List protestacyjny przeciw Pomnikowi Czterech Śpiących
Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego, głosi napis na odrestaurowanym za dwa miliony złotych Pomniku Braterstwa Broni. Nie wiem, co kierowało Radą Warszawy, kiedy zdecydowała się na pozostawienia go na pomniku. Być może chodziło o względy konserwatorskie: skoro mamy zabytek, to wszystko z nim związane jest zabytkiem. A fakt, że fragment napisu dotyczący oddania życia za „wolność i niepodległość narodu polskiego” jest jawnie fałszywy, to najwyraźniej nieważny szczegół.
Przeczytaj również:
To co było nieistotne dla władz miasta, okazało się istotne dla polskich intelektualistów, którzy podpisali list protestacyjny przeciw powrotowi Śpiących na stare miejsce. Z wielu powodów ten list protestacyjny może okazać się jaskółką nowych wartości w polskim życiu społecznym. Nie pozwala bowiem na tworzenie sztucznych mentalnych barykad i prostego przyporządkowania my – oni.
Po pierwsze, autorzy listu nie atakowali samych żołnierzy Armii Czerwonej. Jak zauważyli Nie winimy za to młodych żołnierzy rosyjskich, których poświęcenie i złożoną przez nich daninę krwi szanujemy. Oni także są ofiarami tej wojny. Jednocześnie nie zgadzają się, aby w Warszawie stał pomnik okupanta. Jest to zachowanie normalne dla cywilizowanego kraju: co innego otoczyć opieką groby żołnierzy poległych na terenie danego kraju (mamy przecież w Warszawie cmentarz żołnierzy radzieckich), co innego stawiać im pomniki. Wystarczy zrobić sobie prostą gra intelektualną i odwrócić sprężynę historii: III Rzesza wygrywa wojną (przynajmniej na tak długo aby wybudować pomniki). „Chwała bohaterom Wermachtu i SS, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego” ma brzmienie nie do przyjęcia.
Ożywczym dla polskiej dyskusja o historii jest ton listu. Brak prymitywnego ataku, że przecież to „kacapy, ruskie etc.” tylko wskazanie, że żołnierze byli narzędziami zbrodniczej dyktatury i sami w sobie nie są winni. Pomnik ku ich czci jest jednak czcią dla tego systemu a na to zgodzić się nie można.
Zobacz też:
Po drugie list: otwarty podpisali ludzie z różnych środowisk. Z jednej strony był to Bronisław Wildstein, z drugiej: Marcin Meller. Wśród sygnatariuszy można znaleźć miedzy innymi Pawła Kukiza, ale też Kazika Staszewskiego czy malarza Jarosława Modzelewskiego. Różnorodność polityczna i ideowa osób, które podpisały list otwarty, nie pozwoli na zbudowanie barykady, że to środowisko to na pewno jest za pomnikiem, a inne na pewno przeciwko. Być może choć na krótkie mgnienie racjonalizm zawitał do polskiej świadomości. Szkoda, że pod listem znalazło się jedynie trzydzieści dwa podpisy.
Jeżeli o mnie chodzi, uważam że miejsce dla pomnika jest przy parku przy cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej. Miejsca tam dużo. Wolałbym tylko, aby pod pomnikiem widniał napis „Żołnierzom Armii Czerwonej poległym na ziemiach Polski w latach 1941–1945”.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.