamiętajmy też, że wrażenie, iż poziom jest słabszy, może wynikać z faktu umasowienia studiów wyższych. Gdy ja zdawałam do Instytutu Historycznego, w wyniku rekrutacji dostało się tylko 50 osób a i tak uważano tę liczbę za wysoką, a rok za „liczny”. W tej chwili sobie podobnej sytuacji nie wyobrażamy, bo nie tylko aspiracje edukacyjne młodych ludzi są znacznie większe, ale i liczba miejsc oferowanych przez uczelnie, także niepubliczne, jest nieporównanie wyższa niż kilka dekad wstecz. Przyjmując coraz większą liczbę studentów, od razu zakładamy, że studiować będą nie tylko osoby bardzo wybitne, ale również, że do uczelni trafi więcej osób o poziomie średnim i niższym. Nie wydaje mi się jednak, by był to powód do załamywania rąk i snucia nostalgicznych wspomnień o wspaniałych, mądrych studentach sprzed wielu lat...

Gdyby policzyć, jaki procent wszystkich studentów, stanowią osoby z bardzo dobrymi wynikami, to nie sądzę by uzyskany wynik zasadniczo różnił się od wskaźników dla lat, w których studiowałam. Być może również na historii nie widać spadku poziomu studentów bo na te studia przychodzą na ogół prawdziwi pasjonaci. Jednym z pytań, które pada zawsze podczas Dni Otwartych jest „a co po historii?” Udzielane odpowiedzi nie wszystkich słuchaczy satysfakcjonują. Wiadomo, że jeśli ktoś wybiera historię, to nie spodziewa się, iż będzie pracował w zawodzie, który przynosi bardzo duże korzyści finansowe. Mamy więc (jako instytut i jako kierunek), to szczęście, że trafiają do nas osoby, które kochają ten przedmiot i mają w związku z tym większą motywację do studiowania, a swoje merytoryczne braki starają się szybko nadrobić.

reklama

Fakt, że w IH jest tak dobrze rozwinięty studencki ruch naukowy robi wrażenie, podobnie jak duża liczba sesji i innych inicjatyw naukowych podejmowanych przez studentów. Pokazuje to również, jaki klimat panuje w Instytucie i że młodzi ludzie nie chcą się zadowalać tylko tym, co oferuje im instytucja. Swoimi działaniami udowadniają, że nie są jedynie uczniami lub klientami, którzy przyszli skorzystać z oferty edukacyjnej, ale że czują się również młodymi badaczami, którzy chcą realizować swoje pasje. Być może w takim środowisku, tzw. słabsi studenci, mniej rzucają się w oczy niż na innych kierunkach?

T.L.: Czego życzyłaby Pani tegorocznym maturzystom, którzy w poniedziałek będą zdawać egzamin z historii?

J. Ch.-M.: Przede wszystkim – żeby zachowali zimną krew. Wielokrotnie recenzowałam arkusze maturalne, i z doświadczenia mogę powiedzieć, że prawidłowe ich wypełnienie wymaga koncentracji, kojarzenia, no i oczywiście myślenia. Wierzę, że zdecydowana większość maturzystów jest dobrze przygotowana – matura z historii to nie teleturniej Wielka Gra; nikt więc nie wymaga od przystępujących do niej tak drobiazgowej wiedzy faktograficznej. Przygotowanie do egzaminu z historii to przygotowanie do myślenia. Historia to sztuka krytycznego myślenia, wspaniały przedmiot humanistyczny, pozwalający lepiej zrozumieć dzisiejszy świat. A w poniedziałek wszystko będzie dobrze.

Matura 2010 – opublikowane artykuły

Polecamy książkę: „Historia. Poradnik maturalny”

Sebastian Adamkiewicz, Karolina Sikała
„Historia. Poradnik maturalny”
cena:
Okładka:
miękka
Liczba stron:
160
Format:
135x200
Redakcja:
Michał Świgoń
ISBN:
978-83-62329-12-0
reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone