Marek Plewczyński – „Newel 1562” – recenzja i ocena
Marek Plewczyński – „Newel 1562” – recenzja i ocena
Jej autorem jest prof. Marek Plewczyński, wybitny znawca szesnastowiecznej wojskowości polskiej i nie tylko. Jego prace są zazwyczaj wnikliwe, wyczerpujące i mają bardzo dobra bazę źródłową i materiałową. Podobnie jest też z „Newlem 1562”.
Źródła dotyczące wojskowości szesnastowiecznej są rzadsze niż tej z następnego stulecia. Dotyczy to zwłaszcza opisu bitew. Opierają się one na kronikach (w wypadku recenzowanej książki mówimy tu o kronikach Marcina Bielskiego i Macieja Stryjkowskiego) czy zachowanej korespondencji. Brak jest poważniejszych opisów rot czy chorągwi. Jednak autor nie poddał się. Nie zniechęcił go też praktyczny brak dostępu do źródeł moskiewskich czyli rosyjskich. Szuka, drąży dalej.
Wspiera się przy tym dorobkiem swoich kolegów po fachu. Ale nie tylko historyków – nie obawia się sięgać po badania twórców innych dziedzin. Wypada zacząć od bronioznawców – wyniki ich badań mają duży wpływ na ostateczny rezultat książki Plewczyńskiego. Dodajmy do tego historyków badających późniejsze czy równoległe wydarzenia. Dzięki dogłębnej analizie i ciekawym przemyśleniom, autor nie boi się wysuwać wniosków rzucających światło na wiele nieznanych czy nie branych dotąd pod uwagę aspektów starcia. Przy ich wsparciu dokonuje nowych interpretacji, stając się przy tym ostrożny w sądach – nie odrzuca na wstępie nawet najbardziej niezwykłych tez. Jeśli oczywiście są one dobrze uargumentowane.
Bitwa pod Newlem była niezwykłym starciem. Blisko dziesięciokrotnie mniejsze siły polsko-litewskie pobiły liczną moskiewską armię. Jak to się stało? „Newel 1562” jest swego rodzaju odpowiedzią, analizą pola walki. Stąd wysoka wartość pracy, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jej układ.
Bitwa jest jego jedynym bohaterem. Tło historyczno-polityczne jest doprawdy tylko tłem, ogólną informacją, która ma za zadanie przedstawić scenę tego militarnego spektaklu. Opisy wojsk mogą trochę rozczarowywać (nie są tak wyczerpujące, jakby można było się spodziewać po tak szacownym autorze) ale kładę to na karb faktu, że „tyle już o tym napisano” – a może powinienem napisać „tyle już o tym napisał Marek Plewczyński”.
Autor stara się na podstawie kilku zdań czy ogólnych opisów dokładnie przedstawić klucz do sukcesu, tej wyższości renesansowego polskiego żołnierza, nad poły feudalnym jeszcze moskiewskim bojarem. Pokazuje też kunszt polskich dowódców, którzy nie przestraszyli się licznego wroga, tylko doprowadzili starcia na wybranym przez nich terenie, gdzie zniwelowali jedną przewagę wroga – liczebność. Choć przebieg bitwy jest słabo znany, co najwyżej bardzo ogólnie, jest to jednak atut książki Plewczyńskiego.
Opisując poszczególne etapy, autor przedstawia tak naprawdę technikę walki szesnastowiecznej polskiej jazdy. Często mieszany skład poszczególnych rot (z przewagą pojawiającej się coraz częściej słynnej husarii) staje się wielką zaletą. Dzięki temu chorągwie stają się miniaturą „zgrupowań broni połączonych”. Technika walki poszczególnych pododdziałów uzupełnia się i przenika. Inaczej Moskale – oni nie posiadają takich nowoczesnych oddziałów, a ich tradycyjne metody walki są stopniowo niwelowane.
Więc jak doszło do pozornie niemożliwego sukcesu – odpowiedzi na to pytanie poświęcona jest analiza bitwy pod Newlem Marka Plewczyńskiego.