Liczny udział w wyborach — komentarz Marka Kochana
Zważywszy na procentowy udział Polaków w poprzednich głosowaniach po roku 1989, można nawet powiedzieć, że tegoroczna frekwencja była niezwykle wysoka. Wielu wątpiło, niektórzy angażowali się w akcje prowyborcze, o bardziej lub mniej neutralnym charakterze. Wszyscy zastanawiali się, czy tym razem zdamy obywatelski egzamin. Udało się.
O to, co mogło wpłynąć na fakt, że ponad połowa polskiego społeczeństwa zdecydowała się oddać swój głos w minionych wyborach parlamentarnych, zapytałam Marka Kochana, wykładowcę na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistę od retoryki dziennikarskiej.
— Wydaje mi się, że wspomniane akcje, zachęcające do udziału w głosowaniach, miały pewien wpływ na frekwencję, jednak nie był to wpływ decydujący. Na to, że Polacy licznie uczestniczyli w ostatnich wyborach parlamentarnych, miało wpływ wiele różnorodnych czynników. Jednym z nich, bardzo istotnym, była ich niezwykła personalizacja. Tak jak w wyborach prezydenckich głosowaliśmy na konkretnych polityków, uosabiających swoje formacje. To mobilizowało wyborców. Swoje zrobiła w tym względzie również dwuletnia kampania medialna przeciwników PiS. Media wpłynęły na obraz rzeczywistości, kształtując w wyborcach poczucie, że w Polsce dzieje się źle i trzeba to zmienić. Zaowocowało to większym zaangażowaniem w wybory.