Leon Poliakov - „Historia antysemityzmu” (tom I: epoka wiary) – recenzja i ocena

opublikowano: 2008-08-27, 22:56
wszelkie prawa zastrzeżone
Czy można napisać czterotomową pracę naukową „ze względów osobistych”? Można. Czy to na pewno dobry pomysł? Zależy...
reklama
Leon Poliakov
Historia antysemityzmu. Tom I: epoka wiary
cena:
70,00 zł
Tytuł oryginalny:
Histoire de l’antisémitisme
Wydawca:
Universitas
Tłumaczenie:
Agnieszka Rasińska-Bóbr, Oskar Hedemann
Rok wydania:
2008
Okładka:
miękka
Liczba stron:
422 (I tom), 900 (całość)
Format:
160x245
ISBN:
978-83-242-0898-2

Leon Poliakov jest postacią dobrze znaną na Zachodzie, przede wszystkim we Francji. Po tym, jak większość europejskich Żydów straciła życie na skutek Holocaustu, mało kto na kontynencie wiedział coś więcej na temat judaizmu, żydowskiej kultury, a już szczególnie antysemityzmu. Istniała oczywiście garstka naukowców i instytut badawczy zajmujący się judaizmem w Madrycie, ale nauka traktowała Żydów tak samo jak wszelkie inne mniejszości etniczne i religijne. Dla porównania, dzisiaj „judaica” to jeden z najszerszych działów w każdej księgarni historycznej. Jest to zasługą wielu naukowców, nie tylko żydowskich. Jednym z pierwszych był właśnie Leon Poliakov.

Z wykształcenia prawnik, jeszcze podczas wojny rozpoczął pracę w zawodzie historyka. Większość życia poświęcił badaniom nad historią antysemityzmu. Najlepiej znany jest z monumentalnej, czterotomowej serii „Histoire de l’antisémitisme”. Jej kolejne części ukazywały się od 1955 do 1977 roku i były tak naprawdę pierwszą próbą całościowego ujęcia tematu antysemityzmu. Seria ta nigdy nie została wydana w Polsce. Dopiero niedawno, jej skrócona, dwutomowa wersja ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa UNIVERSITAS.

Sprawa osobista

Poliakov, jak już wspomniałem, nie był z wykształcenia historykiem. Decyzję o wyborze tego zawodu argumentował następująco: „Chciałem wiedzieć, dlaczego chciano mnie zabić. To była prawie sprawa osobista”. Autor był bowiem z pochodzenia Żydem. Sam wprawdzie nie praktykował judaizmu, jednak o mało nie zginął z rąk Niemców podczas II wojny światowej. To zdeterminowało jego dalszą drogę życiową.

Wydana właśnie „Historia antysemityzmu” zawiera, jak pisze autor we wstępie, aktualizacje i poprawki. Dlatego w założeniu ma oddawać stan badań z początku lat 90., nie zaś 50. Autor zrezygnował z kilku fragmentów, jak również z przypisów i bibliografii. Ta druga decyzja pozwoliła zdecydowanie skrócić pracę, wcześniej opatrzoną ponad trzema tysiącami odwołań. Autor zweryfikował też część wcześniejszych wniosków, m.in. przesuwając początki antysemityzmu do epoki starożytnej i nie ograniczając wyjaśnienia zjawiska do problemu starcia chrześcijaństwa z judaizmem.

Pierwszy tom „Historii antysemityzmu” został poświęcony okresowi od starożytności pogańskiej do schyłku nowożytności. Tym samym autor podjął próbę zmieszczenia na 400 stronach historii trwającej ponad 2000 lat. Siłą rzeczy musiał zdecydować się na liczne uproszczenia i pominięcia.

Niezwykła, jedyna w swoim rodzaju... religia.

Pierwsza część tomu („Starożytność”) uderza tradycyjnym podejściem badawczym. Wprawdzie autor w skróconym wydaniu przyznał, że korzenie antysemityzmu mogły istnieć w starożytności, ale nie zrezygnował z innych klasycznych tez. Zdaniem Poliakova judaizm od początku był religią „zupełnie odmienną od wszystkich religii i wierzeń, które istniały w czasie i przestrzeni”. Dzisiejsi badacze powstanie wiary mojżeszowej postrzegają jako długotrwałe przejście od politeizmu do monoteizmu, w znacznie mniejszym stopniu oznaczające bezpośrednią i ostrą konfrontację ze wszystkimi sąsiadami. Nie przyznają też, tak jak Poliakov, swoistego patentu na monoteizm wyłącznie Żydom.

reklama
Żydzi mordowani podczas pierwszej krucjaty. Niestety sama książka Poliakova nie zawiera żadnych ilustracji.

W książce uderza brak wyjaśnienia korzeni antysemityzmu. Autor przedstawia jedynie „efekty” – znane przypadki wrogości wobec Żydów. Nie stara się natomiast znaleźć ich przyczyn leżących np. w sferze psychiki. Zresztą pierwsza część książki jest ogółem dość lakoniczna. Autor biegiem przechodzi do czasów chrześcijańskich, pomijając wiele spraw, dzisiaj już nieźle zbadanych, a osadzonych lub mających swój początek w starożytności.

Jest to tym dziwniejsze, że sporo postawionych przez niego tez jest bardzo kontrowersyjnych. Zacytuję jedną z nich: „Prawdopodobnie stopniowe i ciche zniknięcie starożytnych kolonizatorów fenickich można wyjaśnić ich przejściem na judaizm”. Nie wykluczam, że autor ma rację, ale jego argumentacja mnie do tego nie przekonała.

Kolejny istotny brak wręcz zionie ze spisu treści. Autor opisał historię Żydów w starożytności i w Europie średniowiecznej. Zachodniej Europie... Ani jeden fragment nie został poświęcony istniejącemu przez tysiąc lat Cesarstwu Bizantyńskiemu, w którego skład przez wieki wchodziła Palestyna i liczne gminy żydowskie. Temat osadnictwa żydowskiego w Bizancjum jest do dziś słabo zbadany, podjęcie go byłoby więc tym bardziej wartościowe dla czytelników.

Autor pominął także temat znacznie lepiej znany i ważny dla badań nad judaizmem (i antysemityzmem!). Chodzi o Chazarię – jedyne chyba państwo średniowieczne w Europie, które uznało judaizm za swoją „religię państwową”.

O wszystkim... i o niczym?

Zresztą tutaj docieramy do podstawowej wady książki. Autor postawił przed sobą zadanie opisania całej historii antysemityzmu. Zwykle tego typu prace mają wielu autorów. Tym razem autor był jeden, na dodatek nie posiadał wykształcenia historycznego. W efekcie zdecydowana większość pierwszego tomu „Historii antysemityzmu” opisuje sytuację na zachodzie Europy. Dwa braki w tym zakresie już podałem. Trzeci jest jeszcze ważniejszy. Jak wiadomo, od schyłku średniowiecza podstawowym skupiskiem Żydów była Rzeczpospolita Obojga Narodów. Autor usiłował poświęcić Polsce jeden (zaledwie jeden!) rozdział, ale wyszło to bardzo nieudolnie.

reklama
Okładka francuskiego wydania I tomu Historii antysemityzmu z 1991 roku.

Poliakov popełnia wiele podstawowych błędów, np. pisząc, że „w 1648 roku wybuchły niepokoje i konflikty, które do historii Polski weszły pod nazwą potopu”. Tym samym myli słynny potop z powstaniem Chmielnickiego. W innym miejscu pisze o wielkiej epidemii dżumy w połowie XIV wieku: „co znamienne, z wyłączeniem terytoriów sąsiadujących z Niemcami, polscy Żydzi nie musieli za nią odpokutować”. Autor łatwo pozbyłby się swojego zdziwienia, gdyby wiedział, że wspomniana epidemia zatrzymała się właśnie na granicy polsko-niemieckiej. Żydzi w Polsce po prostu nie mieli za co odpokutowywać!

Wiele uogólnień Poliakova trudno byłoby obronić w świetle dzisiejszej nauki. Przykładowo twierdzi on, że „jest pewne”, że Żydzi w Polsce „na początku żyli w doskonałej harmonii z chrześcijanami”. Argumentacja w tym przypadku jest nad wyraz słaba i np. lektura „Monety w kulturze wieków średnich” R. Kiersnowskiego, pozwala łatwo zrozumieć, że żydowskie opisy na monetach wcale nie pozwalają wyciągać tego typu wniosków.

Podobne błędy można znaleźć w krótkim rozdziale poświęconym Rosji. Ich wyjaśnienie podaje redaktor naukowy polskiego wydania. Autor jako mieszkaniec Francji, tworzący w okresie zimnej wojny, nie miał dostępu do literatury poświęconej krajom wschodniej Europy ani do polskich czy rosyjskich archiwów. Dlaczego jednak autor mimo to podjął się pisania na kompletnie nieznane sobie tematy? I dlaczego nie poprawił choćby najbardziej oczywistych błędów w kolejnych wydaniach? Edycja przetłumaczona przez UNIVERSITAS powstała przecież już po wydaniu np. „Bożego Igrzyska”. Głośnej, anglojęzycznej książki, która zawiera pokaźne rozdziały poświęcone sytuacji Żydów w Polsce.

Problem jest zresztą szerszy. Autor jako nie-historyk nie wie np. jakie metody badawcze stosuje nowoczesna nauka. Mimo że działał w kręgu „Annales”, pisze, że „prosty lud [w Polsce - KJ] gnębieni i niepiśmienni chłopi, nie mieli ani głosu, ani miejsca, ani sposobu, żeby przekazać nam swoją opinię”. Czyżby nie wiedział o możliwości wykorzystania przeróżnych źródeł kultury ludowej, np. exemplów kaznodziejskich? Przecież prace takich naukowców jak Bronisław Geremek były doskonale znane we Francji.

Ostatni poważny zarzut odnosi się do braku wyczucia chronologicznego. Przykładowo, opisując życie Żydów w Polsce, autor na jednej stronie, a w zasadzie w jednym akapicie, miesza realia dziesięciu stuleci, od wczesnego średniowiecza po XVIII wiek.

reklama

A Żydzi lżyli Jezusa. Przez siedemset wersów.

Całkowicie inaczej wyglądają rozdziały poświęcone średniowiecznej Francji i Cesarstwu Niemieckiemu (ok. 1/3 książki). Tutaj na jaw wychodzi bardzo duże oczytanie autora, jak i zdolność do wyszukiwania przeróżnych ciekawostek. Przykładowo, Poliakov cytuje pokaźne fragmenty utworów średniowiecznego teatru ulicznego. Odwołuje się także do innych, często oryginalnych źródeł: homilii Ojców Kościoła i świętych, wypowiedzi władców i wysokich urzędników, utworów muzycznych, powiedzeń ludowych, czy państwowych i kościelnych dokumentów.

Te rozdziały stanowią, obok żywego, plastycznego i przystępnego języka, jedną z największych zalet książki. Ciekawostki można znaleźć także w innych fragmentach pracy. Przykładowo, autor poświęca sporą dygresję judaizmowi w Indiach i Chinach. Warty uwagi jest także aneks, zawierający szeroki opis życia Żydów w Rzymie. Temat ten nieustannie cieszy się dużym zainteresowaniem i budzi wiele kontrowersji.

Wszystkie wady można sprowadzić do jednego. Poliakov na siłę stara się pokazać, że zna się na wszystkim, nawet jeśli o niektórych tematach nie wie prawie nic.

Trudna ocena

Przyznam, że pierwszy tom „Historii antysemityzmu” budzi we mnie przeciwstawne odczucia. Przede wszystkim nie jestem przekonany do poziomu merytorycznego wielu fragmentów. W rozdziale poświęconym Polsce czytelnika ratują komentarze redaktora naukowego polskiego wydania. Gdzie indziej jest zdany tylko na siebie. Miejscami błędy wynikają z braku wiedzy autora, miejscami z wieku książki. Poliakov zaczął prace nad nią w latach 50., a nowe wydanie zawiera w rzeczywistości bardzo powierzchowne zmiany.

Mimo wszystkich wymienionych wad, bardzo się cieszę, że UNIVERSITAS zdecydował się wydać w Polsce „Historię antysemityzmu”. Jest to fundamentalna praca poświęcona tej tematyce. To właśnie Poliakov rozpoczął cały nurt badań, który dzisiaj tak bujnie rozkwita. „Historię antysemityzmu” polecałbym jednak tylko osobom, które już znają temat. Książka pokazuje, od czego rozpoczęto żmudne badania, jest też dobrym kompendium, ale wymaga od czytelnika umiejętności wychwycenia błędów i „przeterminowanych” fragmentów. Dlatego „Historia antysemityzmu” to zdecydowanie książka dla miłośników i znawców tematu. Pozostałym polecałbym inne pozycje poświęcone antysemityzmowi. Na rynku jest ich obecnie mnóstwo.

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Janicki
Historyk, były redaktor naczelny „Histmag.org” (lipiec 2008 – maj 2010), obecnie prowadzi biuro tłumaczeń, usług wydawniczych i internetowych. Zawodowo zajmuje się książką historyczną, a także publicystyką historyczną. Jest redaktorem i tłumaczem kilkudziesięciu książek, głównym autorem i redaktorem naukowym książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009) a także autorem około 700 artykułów – dziennikarskich, popularnonaukowych i naukowych, publikowanych zarówno w internecie, jak i drukiem (również za granicą).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone