Ławka niezgody?

opublikowano: 2019-01-21, 16:52
wolna licencja
Chociaż rok, w którym obchodziliśmy setną rocznicę odzyskania niepodległości jest już za nami, jej celebracja wciąż trwa. Jednym z jej przejawów są tzw. ławki niepodległości, które niedawno pojawiły się w wielu polskich miejscowościach.
reklama

W założeniu pomysłodawców ten projekt jest mocno symboliczny, bowiem to właśnie ławka jest miejscem, które jak silnie uczestniczy w ważnych dla Polaków chwilach dnia codziennego. Któż z nas bowiem nie przysiadł na niej w trakcie ważnego spotkania, randki czy też nie spędzał tam po prostu niedzielnego czasu z najbliższymi?

Wychodząc z tego punktu widzenia, władze uznały, że sprawią Polakom kilkaset specjalnych ławek, które postawią w newralgicznych punktach polskich miast i miejscowości. Ich zadaniem będzie przypominanie o stuleciu odzyskania niepodległości i krzewienie patriotycznej postawy. Co ciekawe, pomysł na stworzenie takiej formy upamiętnienia wydarzeń z listopada 1918 roku narodził się w… Ministerstwie Obrony Narodowej. Może to budzić pewne zdziwienie, bo przecież idea ta niewiele ma wspólnego z militaryzmem i z pewnością lepszym zapleczem koncepcyjnym byłoby w tym wypadku Ministerstwo Kultury.

Po kilku miesiącach trwania, ogłoszonego przez MON, konkursu wybrano zwycięski projekt Ławki – jego autorką jest Marta Rosiak z Jaworzna. Jej ławka to w wymiarze wizualnym masywny prostopadłościan ze zwieńczeniem w postaci dość dziwnego, ażurowego siedziska. Już sam opis brzmi fantazyjnie, a co dopiero właściwy wygląd. Temu z kolei wielu zarzuca toporność, czy wręcz „estetyczny dramat”. Nie można przecież zapominać, że ławki powinny przede wszystkim wpasować się w otoczenie, w którym się znajdują; nadany im finalnie kształt niestety odległy jest od spełnienia tego wymogu. Ławka wyróżnia się z tła, ale raczej w sposób negatywny.

Do tego niepokojem mogą napawać pojawiające się głosy o awaryjności ławek. Ponoć cechuje je łatwość nabywania uszczerbków technicznych; szczególnie smutne jest, że takie głosy pojawiają się w zaledwie parę dni od ustawienia ławek w przestrzeni miejskiej.

Na grzbiecie bryły każdej ławki widnieje napis „Niepodległa” - sporządzony prawdziwym krojem pisma Józefa Piłsudskiego. To bodaj najładniejszy aspekt projektu, który przy okazji pozwala domyśleć się niezorientowanym, czym tak naprawdę jest dziwny obiekt, który wyrósł nagle w ich ulubionym parku lub na placu.

Ławka zawiera w sobie cały arsenał środków nowoczesnej technologii: ładowarkę USB, Wi-Fi, możliwość zeskanowania kodów QR czy wreszcie - uruchamiany za pomocą specjalnych przycisków głośnik, z którego usłyszymy pieśni patriotyczne oraz przemówienia Marszałka. To akurat spore atuty, które jednak bledną wobec wady podstawowej i zasadniczej – niedostatków natury estetycznej.

Cóż bowiem z technologicznych innowacji (jest nawet podświetlanie przy pomocy LED-ów), skoro powierzchowność ławki nie przyciąga przypadkowych spacerowiczów, którzy mogliby na niej przysiąść? Nie mówiąc już o szaleńczym pomyśle ograniczenia miejsca tylko do pojedynczego (i to dziwacznego w kształcie) siedziska.

Niektórzy twierdzą wręcz, że ławka przypomina… sarkofag z krypty wawelskiej. Inni z kolei zauważają, że jej toporna bryła mogłaby się świetnie sprawdzić jako element barykady w – odpukać - niebezpiecznej przyszłości (to tłumaczyłoby autorstwo pomysłu w Ministerstwie Obrony Narodowej).

Abstrahując jednak od uwag złośliwców, postrzegam Ławkę Niepodległości jako ważny i ciekawy pomysł wpisujący się w bardzo aktywną politykę historyczną realizowaną ostatnimi laty przez polskie władze. Jednocześnie jednak sądzę, że jest to pomysł zaprzepaszczony, który przez estetycznie mierne wykonawstwo nie spełni swojej ważnej społecznie funkcji. A już na pewno nie zjednoczy wokół siebie ogółu społeczeństwa, tak jak tego chcieliby pomysłodawcy.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Durajczyk
Politolog i dziennikarz z Łodzi. W historii interesują go zwłaszcza dzieje najnowsze, które najmocniej wpływają na otaczającą nas rzeczywistość. Chciałby, aby szkoły położyły w nauczaniu większy nacisk na historię ostatnich dziesięcioleci.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone