Marek Szymaniak – „Urobieni. Reportaże o pracy” – recenzja i ocena
Marek Szymaniak – „Urobieni. Reportaże o pracy” – recenzja i ocena
Wciąż dyskutowana pamięć przemian symbolicznie zapoczątkowanych przez wybory z 4 czerwca 1989 roku ma swoje bardzo konkretne i codziennie dostrzegalne przejawy. Decyzje podejmowane w ramach tak zwanej transformacji ustrojowej do dzisiaj wpływają na nasze życie, kształtują nasz światopogląd i plasują nas w najróżniejszych rankingach, z których najpopularniejszym jest dwubiegunowy podział na wygranych i przegranych. Reportaże Marka Szymaniaka, dziennikarza i reportera, to doskonała okazja, aby uzupełnić braki w swoim pojmowaniu polskiego „zaścianka”, którego wybory tak mocno bulwersują neoliberalną „elitę”.
Szymaniak oddaje głos ludziom, którym przyszło żyć w świecie zależnym od decyzji innych. Nie spotkamy ich w telewizji śniadaniowej, ani nie przeczytamy o nich na portalach plotkarskich, co najwyżej mogą doczekać się adaptacji swoich historii w kiczowatych paradokumentach. Sprzątaczka, ochroniarz, pracownik linii fabrycznej, działaczka związków zawodowych – wszystkich ich łączy jedno, wpadli w tryby machiny zwanej kapitalizmem, który bez skrupułów wykorzystuje słabości tocząc się w kierunku zysku. Jednak sam kapitalizm to tylko jedna strona medalu, z drugiej strony mamy państwo, które zamiast po stronie słabszych staje w jednym rzędzie z najsilniejszymi.
Przerażające, smutne i nieludzkie historie kobiet i mężczyzn, których jedyną winą okazała się choroba, śmierć w rodzinie lub zbieg wielu czynników niezależnych od nich, stanowią sens „urobionych”. Poświęcając życie pracy muszą godzić się na poniżanie, niepewność a nawet przemoc fizyczną i psychiczną. Żyją w świecie, gdzie pomimo kilkunastogodzinnego dnia pracy walczą o nagrodę w postaci kolejnych godzin przy linii montażowej samochodów, na które nigdy nie będzie ich stać. Albo pilnowania cudzej własności w prowizorycznych barakach przy trzaskającym mrozie. Nie mają czasu na życie rodzinne, a raczej nie mają czasu na życie – jedyne co mają to praca i strach, aby jej nie stracić.
Szymaniak przedstawiając historię jednostek, tak naprawdę ukazuje wycinek znacznie rozleglejszego zjawiska, jakim są patologie polskiego rynku pracy. Umowy śmieciowe, wymuszane samozatrudnienie, brak rzeczywistej ochrony prawnej pracowników, niemoc związków zawodowych. Niemal każdy, kto poszukując pracy musiał polegać jedynie na własnych umiejętnościach, przerabiał schemat umowy śmieciowej. Ci, którym się poszczęściło dostali etaty, jednak gros z nich została jedynie nadzieja. W okresie transformacji konkurencyjność polskiego rynku brała się z niskich kosztów pracy.
Minęło prawie trzydzieści lat i (jak słusznie zauważa prof. Andrzej Szachaj w zamieszczonej na końcu publikacji rozmowie – de facto stanowiącej genialne podsumowanie) nadal nikt nie wdrożył innych rozwiązań. Paradoksalnie towarzyszący transformacji mit self-made-mana skłaniał do inwestycji we własne umiejętności, gdy jednocześnie zachodzące na rynku pracy procesy eliminowały z zasięgu „zwykłych obywateli” możliwość sukcesu. Stąd już tylko krok do apatii, zniechęcenia i wreszcie buntu. Masowa emigracja po wstąpieniu Polski w struktury Unii Europejskiej rozładowała napięcia, jednak kryzys lat 2007-2008 sprawił, że i ten wentyl bezpieczeństwa stał się niewystarczający.
Marek Szymaniak w swojej książce idealnie łączy zachodzące w kraju procesy poziomu makro z mikrohistorią dziejącą się każdego dnia wśród pracowników najemnych. Nienachalnie przeplatając opowieści swoich bohaterów ustaleniami badaczy społecznych burzy mit przegranego transformacji, w jaki wielu chciałoby wierzyć. Okazuje się, że nie jednostka jest winna, tylko system faworyzujący tych, którzy już wygrali. Proste wytłumaczenie „ciemnogrodem” ostatnich wydarzeń na scenie politycznej traci jakiekolwiek uzasadnienie, jednocześnie wskazując głębsze przyczyny odrzucenia systemu zaprojektowanego w trakcie transformacji ustrojowej.
Książka Marka Szymaniaka to pozycja obowiązkowa dla każdego zainteresowanego nie tylko rynkiem pracy w Polsce, ale przede wszystkim wpływem obranego kierunku transformacji ustrojowej na nasze dzisiejsze życie. Historie ludzi „urobionych” (dosłownie i w przenośni) znacznie lepiej tłumaczą dlaczego jest tak, jak jest – nie odwołując się przy tym do jakiejkolwiek ideologii czy politycznych podziałów. Gorąco polecam!