Mark Forsyth – „Krótka historia pijaństwa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-06-18, 10:00
wolna licencja
Czy alkohol to naprawdę coś złego? Czy to po prostu trucizna, którą otumaniamy się z sobie znanych powodów? Czy należy go zabraniać i delegalizować? Mark Forsyth w lekki i zabawny sposób jasno odpowiada: po trzykroć NIE. I trzeba przyznać – jest w tym bardzo przekonujący.
reklama
Mark Forsyth
„Krótka historia pijaństwa”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
90,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Okładka:
Oprawa twarda
Liczba stron:
256
Format:
225x145mm
ISBN:
978-83-245-8309-6
EAN:
9788324583096

Sama książka jest niczym dobra butelka z procentami – nie za duża, nie za mała, w sam raz żeby zabrać ją ze sobą oraz lekko się „wprawić”, ale nie „zaprawić”. Jeśli dodamy do tego ironiczny, angielski dowcip autora, lekkie pióro oraz dobrą historię – przepis na udany wieczór jest już gotowy.

Forsyth oczywiście nie propaguje „ululania się na amen”, nie, nie. Jego opowieść tyczy się raczej poważnej sprawy jakim według niego jest spożywanie alkoholu. Żeby czytelnik uwierzył temu założeniu, autor przedstawia po kolei, czym było picie w starożytnych kulturach, w tym „naszej” greko-rzymskiej. Sięga po źródła (aczkolwiek sądząc po bibliografii raczej pośrednio) naukowe, literackie, ikonograficzne a nawet archeologiczne.

Dzięki temu możemy zrozumieć, że spożywanie alkoholu to poważna sprawa. Wiążą się z nim szereg praw, zwyczajów, sposobów spożycia. To nie jest jakieś „wpadnij i wypij”. To cała procedura, nawet ceremoniał – w gruncie rzeczy integralny element kultury i tożsamości. Wystarczy spojrzeć na grecki sympozjon (czyli po grecku „wspólne picie”) z jego żelaznymi zasadami, czy umiłowanie wikingów do procentów – no ale skoro ich główny bóg Odyn był wiecznie pijany? Niby takie dwa odmienne kręgi kulturowe, lecz mnóstwo podobieństw.

Równie ważne jest samo miejsce aplikacji C₂H₅OH (pewnie się domyślacie drodzy Czytelnicy, co symbolizuje ten chemiczny wzór…). Forsyth szczegółowo wskazuje nam, w jakich miejscach co, gdzie i jak moglibyśmy pić np. w średniowiecznej Anglii czy na Dzikim Zachodzie. I to właśnie ten wybór determinował charakter naszej rozrywki. To, w co się ta rozrywka mogła przerodzić to już nie nasz problem… przynajmniej do czasu przybycia służb porządkowych.

Szczególnie zainteresowały mnie rozdziały traktujące o walce z alkoholizmem i alkoholem. Okazuje się, że na pomysł prohibicji wpadano już od starożytności. Jako pierwsi próbowali tego Chińczycy – z wiadomym skutkiem. Ale, że jest to mądry naród, więc nigdy później nie wpadał na taki pomysł. Anglosasi próbowali tego samego – wpierw Brytyjczycy w XVIII wieku, a później Amerykanie w XX wieku. Motywacje były różne, tak więc różny był ich efekt.

Otóż Brytyjczycy chcieli ograniczyć zamęt w szybko rozwijającym się Londynie poprzez odcięcie pospólstwa od alkoholu – efekt był oczywiście odwrotny do zamierzonego. Osławiony gin stał się przekleństwem miasta, choć tu też miały wpływ inne czynniki (w tym różnica kultury picia na wsi oraz w mieście, wielce zaskakująca dla przyjezdnych, którzy posmakowali swoistej miejskiej atmosfery).

Ciekawe są natomiast wnioski Forsytha na temat prohibicji w USA – otóż jego zdaniem ona odniosła ona zamierzony skutek! I nie chodziło tu o spożywanie alkoholu, ale o kulturę tej zacnej czynności. Autor wskazuje co prawda na negatywne skutki prohibicji, ale raczej w sferze demoralizacji aparatu publicznego niż gwałtownego rozwoju przestępczości. Jednak najbardziej w tej kwestii zabolał go utrwalony efekt do dziś – brak dobrego amerykańskiego piwa. 13 lat „posuchy” i zakazów zniszczyło bezpowrotnie amerykańskie browarnictwo, które ponoć do dziś się nie odbudowało.

Cóż, sięgając do moich niewielkich doświadczeń, muszę przyznać, że coś w tym jest… Ale dla pewności, któregoś letniego wieczora dla pewności znów sobie zaaplikuję Krótką historię pijaństwa od tak, żeby bez szkód dla innych wprawić się w dobry humor.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone