Łukasz Grześkowiak – „U-505. Prawda o wojnie na morzu” – recenzja i ocena
Łukasz Grześkowiak – „U-505. Prawda o wojnie na morzu” – recenzja i ocena
U-505 to jednostka ze wszech miar niezwykła. To jedyny zachowany do dzisiaj okręt podwodny typu IX-C, jedyny niemiecki okręt podwodny zdobyty przez Amerykanów w walce na pełnym morzu, jedyny niemiecki U-boot, którego dowódca popełnił samobójstwo na pokładzie w trakcie trwania patrolu… niezwykłości i wyjątkowe cechy okrętu można jeszcze długo wymieniać.
Autor – Łukasz Grześkowiak – od wielu lat zajmuje się tematyką wojny podwodnej, zarówno jej prowadzenia przez podwodników, jak i zwalczania samych okrętów podwodnych. Do jego dotychczasowych dzieł należą, m. in., dwutomowe opracowanie niemieckiej wojny podwodnej na Morzu Śródziemnym podczas II wojny światowej czy też pierwsza polska biografia słynnego brytyjskiego łowcy U-bootów, komandora Walkera.
Tytułowy U-505, w znacznej mierze dzięki opublikowanym wspomnieniom swojego pogromcy i zdobywcy, komandora Gallery’ego, znany jest przede wszystkim właśnie jako ofiara udanego abordażu na morzu. Łukasz Grześkowiak włożył wiele wysiłku w pracę, której celem miało być stworzenie kompletnej historii okrętu i obsługującej go załogi. Historii wychodzącej daleko poza przypiętą wiele lat temu łatkę „tego zdobytego okrętu”.
Należy przyznać, że wysiłki przyniosły bardzo dobry efekt. Książka jest wspaniale i wciągająco napisana, właściwie można by ją przeczytać w jeden wieczór. Autor nie pomija niczego, co było elementem służby na okręcie podwodnym. Remonty w stoczni, przemoc kadry wobec marynarzy, hulanki i bójki podczas odpoczynku na lądzie, specyficzne marynarskie obyczaje i przesądy czy nawet spór o sztukę właściwego parzenia herbaty to tylko część obrazu, który odmalowuje nam autor. Dopiero na tym tle można spróbować zrozumieć, czym były dla załogi jej sukcesy i porażki, jak trudno było osiągnąć chociaż osiem zatopień podczas jedenastu morskich patroli. Razem z załogą przeżywamy jej radości, konflikty i rozterki. Czy marynarze odczuwają satysfakcję z każdego zatopienia? Czy każdy statek na morzu może być celem torpedy? Czy akcja ratowania zestrzelonego niemieckiego lotnika lub marynarzy zatopionego okrętu jest ważniejsze od kontynuowania patrolu?
Znaczna część książki oparta jest na krytycznej i wnikliwej analizie wspomnień niemieckich podwodników (szczególnie pewnego 19-letniego marynarza z załogi U-505) oraz dziennika okrętowego U-505. Ważnym i interesującym wątkiem opowieści jest powracający problem z sabotażami, których od pewnego momentu dopuszczali się pracownicy stoczniowi na wielu niemieckich okrętach bazujących w Lorient. Niektóre z nich były dość pomysłowe – któż mógł spodziewać się martwego psa w zbiorniku na wodę?
Inną częścią książki jest próba konfrontacji wersji niemieckich marynarzy z dobrze znaną amerykańską wersją zdobycia okrętu autorstwa Daniela Gallery’ego, dowódcy grupy okrętów, które osaczyły U-505. Autor zagłębia się nie tylko w nieścisłości pomiędzy tymi dwiema opowieściami, a również między różnymi dowódcami amerykańskimi, zazdroszczącymi zagarnięcia całości sukcesu przez Galler’ego. Przy okazji podjęta jest próba stworzenia czegoś w rodzaju portretu psychologicznego tego dowódcy.
Czego więc książce brak? Przede wszystkim map, które zilustrowałyby przebieg przynajmniej tych udanych patroli bojowych okrętu. Druga uwaga – pamiętajmy, że praca dotyczy zachowanej do dzisiaj jednostki. Zdjęcia są bardzo interesujące, jest ich jednak zdecydowanie zbyt mało.
Dla dociekliwych – pojawia się również polski wątek, który okazał się kluczowy podczas ratowania okrętu przed zatonięciem po zdobyciu go przez Amerykanów.