M. Borowiak, T. Kasperski – „Uwaga: Zatopić U-Boota!” – recenzja i ocena
Historia udziału Polskiej Marynarki Wojennej w II wojnie światowej to temat na przynajmniej kilka filmów sensacyjnych. Mamy w niej akty niesamowitej brawury, odwagi, ale też tchórzostwa czy buntu wobec przełożonych. Nic więc dziwnego, że dzieje naszych marynarzy wciąż fascynują.
„Uwaga” to praca o dość sporych rozmiarach, licząca sobie 541 stron, z czego zasadnicza treść książki zajmuje 517 z nich. Całą pracę wzbogacono licznymi schematami (także barwnymi), tabelami i czarno-białymi fotografiami umieszczonymi w tekście na numerowanych stronach. Miłym dodatkiem jest 8 rozkładanych tablic z kolorowymi sylwetkami polskich okrętów autorstwa Grzegorza Nowaka. Książkę podzielono na trzy rozdziały. Pierwszy z nich dotyczy starć polskich okrętów nawodnych z U-Bootami, drugi opowiada o walkach polskich załóg z Coastal Command (i nie tylko) z „Szarymi Wilkami”, w trzecim zaś przedstawiono najciekawszy chyba aspekt walki na morzu, czyli starcia i bliskie spotkania polskich okrętów podwodnych z ich niemieckimi, włoskimi i radzieckimi odpowiednikami.
Borowiak i Kasperski wybrali sobie na temat książki zagadnienie w dwójnasób trudne. Przede wszystkim, szczegółowe opisanie tak szerokiego zagadnienia wymaga posiadania (i aktualizowania) znacznej bazy źródłowej. Owszem, obaj autorzy mają znaczne doświadczenie w kwestiach marynistycznych, jednak w tej „branży”, nie można sobie pozwolić na zasiedziałość. Kolejnym niebezpieczeństwem jest ryzyko przeniesienia do treści książki suchego języka dokumentów i raportów wojskowych. To mogłoby odstraszyć prawie każdego czytelnika i znakomicie utrudniłoby dotarcie do końca tej, bądź co bądź dość obszernej pozycji.
Tak się jednak – na szczęście – nie stało. W ręce czytelników trafiła wartościowa merytorycznie praca, napisana przystępnym językiem. „Uwaga” przykuwa uwagę plastycznością opisów, przejrzystością tekstu i wartką narracją. Ten ostatni zwrot jest tu jak najbardziej uprawniony, jako że autorzy nie zanudzają czytelnika zbyt długimi wywodami, dbając o zbalansowanie proporcji między danymi liczbowymi a opisami poszczególnych zdarzeń. Nie jest to rzecz jasna książka wciągająca jak kryminał czy powieść sensacyjna, jednak potrafi przekonać czytelnika do poświęcenia czasu niezbędnego dla dogłębnego zapoznania się z nią.
W każdej pracy trafiają się zazwyczaj większe lub mniejsze błędy, będące wynikiem nieuwagi czy pomyłek. Nie inaczej jest w wypadku omawianej pozycji. Wzmiankowany niejednokrotnie wieloprowadnicowy miotacz bomb głębionych „Hedgehog” (Jeż) strzela raz granatami, raz pociskami, raz bombami, rkm Lewis staje się na chwilę ciężkim karabinem maszynowym, a czterolufowy wkm Vickersa Mark III kal. 12.7 mm awansuje (w jednym przypadku) do miana działka. Równie niefortunnie wygląda wyjaśnienie skrótu V./KG 40 jako „formacja samolotów Luftwaffe operująca nad Zatoką Biskajską”. Tekst ten trudno uznać za rozwinięcie (prędzej za wyjaśnienie) skrótu, oznaczającego V Gruppe z Kampfgeschwader 40, czyli 5. dywizjon 40. Pułku Bombowego, wyposażony w ciężkie myśliwce Ju-88 C-6. Chochlik wstawił także działko przeciwlotnicze „MG-38”, czyli 2 cm MG C 38. Zapis zastosowany w książce sugeruje, iż mamy do czynienia z karabinem maszynowym (MG-34, MG-42), podczas gdy w tekście wyraźnie jest mowa o działku, czyli broni większego kalibru. Nieścisłością jest także podpisanie fotografii przedstawiającej rozbryzgi wody powstałe po uderzeniu bomb Hedgehoga jako „eksplozji pocisków”.
Na osobne wspomnienie zasługuje jedno z ostatnich słów książki, umieszczone w części „Źródła fotografii i ilustracji”, po którym następuje jedynie zapowiedź innej pozycji. Jest nim, cytując, „internetu”. Z całym szacunkiem dla Autorów, ale strony internetowe są takim samym źródłem jak teczka archiwalna czy książka. Sami Autorzy zauważają to zresztą, wymieniając różne witryny w bibliografii. Czemu więc odstąpiono w odniesieniu do ilustracji od dokładnego wymienienia źródeł? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
W omawianej książce jest też jedno zdanie, z którym po prostu nie mogę się zgodzić. Pochodzi ono z części „Od Autorów”. Cytując, „Należy pamiętać, że Marynarka Wojenna była jedynym rodzajem polskich sił zbrojnych biorącym nieprzerwanie – od 1 września 1939 r. – udział w krwawych walkach z Niemcami.” Z całym szacunkiem dla Autorów i Marynarzy, II wojna światowa rozpoczęła się i zakończyła w jednakowym terminie dla członków wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Polscy żołnierze – niezależnie od przydziału służbowego i munduru – walczyli na różnych frontach od 1 września 1939 do 8 maja 1945 roku, a w niektórych wypadkach jeszcze dłużej. Różnicowanie pomiędzy różnymi służbami i próba stopniowania ich zasług jest w moim przekonaniu zwyczajnie bezsensowna.
„Uwaga: Zatopić U-Boota!” to niezwykle interesująca książka, nadająca się za równo dla początkującego, jak i doświadczonego miłośnika Polskiej Marynarki Wojennej. Nie jest to ani rzecz zupełnie przełomowa ani też pozbawiona wad, ale jej lektura może dostarczyć wielu nowych informacji, podanych na dodatek w niezwykle sprawny, przyjemny sposób.