Margaret Thatcher - trzy gwoździe do trumny

opublikowano: 2013-05-20, 07:15
wolna licencja
Zdobyła władzę, przezwyciężyła kryzys, wygrała kolejne wybory. Dobra passa Margaret Thatcher musiała się jednak kiedyś skończyć...
reklama

Przeczytaj pierwszą i drugą część artykułu

Państwowe, znaczy niedziałające

Jednym z flagowych działań rządu Żelaznej Damy była prywatyzacja. Planowała ją od początku, jednak dopiero podczas drugiej kadencji siedziała w siodle dość pewnie, aby ją rozpocząć. Przyświecały jej dwa cele. Po pierwsze zdjęcie ze skarbu państwa ciężaru wielkich przedsiębiorstw, często nierentownych i subsydiowanych przez skarb państwa. Chciała temu położyć kres raz na zawsze.

Drugim celem było coś, co określała jako „demokracja własnościowa”. Zakładała, że prawo do własności jest na tyle fundamentalne, że stanowi podstawę funkcjonowania społeczeństwa. Bez poczucia posiadania udziału w demokracji niemożliwe jest wytworzenie postawy odpowiedzialności za własne państwo, i to chciała zmienić.

Przywódcy krajów G7, 1983

Do działania przystąpiła z właściwym sobie rozmachem i niechęcią do półśrodków. Jako pierwszy pod młotek poszedł British Aerospace. Rząd zrezygnował z 50% własności, którą zakupiło 155 tys. nowych akcjonariuszy. Dało to skarbowi 43 mln funtów szterlingów zysku. Rekordowa okazała się sprzedaż British Telecom, mająca miejsce w listopadzie 1983 r. Na akcje znalazło się aż dwa miliony chętnych, sprzedaż zaś przyniosła zawrotną sumę 3 mld 916 mln funtów szterlingów. Ogółem program prywatyzacyjny okazał się wielkim sukcesem. Przyniósł nie tylko jednorazowe wpływy ze sprzedaży akcji, ale także poprawę sytuacji przedsiębiorstw przestawionych na tory gospodarki całkowicie rynkowej, np. wspomnianego British Telecom oraz należącej do British Leyland marki Jaguar. Pierwsza spółka była dochodowa, w latach 1984–1985 przyniosła 990 mln funtów zysku. I choć ogólnie lepsze jest wrogiem dobrego, w tym wypadku okazało się, że można lepiej. W latach 1986–1987 zysk wyniósł już 2 mld funtów.

Gorzej wyglądała sprawa Jaguara. Ta znakomita firma znana właściwie każdemu chyliła się pomału do bankructwa, notując w 1981 r. 32 mln funtów straty. Gdy poszła pod młotek w sierpniu 1984 r., była w fatalnej sytuacji. W 1985 r. zarobiła całe 121 mln funtów szterlingów.

reklama
Ronald Reagan i Margaret Thatcher

Polityka Thatcher okazała się być skuteczna. Lata 1984–1987 przyniosły rozkwit brytyjskiej gospodarki, udawało się utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego przy równocześnie niskiej inflacji. Do 1987 r. deficyt spadł do 4 mld funtów, zaś budżet roku 1988 okazał się mieć nawet nadwyżkę w wysokości 3 mld funtów. Niestety, czas Thatcher już się kończył. Oprócz ogólnego pogorszenia się sytuacji, znalazły się także trzy gwoździe do trumny.

Gwóźdź pierwszy: afera Westland

Westland Helicopter Company była przedsiębiorstwem produkującym śmigłowce, znanym głównie ze swego sztandarowego helikoptera Westland Lynx. W latach osiemdziesiątych firma znalazła się na granicy bankructwa. Jedynym wyjściem z sytuacji była restrukturyzacja zakładu i powołanie nowej spółki. Pojawiło się pytanie: z kim?

Koncepcje były dwie. Pierwsza związana była z amerykańską firmą Sikorsky. Propozycja była dość logiczna, Westland bowiem współpracował już z nią bardzo szeroko, między innymi produkując śmigłowiec Westland Sea King, będący zmodyfikowaną wersją licencyjną Sikorsky SH-3 Sea King, próbowano także uruchomić produkcję Sikorsky UH-60 Black Hawk pod nazwą Westland WS-70 Black Hawk. Wiązało się to jednak z dalszym zbliżeniem ze Stanami Zjednoczonymi. Minister obrony, Michael Heseltine, zaproponował więc inne rozwiązanie: połączenie Westland, British Aerospace oraz włoskiej Agusty w jedno konsorcjum. Choć oferta Sikorsky’ego była lepsza, Heseltine był zdecydowany przedstawić także zalety koncepcji europejskiej przed komisją parlamentu, zwłaszcza, że rozpatrzyła ona wcześniej ofertę Sikorsky’ego.

UH-60L Blackhawk podczas misji w Iraku

Spotkało go rozczarowanie, bowiem Thatcher nie zwołała posiedzenia komisji, na którym mógłby to zrobić. Trudno powiedzieć, dlaczego tak go to ubodło, być może jako zaufany współpracownik premier i jeden z czołowych „twardzieli” oczekiwał większego wsparcia. Jakie by jednak nie były jego motywy, posunął się do dość wątpliwego chwytu. Opublikował mianowicie artykuł w „The Times”, w którym zawarł informacje mające zniechęcić Sikorsky’ego do przetargu. Doszło wtedy do przecieku z prokuratury generalnej, która określiła artykuł jako mogący przynieść szkodliwe reperkusje i zalecała jego sprostowanie. Trudno powiedzieć, czy Thatcher miała z tym cokolwiek wspólnego, sprawę przedstawiano jako wypadek, splot nieszczęśliwych okoliczności, nie ma też wskazówek na jakiekolwiek jej zaangażowanie. Heseltine poczuł się jednak głęboko urażony takim potraktowaniem i oddał tekę ministra, Thatcher zaś uznano winną manipulowania swoim człowiekiem. Choć nie wiadomo, czy faktycznie była czemukolwiek winna, to afera Westland położyła się na niej bardzo głębokim cieniem.

reklama

Gwóźdź drugi: bomby na Trypolis

Gdy w 1986 r. doszło do sponsorowanych przez Libię zamachów terrorystycznych na lotniska w Wiedniu i Rzymie oraz dyskotekę La Belle w Berlinie Zachodnim, było oczywiste, że prędzej czy później Stany Zjednoczone odpowiedzą. Reagan zapowiedział już bowiem wojnę z terroryzmem i nie było powodu, aby oczekiwać, że przymknie oczy na śmierć amerykańskich żołnierzy we wspomnianej berlińskiej dyskotece. Zaplanowano bombardowanie Trypolisu, samoloty musiały jednak skądś wystartować.

Samolot brytyjski startuje do ataku na Libię

Stosunek Thatcher do terroryzmu był znany, przekonali się o nim na własnej skórze bojownicy Demokratycznego Rewolucyjnego Frontu Wyzwolenia Arabistanu, gdy SAS wzięła się za odbicie irańskiej ambasady. Dopóki ona rządziła Zjednoczonym Królestwem, nie było miejsca dla terroryzmu na świecie. Gdy więc Reagan poprosił ją o użyczenie bazy lotniczej Upper Heyford dla jego F-111, zgodziła się bez nalegań. Niestety, jej gabinet i reszta Whitehallu wcale nie miała zamiaru wyrażać zgody. Gdy więc parlament dowiedział się po fakcie, że został całkowicie pominięty i zignorowany, wzbudziło to zrozumiałą falę krytyki i posądzeń o autorytaryzm i arbitralność. Od demokratycznie wybranego polityka, otwarcie deklarującego potępienie dla łamania wolności i praworządności w Związku Sowieckim, należało oczekiwać znacznie więcej.

Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:

Michał Gadziński
„Perły imperium brytyjskiego”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-11-2

Gwóźdź trzeci: Dama vs. Królowa

Królowa Elżbieta II i książę Filip (Bundesarchiv, Bild 199-1992-089-19A / CC-BY-SA; Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany license.)

Gdy Imperium Brytyjskie upadło, jego miejsce zajął Commonwealth. Struktura już zupełnie odmienna, swoiste wspomnienie o czasach, gdy Brytania władała nad falami, bardziej wspólnota rozsianych po całym wiecie państw niż jeden organizm polityczny. Nie oznaczało to jednak, że każde szło zupełnie w swoją stronę. Gdy więc na Republikę Południowej Afryki nałożono embargo w związku z apartheidem, państwa Commonwealthu oczekiwały, że dawna metropolia także się do niego dołączy. Królowa Elżbieta II, brzydząca się segregacją rasową, wyraziła jednoznaczne poparcie dla embarga.

reklama

I wtedy na linii Whitehall–Buckingham doszło do bardzo poważnego zgrzytu, bowiem Thatcher odmówiła nałożenia embarga. Nie była zwolenniczką apartheidu, czemu wielokrotnie dawała wyraz. Po pierwsze jednak, nie miała złudzeń co do jego skuteczności (rozwój wypadków pokazał, że miała rację), a po drugie – uważała, że tego rodzaju działania, jeśli się na kimś faktycznie odbiją, to właśnie na południowoafrykańskiej ludności, którą teoretycznie miałyby chronić. Według niej embargo było nie tylko bezsensowne, ale wręcz szkodliwe.

Brytyjska monarchia ma już rangę praktycznie wyłącznie symboliczną. Trudno uwierzyć, by ktokolwiek był jeszcze w stanie zdobyć się na gesty takie, jak legendarna ostatnia wiadomość pewnego otoczonego oddziału: We are out of ammunition. God save the King. Pewne symbole mają jednak rangę większą niż inne i takim właśnie jest Elżbieta II. Choć królowa rzadko ingerowała w bieżące sprawy swego państwa, to gdy już sobie na to pozwalała, od premiera oczekiwano większej wrażliwości i poszanowania stanowiska monarchini. Bezceremonialna odmowa Thatcher była szokująca i nie przysporzyła jej dodatkowej popularności.

Upadek

Koniec trzeciej kadencji Thatcher był bardzo burzliwy. Po wielu latach trzymania inflacji na poziomie mniej więcej 3% i niskiego bezrobocia, oba te wskaźniki w końcu zaczęły rosnąć. Nałożyły się na to coraz silniejsze rozłamy w Partii Konserwatywnej. Choć Thatcher nadal szanowano, jednak ludziom coraz mniej odpowiadał jej zdecydowany styl zarządzania współpracownikami, coraz silniej też posądzano ją o apodyktyczność.

Zła sytuacja zmusiła ją także do wycofania się z części planów prywatyzacyjnych, dotyczących między innymi sieci energetycznych i wodociągowych. Fatalny w skutkach okazał się również pomysł zmiany podatku komunalnego. Pobierany dotychczas podatek naliczany od wartości nieruchomości, domu lub mieszkania miano zastąpić swoistym „pogłównym”, naliczanym od każdej osoby mającej ukończone 18 lat. Projekt miał wiele racji i można przypuszczać, że straciłoby na nim tyle samo osób, ile by też zyskało, jednak Brytyjczycy nawet nie chcieli o nim słyszeć. Wskutek żywiołowych protestów w końcu odstąpiono od jego wprowadzenia, Thatcher jednak po raz pierwszy tak bardzo zawiodło wyczucie. Broniła reformy podatku do ostatniego niemal dnia, zupełnie niepotrzebnie czyniąc z niego, jak sama określała, „okręt flagowy naszej polityki”. Okazało się to dla niej fatalne w skutkach.

reklama
Margaret Thatcher z wizytą u Ronalda Reagana, 1988

Jej styl sprawowania władzy zaczynał męczyć nawet najbliższych współpracowników. Gdy w 1988 r. miały miejsce wybory przewodniczącego partii, pierwszy raz od objęcia fotela miała przeciwnika. Choć zdecydowanie wygrała z kontrkandydatem, Anthonym Meyerem, zdobywając 313 głosów wobec 60, widać było jednak, że straciła już całkowite poparcie swojej partii. Tykanie zegara stało się o wiele głośniejsze.

Gdy wybuchła pierwsza wojna w Zatoce Perskiej, udało jej się trochę odrobić straty. Po raz kolejny pokazała się jako zdeterminowany, silny przywódca, gotowy przewodzić swemu krajowi nawet podczas wojny. Była taka, jaką pamiętali z czasów wojny o Falklandy. Pozwoliło to trochę poprawić sondażowe wyniki, przycichły także nieco głosy sprzeciwu wśród torysów, gdy okazało się, że Partia Konserwatywna podczas wyborów samorządowych straciła zdecydowanie mniej okręgów niż to początkowo planowano. Smutny koniec był już jednak przesądzony.

Margaret Thatcher nagrodzona przez George'a Busha Medalem Wolności, 1991

Koniec nastąpił w listopadzie 1990 r. Wtedy to nie udało się jej wygrać w pierwszej turze wyborów na przewodniczącego partii. Choć wciąż miała duże szanse na wygraną w drugiej turze, zrozumiała, że jej czas bezpowrotnie dobiegł końca. 22 listopada ogłosiła, że wycofuje się z ubiegania się o fotel i zarazem rezygnuje ze stanowiska premiera Wielkiej Brytanii. Udzieliła jeszcze poparcia Johnowi Majorowi, który objął po niej urząd premiera, po czym zasiadła w tylnych ławach Izby Gmin. Rolę członka parlamentu pełniła do wyborów w 1992 r., po których ostatecznie przeszła na emeryturę.

reklama

Kim więc była i dokąd podążała?

Ocena imponującej spuścizny Margaret Thatcher jest tematem samym w sobie zasługującym na obszerną publikację. Nie ulega wątpliwości, że wywarła gigantyczny wpływ na Zjednoczone Królestwo i jego dzieje. Z państwa, które spadło do drugiej ligi światowych graczy, borykającego się z dziesiątkami problemów i z galopującą inflacją, przerostem subsydiowanego przemysłu ciężkiego i wszechwładnymi związkami zawodowymi, uczyniła na powrót kraj dobrobytu, z dobrymi wskaźnikami gospodarczymi, nowoczesnym przemysłem i prężnie rozwijającym się rynkiem usług. Uczyniła to nakładem wielkich sił i środków, częstokroć nawet ocenianym jako zbyt wielki, zwłaszcza przez sympatyków lewicy. Nie tylko zresztą, do jej krytyków należy także Murray Rothbard, będący jednym z czołowych przedstawicieli austriackiej szkoły ekonomii. Praktycznie każde jej posunięcie miało porównywalną ilość zwolenników i przeciwników. Dotyczy to nawet łona jej własnej partii – kolejne lata miały być w Partii Konserwatywnej zdominowane przez dyskusje, co z thatcheryzmu zachować, a czego nie; silny był też rozłam na różnego rodzaju frakcje, które zaczęły się tworzyć pod koniec jej rządów.

Margaret Thatcher na pogrzebie Ronalda Reagana

Kim była? Z pewnością brytyjską patriotką. Marzyła o Wielkiej Brytanii silnej, prężnej, liczącej się w świecie. Była zwolenniczką wolnego rynku i minarchizmu, restrukturyzacji i unowocześniania państwa i jego ekonomiki. Nie brakowało jej determinacji i zdecydowania, momentami ocierała się o apodyktyczność. Potrafiła docenić przeciwstawne opinie, ale nie dawała się odwieść od przekonania o słuszności własnego postępowania. Swój gabinet trzymała żelazną ręką, co musiało być nie w smak tym spośród jego członków, którzy się z nią nie zgadzali. Nie wahała się przed usuwaniem tych, którzy mogli opóźnić lub wstrzymać jej plany, czasem dotyczyło to nawet jej współpracowników. Jeśli podejmowała decyzje, które mogły się wydawać sprzeczne z jej credo, jak na przykład zgoda na lądowanie F-111 w Upper Heyford, to nie były jednak efektem hipokryzji. Nie stosowała podwójnych standardów, a raczej swe działania podporządkowywała wyższym celom. Walkę z terroryzmem postrzegała jako wojnę i czuła się w mocy podjąć decyzję zgodną z logiką wojny. Można to odbierać jako wyraz jej determinacji, czasem przechodzącej w bezduszność. Zwrot przeciw Heathowi również można motywować nie chęcią wbicia mu noża w plecy, lecz potrzebą zdobycia środków koniecznych do odbudowy Wielkiej Brytanii…, choć z pewnością nie pocieszało to tego polityka. Była silna i miała cel, do którego konsekwentnie dążyła, była prawdopodobnie jednym z ostatnich wielkich polityków.

Margaret Thatcher w Pentagonie, 2006

Z pewnością można by napisać jeszcze o wielu podjętych przez nią działaniach, które przedstawiłyby ją w jednoznacznie pozytywnym lub negatywnym świetle. Wiele osób będzie różnie oceniać „Żelazną Damę”, niekiedy bardzo radykalnie, ale już samo to świadczy o ważnej roli, jaką odegrała w dziejach: nikt nie może przejść obok niej obojętnie.

POLECAMY

Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!

Bibliografia:

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Justyna Piątek

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone