Martin Gilbert - „Noc kryształowa. Preludium do zagłady” – recenzja i ocena
Książka, którą otrzymujemy do ręki jest próbą rekonstrukcji nieludzkich wydarzeń z listopada 1938 r. W nocie od wydawcy czytamy, że najnowsze dzieło znanego i cenionego historyka Martina Gilberta jest: „połączeniem pracy historycznej i reportażu”, oraz że „zasadniczą częścią publikacji są budzące grozę relacje naocznych świadków”. Zdania te choć niepozorne, powodują jednak, że zasiadając do pisania recenzji nie mogę uciec przed problemem: jak ocenić książkę, która w zdecydowanej większości stanowi zbiór wspomnień ofiar, ich relacji i pamiętników? Czy oceniać ich wartkość, precyzję opisu i narracji? A może pracę, którą włożył brytyjski badacz w dobór osób, zebranie materiału, kwerendę i ułożenie historii w logiczną i spójną całość?
Po lekturze książki, wiedziałem już, że autorowi należą się słowa uznania. Stworzył on bowiem opowieść, w której nie chce być na pierwszym planie, bo nie to uznał za najważniejsze. Gilbert w swojej „Nocy kryształowej. Preludium do zagłady” jest dyskretnym narratorem, który prowadzi czytelnika poprzez kolejne wydarzenia tego posępnego spektaklu, oddając głos bitym i poniżanym. Ukazuje bezsilność ludzi, których majątek życia płonął na oczach obojętnych sąsiadów, ludzi próbujących wydostać się z kraju, w którym z dnia na dzień stali się obcy.
Z książki dowiadujemy się o genezie pogromu oraz pretekście jakim posłużono się, aby go wywołać. Zabójstwo dokonane przez żydowskiego emigranta na urzędniku ambasady Rzeszy w Paryżu stało się w rękach Josefa Goebbelsa początkiem kampanii nienawiści i kreowania obrazu wszechobecnego żydowskiego zagrożenia. Martin Gilbert wpisuje również zamieszki w perspektywę późniejszych losów świadków i autorów wspomnień oraz reperkusji, które pociągnęło za sobą otwarte wystąpienie przeciwko niemieckiej ludności pochodzenia żydowskiego, przy bierności opinii publicznej i służb porządkowych.
Gdyby miał wymienić wady książki Gilberta, dwie dotyczyłyby kwestii technicznych i dopiero trzecia spowodowała, że musiałem obniżyć ostateczną ocenę. Po pierwsze niezwykle irytujące i nieużywane w rodzimych tłumaczeniach wydaje się stosowanie zwrotu SA-owiec, zamiast SA-Mann, po drugie liczne mapy ukazujące miejsca zbrodni i podpalonych synagog umieszczone są uciążliwie na końcu książki, a nie w momencie w którym historyk opisuje zilustrowane wydarzenia. Są to jednak kwestie tłumaczenia i edycji, dlatego można przejść obok nich beż większego problemu. Trzeci zarzut budzi jednak moje większe wątpliwości. Pomimo bardzo ciekawego zabiegu odnoszenia się do prasy brytyjskiej, w kontekście zajść w Niemczech, nie mogę zrozumieć dlatego skupiono się jedynie na prasie anglojęzycznej. O ile ciekawsze byłoby dodatkowe przedstawienie tego jak pogromy i morderstwa „w majestacie prawa” interpretowała prasa nazistowska, jakie komentarze dominowały we Francji, gdzie przecież doszło do wydarzeń poprzedzających noc kryształową. Autor tego jednak nie czyni, co niestety zubaża książkę.
Reasumując, recenzowana pozycja powinna zadowolić każdego, kto chciałby prześledzić listopadowe dni 1938 r. oczami ofiar, zrozumieć skalę moralnego spustoszenia, a także wielkie historyczne przemiany poprzez pryzmat indywidualnych, personalnych i dzięki temu wciąż żywych wspomnień.
Redakcja: Michał Przeperski