Ławka niezgody?
W założeniu pomysłodawców ten projekt jest mocno symboliczny, bowiem to właśnie ławka jest miejscem, które jak silnie uczestniczy w ważnych dla Polaków chwilach dnia codziennego. Któż z nas bowiem nie przysiadł na niej w trakcie ważnego spotkania, randki czy też nie spędzał tam po prostu niedzielnego czasu z najbliższymi?
Wychodząc z tego punktu widzenia, władze uznały, że sprawią Polakom kilkaset specjalnych ławek, które postawią w newralgicznych punktach polskich miast i miejscowości. Ich zadaniem będzie przypominanie o stuleciu odzyskania niepodległości i krzewienie patriotycznej postawy. Co ciekawe, pomysł na stworzenie takiej formy upamiętnienia wydarzeń z listopada 1918 roku narodził się w… Ministerstwie Obrony Narodowej. Może to budzić pewne zdziwienie, bo przecież idea ta niewiele ma wspólnego z militaryzmem i z pewnością lepszym zapleczem koncepcyjnym byłoby w tym wypadku Ministerstwo Kultury.
Po kilku miesiącach trwania, ogłoszonego przez MON, konkursu wybrano zwycięski projekt Ławki – jego autorką jest Marta Rosiak z Jaworzna. Jej ławka to w wymiarze wizualnym masywny prostopadłościan ze zwieńczeniem w postaci dość dziwnego, ażurowego siedziska. Już sam opis brzmi fantazyjnie, a co dopiero właściwy wygląd. Temu z kolei wielu zarzuca toporność, czy wręcz „estetyczny dramat”. Nie można przecież zapominać, że ławki powinny przede wszystkim wpasować się w otoczenie, w którym się znajdują; nadany im finalnie kształt niestety odległy jest od spełnienia tego wymogu. Ławka wyróżnia się z tła, ale raczej w sposób negatywny.
Do tego niepokojem mogą napawać pojawiające się głosy o awaryjności ławek. Ponoć cechuje je łatwość nabywania uszczerbków technicznych; szczególnie smutne jest, że takie głosy pojawiają się w zaledwie parę dni od ustawienia ławek w przestrzeni miejskiej.
Na grzbiecie bryły każdej ławki widnieje napis „Niepodległa” - sporządzony prawdziwym krojem pisma Józefa Piłsudskiego. To bodaj najładniejszy aspekt projektu, który przy okazji pozwala domyśleć się niezorientowanym, czym tak naprawdę jest dziwny obiekt, który wyrósł nagle w ich ulubionym parku lub na placu.
Ławka zawiera w sobie cały arsenał środków nowoczesnej technologii: ładowarkę USB, Wi-Fi, możliwość zeskanowania kodów QR czy wreszcie - uruchamiany za pomocą specjalnych przycisków głośnik, z którego usłyszymy pieśni patriotyczne oraz przemówienia Marszałka. To akurat spore atuty, które jednak bledną wobec wady podstawowej i zasadniczej – niedostatków natury estetycznej.
Cóż bowiem z technologicznych innowacji (jest nawet podświetlanie przy pomocy LED-ów), skoro powierzchowność ławki nie przyciąga przypadkowych spacerowiczów, którzy mogliby na niej przysiąść? Nie mówiąc już o szaleńczym pomyśle ograniczenia miejsca tylko do pojedynczego (i to dziwacznego w kształcie) siedziska.
Niektórzy twierdzą wręcz, że ławka przypomina… sarkofag z krypty wawelskiej. Inni z kolei zauważają, że jej toporna bryła mogłaby się świetnie sprawdzić jako element barykady w – odpukać - niebezpiecznej przyszłości (to tłumaczyłoby autorstwo pomysłu w Ministerstwie Obrony Narodowej).
Abstrahując jednak od uwag złośliwców, postrzegam Ławkę Niepodległości jako ważny i ciekawy pomysł wpisujący się w bardzo aktywną politykę historyczną realizowaną ostatnimi laty przez polskie władze. Jednocześnie jednak sądzę, że jest to pomysł zaprzepaszczony, który przez estetycznie mierne wykonawstwo nie spełni swojej ważnej społecznie funkcji. A już na pewno nie zjednoczy wokół siebie ogółu społeczeństwa, tak jak tego chcieliby pomysłodawcy.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.