Mark Kurzem — „Maskotka” – recenzja i ocena
Książka rozpoczyna się w czasach współczesnych, kiedy to ojciec jej autora wyjawia mu prawdę o swoich losach podczas II wojny światowej. Jako pięcioletni żydowski chłopak uciekł z rodzinnej wioski w przeddzień eksterminacji jej mieszkańców. Przez kilka miesięcy błąkał się po lesie i w końcu został przygarnięty przez oddział łotewskiej policji, który także zajmował się eksterminacją Żydów. Przyjęli go do swego oddziału, sprawili mu mundur i zrobili zeń tytułową maskotkę. Tyle jeżeli chodzi o treść książki w jej wspomnieniowej warstwie.
Książka ta należy do tych, w których równie ważne jak prezentowana treść, a może nawet ważniejsze, są niezadane w niej pytania. Pytania, które musi sobie zadać każdy czytelnik i znaleźć na nie odpowiedzi. Czy uratowanie komuś życia automatycznie oznacza, że całkowicie należy ono do wybawcy, czy ma on prawo oczekiwać od uratowanego całkowitej uległości i przyjęcia przezeń hierarchii wartości swego wybawcy? To tylko niektóre z pytań narzucających się po przeczytaniu tej książki, pytań na swój sposób określających nasze człowieczeństwo.
W poszukiwaniu utraconej tożsamości
Wspomnieniowy charakter ma tylko pierwsza część książki. Druga, dziejąca się współcześnie, jest zapisem dochodzenia do prawdy. Pokazuje z jakimi trudnościami musiał borykać się jej bohater, usiłując odkryć swoją przeszłość. Wcale nie najmniejszą z nich byli wczorajsi przyjaciele, dla których bohater szukający swojej tożsamości i odkrywający niewygodną dla nich prawdę, stał się poważnym zagrożeniem i którego starali się zastraszyć. Także organizacje żydowskie podchodziły i podchodzą sceptycznie do jego historii, a stosowane przez nie metody zmierzające do jej zweryfikowania, wprowadzają tylko zamieszanie i potęgują jeszcze bardziej i tak nerwową atmosferę. Niestety, w tych trudnościach swój udział mają także historycy Holokaustu, którzy do rewelacji bohatera odnoszą się nie tylko sceptycznie, ale wręcz wrogo, gdyż nie są one zgodne z wypracowaną przez nich wizją historii zagłady.
Każdy czytelnik książki szybko się zorientuje, że nie ma w niej miejsca na prezentacje literackiego kunsztu — jest tu tylko zapis historii opowiedzianej przez bohatera i późniejszego poszukiwania faktów, mogących potwierdzić tę historię. Właśnie ten autentyzm jest mocną stroną książki. Prezentowana historia jest tak ciekawa, że wciąga czytelnika bez reszty, a jej zakończenie wita się z zawodem, że taka pasjonująca lektura już dobiegła końca. Mnie osobiście, jeśli chodzi o atmosferę towarzyszącą czytaniu, „Maskotka” przypomina nieco ostatnie rozdziały „Korzeni” Alexa Haleya, w których poszukiwał on swoich afrykańskich przodków. Mamy tu więc przykład prowadzenia poszukiwań historycznych, które w obecnym czasie nawrotu do genealogii, mogą przydać się każdemu zainteresowanemu przeszłością swojej rodziny.
Zredagował: Kamil Janicki
Korekta: Małgorzata Misiurek