Listy z Francji (1): Muzeum „Sekrety Czekolady”

opublikowano: 2010-10-25, 13:12
wolna licencja
Chyba każdy ją uwielbia. Aztekowie wierzyli, że jest darem bogów. Krzysztof Kolumb nie uznał napoju kakaowego za zdatny do picia, ale gdy Ferdynand Cortez przywiózł brązowe ziarna do Europy, czekolada rzuciła jej mieszkańców na kolana.
reklama

Na południowych przedmieściach Strasburga znajduje się odgrodzone od autostrad i wielkomiejskiego zgiełku Muzeum „Sekrety Czekolady”. Powstało ono przy fabryce działającej od 1898 roku pod znaną we Francji marką Marquise de Sévigné. Ma ono za zadanie przybliżyć historię kakaowego przysmaku, ukazać proces jego powstawania, a na końcu zachęcić zwiedzających (wygłodniałych i pożądających słodyczy od samego patrzenia na kolorowe pudełeczka i fantazyjne foremki) do odwiedzenia sklepiku…

Zawiedziony Kolumb, zachwycony Cortez

Kupując bilet, goście dowiadują się o słodkim upominku, który czeka w kasie sklepu. Jest to zapowiedź zwieńczenia podróży, która zaczyna się w niewielkiej sali kinowej, gdzie prezentowany jest krótki film o czekoladzie i sposobie jej produkcji. Odbywają się tu również spotkania w większym gronie, między innymi podczas różnego rodzaju konferencji czy degustacji. W dzień powszedni zwiedzający nie muszą czekać, aż zbierze się grupa, więc można obejrzeć film w bardzo kameralnym gronie.

Następna sala pozwala na podróż w czasie. Dzięki ogromnym dekoracjom i zespołowi maszyn poruszających figurami Azteków i Corteza można poznać dawny sposób uprawy kakaowca i pozyskiwania brązowego proszku. Polegał on na wybieraniu samych ziaren z owoców kakaowca, ich fermentacji i suszeniu w pełnym słońcu. Można tu dowiedzieć się także, że jako pierwsi kakaowy napój odkryli Majowie, dla których – podobnie jak i dla Azteków – wysuszone ziarna były środkiem płatniczym. Sam napój był gorzki, więc Kolumb nie widział sensu w przywożeniu ziaren do Europy. Z kolei Montezuma, władca Azteków, ofiarował kakao Cortezowi. Konkwistador docenił podarunek i jednocześnie zauważył, że dziwny napój dawał tyle siły, iż można było podróżować cały dzień bez zmęczenia. Gdy kakao dotarło na dwór hiszpański, do jego przyrządzania zaczęto używać wyłącznie gorącej wody, dodając doń także miodu (później zaczęto używać cukru z trzciny cukrowej) i cynamonu.

Początkowy monopol Hiszpanów na kakao wkrótce przełamali Włosi, zaś we Francji upowszechniła je żona Ludwika XIII, Anna Austriaczka. Gorąca czekolada zaczęła być obecna na wielu dworach Europy i wśród duchowieństwa. Na początku zarezerwowana dla najbogatszych, stopniowo zaczęła być dostępna dla mieszczaństwa. Już pod koniec XVII wieku produkowano czekoladę w formie dziś najpopularniejszej, czyli stałej: w kostkach lub innym kształcie.

reklama

Od ziaren do tabliczki

Następny etap zwiedzania umożliwia poznanie technologii wyrobu czekolady. Uprażone ziarna wrzucane są do specjalnej maszyny, która rozgniata je tłoczkiem. Otrzymana miazga rozgrzewa się pod wpływem tarcia, a jej konsystencja staje się płynna. Kolejnym etapem jest konszowanie i rafinacja, podczas których do miazgi dodaje się cukru. Wszystko razem jest ucierane wałkami przez kilkanaście godzin, aby nabrało idealnie gładkiej konsystencji. Na końcu potrzebne jest temperowanie czyli odpowiednie schładzanie i ogrzewanie czekolady, by ta miała odpowiedni połysk, kolor i… wydawała charakterystyczny dźwięk przy łamaniu. Potem nie pozostaje już nic innego, jak rozlać pachnący krem do foremek oraz wypełnić je dodatkowo orzechami i rodzynkami lub nadzieniem o smaku gruszki, wiśni, adwokata czy słodkiego jogurtu. Ogromną zaletą ekspozycji są ekrany umieszczone przy każdej z kolejnych maszyn i pokazujące dokładnie proces, jaki w nich zachodzi.

Jedno z pomieszczeń w dawnej wytwórni czekolady

Na ścianach można również poczytać ciekawostki z typu faktów i mitów. Pod pytaniem: czy czekolada powoduje tycie? zamieszczono odpowiedź: u osób szczupłych nie, jeśli jednak waży się zbyt dużo, przed zjedzeniem czekolady zalecane jest schudnięcie.

Przedsiębiorstwo Marquise de Sévigné specjalizowało się w wyrobie czekolad o różnych, często fantazyjnych, kształtach. W muzeum można więc obejrzeć dawne formy, z których powstawały czekoladowe króliki czy ryby. Warte uwagi są również przeszklone drewniane szafy prezentujące przepiękne pudełka, w których znajdowały się słodkości. Był to zresztą znak rozpoznawczy marki, która od 2009 roku posiada nowe logo: kameę przedstawiającą profil markizy de Sévigné. Skąd jednak markiza w nazwie?

Czekoladki z ryciną czy rycina z czekoladkami?

W 1898 roku Clémentine Rouzaud, córka wytwórcy czekolady, postanowiła wraz z mężem Augustem otworzyć własne, niewielkie przedsiębiorstwo w Owernii. August był pasjonatem czekolady i wypróbowywał coraz to nowe smaki i dodatki, Clémentine z kolei zaangażowała się bardziej w sprzedaż i szukała możliwości rozreklamowania interesu. Postanowiła wysłać pudełko najlepszych czekoladek do przebywającego w Vichy Edmonda Rostanda, francuskiego pisarza. Bawił on wówczas w Pawilonie Sévigné – czyli domu, w którym w XVII wieku miała mieszkać markiza. Stąd też przedsiębiorstwo Rouzaudów zyskało swą nazwę.

Można nie tylko obejrzeć, ale i spróbować

Ostatnia sala muzeum to małe atelier, w którym co pewien czas urządzany jest pokaz mistrzów sztuki wytwórstwa czekolady. Na końcu zwiedzania pozostaje tylko odebrać słodki upominek, wydać kolejne pieniądze w sklepiku (również na produkty związane tylko zapachowo z czekoladą), a gdyby zrobiło się zbyt słodko, można napić się herbaty w małej herbaciarni obok muzeum.

Musée „Les Secrets du Chocolat”

rue du Pont du Péage

F-67118 Geispolsheim

„Listy z Francji” publikujemy co tydzień w poniedziałki.

Redakcja: Roman Sidorski

Korekta: Justyna Piątek

reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Heruday-Kiełczewska
Doktor nauk humanistycznych, absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Paris IV – La Sorbonne, stypendystka rządu francuskiego (Bourse de la cotutelle de these), archiwistka, tłumaczka, poetka. Zajmuje się historią Francji, stosunkami polsko-francuskimi, historią emigracji, oral history oraz dziejami uniwersytetu poznańskiego. Współpracuje z Instytutem Pamięci Narodowej. W wolnych chwilach podróżuje, chodzi po muzeach i odtwarza dawne przepisy kulinarne.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone