Marek Wałkuski – „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki” – recenzja i ocena
Marek Wałkuski to wieloletni korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie. W USA spędził już naprawdę dużo czasu i zna ten kraj nie tylko od strony teoretycznej. Widać też u Wałkuskiego doświadczenie radiowca. Zapytany o konwencję w jakiej napisana jest książka „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki” odparłbym, że jest to pozycja reportażowa. I choć sam zbytnim admiratorem reportażu nie jestem, to tę pracę czytałem z wielką przyjemnością.
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki” – napady na banki w historii
Książka poświęcona jest napadom na banki w historii i kulturze Stanów Zjednoczonych – od końca XVIII w. aż po dzień dzisiejszy. Autor na samym początku zaznacza, że fenomen napadu na bank, jaki znamy nam chociażby z kinematografii, jest rzeczą ściśle amerykańską. W Ameryce zawsze trzeba zakładać, że rabuś jest uzbrojony. Skutkiem tego są procedury bezpieczeństwa, mające na celu nieryzykowanie życiem pracowników i klientów banków wziętych jako zakładnicy.
Napad może jawić się jako łatwy sposób zarobek nawet dla rabusiów w rzeczywistości nie posiadających broni palnej i zakładających, że nikt nie będzie się kwapił by to zweryfikować. A ponieważ napady dokonywane są przeważnie z motywów czystko rabunkowych, dla autora stanowiło to dobry pretekst także do przedstawienia historii dolara oraz amerykańskiego systemu bankowego.
Wałkuski opisuje także poszczególne stadia napadu, od opracowania jego planu począwszy, uzbrojenie napastników, kamuflaż za pomocą przebrań czy masek aż do fazy dokonania. Opisane są też formy szczególne, jakimi są napady na transporty pieniędzy. W końcu dowiadujemy się także jak na bank napadać nie należy, poznając jednocześnie największe „wpadek” rabusiów.
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki” – napad na bank w popkulturze
Z tego co dotąd napisałem może się wydawać, że jest to pozycja adresowana w sposób szczególny do miłośników kroniki kryminalnej. To prawda, oni na pewno będą ukontentowani, ale krąg potencjalnych odbiorców jest znacznie szerszy. Książka z pewnością zasługuje na uwagę ze strony wszystkich osób zainteresowanych kulturą amerykańską. Nie sposób bowiem nie zgodzić się z autorem, że napad na bank w postaci takiej, jaka większości z nas przychodzi na myśl po usłyszeniu tych słów, to fenomen w dużej mierze amerykański.
Przysłużyła się temu w znacznej mierze kultura popularna, przede wszystkim kinematografia. Jednocześnie wielu sprawców napadów przeszło do legendy, już za swego życia osiągając status swego rodzaju „celebrytów”. Można wręcz powiedzieć, że stali się oni bohaterami amerykańskiej zbiorowej wyobraźni, wręcz amerykańskiej mitologii. Choć Stany Zjednoczone istnieją od niespełna dwóch i pół stulecia, to jednak kultura amerykańska stara się nadrobić zaległości względem Starego Kontynentu i dość sprawnie wytwarza własny system zbiorowej wyobraźni.
Tak jak komiksowych superbohaterów można uznać za odpowiednik mitologicznych herosów, a znany nam z westernów etos kowbojski porównać z europejskim etosem rycerskim, tak wielu bohaterów książki Wałkuskiego przeszło do legendy. Przykładem choćby Jesse James, który stał się dla niektórych – zupełnie wbrew faktom historycznym - kimś na kształt Robin Hooda, zabierającego bogatym, by oddawać biednym. Oprócz Jesse Jamesa, na kartach książki pojawiają się m.in. Butch Cassisy i Sundance Kid, Bonnie Parker i Clyde Barrow czy John Dillinger. To postaci znane większości z nas, przynajmniej ze słyszenia. Wałkuski z dużą swadą dekonstruuje tę amerykańską mitologię, pokazując że w działalności przestępczej nie ma zwykle nic szczególnie wzniosłego ani romantycznego.
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki” – pozycja dla każdego
Szczególnie interesujący i barwny jest rozdział poświęcony napadowi na bank dokonanemu przez Johna Stanleya Wojtowicza, który stał się pierwowzorem scenariusza filmu Pieskie popołudnie z Alem Pacino w roli głównej. Wojtowicz (pochodził z mieszanej rodziny, ale uważał sie nie za Polish a za Italian American) zdecydował się na napad, aby zdobyć pieniądze na operację zmiany płci dla swego partnera życiowego. Na tle tego kryminalnego czynu czytelnik może zresztą zapoznać się może z wieloma faktami na temat historii nowojorskiej społeczności gejowskiej.
Co ciekawe, Wojtowicz otrzymywał tantiemy za scenariusz Pieskiego popołudnia, ale siedząc w więzieniu nie odniósł żadnej osobistej korzyści z tych pieniędzy – szły one na fundusz pomocy ofiarom i na odszkodowania dla osób wziętych przez Wojtowicza jako zakładnicy. Po wyjściu na wolność sprawca napadu miał więc poważne kłopoty finansowe, z którymi radził sobie imając się różnych prostych prac. Między innymi aplikował na posadę ochroniarza w... banku na który napadł, nie kryjąc swej przeszłości, a nawet traktując ją jako atut i argumentując, że nikt bardziej od niego nie nadaje się na to stanowisko.
Marek Wałkuski sporo uwagi poświęcił też problematyce napadów na bank widzianej niejako „od drugiej strony” – z perspektywy zapobiegania im. Możemy zatem poczytać o sejfach i zamkach, alarmach i czujnikach, a nawet pojemnikach z wybuchającą farbą i lokalizacji GPS. Zapoznać się możemy ze specyfiką pracy amerykańskiej policji a także historią dobrze znanego choćby wszystkim fanom filmów zza Oceanu Federalnego Biura Śledczego (FBI). Narracja, jak pisałem na wstępie, dociera aż do naszych czasów. Autor idzie zresztą z duchem czasu, ostatnie strony swej książki poświęcając napaściom dokonywanym w cyberprzestrzeni.
*
Jak widać problematyka napadów na banki w ujęciu Marka Wałkuskiego jest zagadnieniem niezwykle zróżnicowanym. W omawianej książce zapoznać się możemy z treściami dotyczącymi historii sensu stricto, kulturoznawstwa (amerykańska zbiorowa wyobraźnia), gospodarki (system bankowy), prawa (szczególnie karnego), kryminalistyki i kryminologii. Każdy czytelnik zainteresowany co najmniej jedną z wymienionych dziedzin wiedzy znajdzie tu dla siebie coś interesującego.
Nade wszystko jednak polecam książkę Wałkuskiego osobom zainteresowanym kulturą amerykańską i Ameryką jako taką. Jak już pisałem, jest to pozycja utrzymana w konwencji reportażowej, czyta się ją bardzo szybko i z dużą przyjemnością. Dodatkowym atutem jest podzielenie jej na dość krótkie partie tekstu, co sprawia, że „To jest napad!” doskonale nadaje się do czytania w biegu – chociażby podczas jazdy środkami komunikacji czy oczekiwania na załatwienie jakichś spraw. Choćby w... banku.