Łatwiej, ale trudniej

opublikowano: 2006-04-10, 16:00
wolna licencja
Egzamin na prawo jazdy od połowy stycznia tego roku odbywa się na zmienionych zasadach. Chociaż zmiany wydają się być ułatwieniem dla kandydatów na kierowców, to zdaje mniejsza ilość osób.
reklama

Egzamin nadal składać się będzie z testu z wiedzy teoretycznej, zadań wykonywanych na placu manewrowym oraz z jazdy po mieście. W nowym systemie zmienione będą jednak proporcje. Pierwsza część egzaminu pozostaje taka sama – nadal osoba zdająca na kategorię B (samochody osobowe) będzie musiała odpowiedzieć na 18 pytań, mogąc popełnić maksymalnie dwa błędy. Okrojono zakres manewrów, które trzeba wykonać na placu. Wydłużony za to został czas, podczas którego egzaminowany uczestniczył będzie w ruchu drogowym. Zmiany zauważą też nasze portfele – każde podejście składające się z obu części – teoretycznej i praktycznej – będzie kosztowało 134 złote, czyli aż o 40 zł więcej niż przed 10 stycznia 2006.

Na placu pod górkę

Po zdaniu egzaminu teoretycznego, a przed wyjechaniem na miasto trzeba będzie wykazać się podstawowymi umiejętnościami potrzebnymi kierowcy.

Wszystko zaczyna się od testu wiedzy na temat elementów budowy samochodu. Trzeba więc będzie podnieść maskę auta i pokazać m.in. bagnet do sprawdzenia poziomu oleju, czy też miejsca, gdzie dolewa się różne płyny. Pytania mogę się trochę różnić, egzaminator może na przykład poprosić o wskazanie, gdzie pod maską znajduje się chłodnica. Przyszły kierowca musi też umieć nazwać i włączyć światła w samochodzie, a także sprawdzić, czy rzeczywiście się świecą. Wielu zdających wątpi w sens tego typu pytań. Przypominają, że każdy samochód jest zbudowany trochę inaczej, a przecież nie każdy świeżo upieczony kierowca jeździć będzie na przykład oplem corsą (to na nim najczęściej zdawane są egzaminy). „Poza tym w każdej instrukcji dołączanej do samochodu jest napisane, by nie dokonywać samemu nawet najmniejszych napraw, a wszystko zgłaszać do serwisu” – argumentuje jeden ze zdających.

Kiedy już uda nam się popisać wiedzą o budowie auta, możemy rozpocząć dalszą część sprawdzianu. Na placu manewrowym nie trzeba już, jak wcześniej, parkować czy też zawracać. Jedyne zadania to jazda po łuku (do przodu i do tyłu) oraz ruszanie pod górkę z hamulca ręcznego. Łuk, po którym się jeździ, został poszerzony o 50 centymetrów, ułatwiono też kwestię zatrzymywania się, zostawiając na to więcej miejsca. Mimo to kandydaci mają problemy ze zdaniem tej części egzaminu (w porównaniu do stanu sprzed wprowadzenia zmian). Czym jest to spowodowane?

Przede wszystkim, w przeciwieństwie do poprzedniego systemu, nie zawsze istnieje możliwość powtórzenia manewru. Jeśli najedziemy na pachołek bądź potrącimy go, albo wyjedziemy całym kołem poza linię, to egzaminator uznaje taką sytuację za dowód na możliwość spowodowania niebezpieczeństwa w ruchu pojazdów i przerywa egzamin. Wcześniej w takich przypadkach istniała możliwość poprawienia się w drugiej próbie.

reklama

Istotną różnicą jest też obowiązek patrzenia przez tylną szybę podczas jazdy do tyłu. Dotychczas ten manewr zdający wykonywali, patrząc cały czas w lusterka, które można było ustawić tak, by było widać linie. Teraz lusterka ustawione mają być tak, jak do jazdy po mieście. Utrudnia to zdecydowanie zadanie tym, którzy przygotowywali się w szkołach jazdy jeszcze pod kątem poprzednich zasad. Poza tym, jak mówi jeden z zabrzańskich instruktorów – „w niektórych dzisiejszych samochodach lusterka automatycznie zmieniają pozycję, kiedy kierowca włączy wsteczny bieg. Po to są te pokrętła do regulacji lusterek, by z nich korzystać. Każdy powinien jeździć tak, jak mu wygodnie, byle zgodnie z przepisami”.

Te zmiany powodują, że plac manewrowy, mimo że pozornie łatwiejszy niż kiedyś, jest teraz miejscem, na którym swój egzamin kończy dwa razy więcej egzaminowanych niż wcześniej.

Ulice mego miasta

Ta część sprawdzianu, która odbywa się na mieście, nie zmieniła się tak diametralnie, jak plac. Najważniejsze różnice to wydłużenie czasu jazdy. Teraz egzaminowany będzie musiał spędzić na ulicach miasta całe 45 minut i egzaminator nie będzie miał możliwości skrócenia tego czasu (oczywiście jeśli zdający nie popełni jakiegoś wykroczenia, które powoduje automatyczne zakończenie jazdy). Tak długa jazda, związana jeszcze z normalnym podczas egzaminu stresem powoduje, że wielu zdających nie wytrzymuje napięcia i popełnia głupi błąd tuż przed końcem egzaminu. [Na szczęście autor należy do tych dziwnych ludzi, dla których trudne są pierwsze minuty jazdy, a potem jest już tylko lepiej. Właśnie dlatego może się teraz mądrzyć.]

O dziwo najmniej problemów sprawia to, co wydawało się być w nowych zasadach najgorsze, czyli manewry w ruchu drogowym. Wielu ludzi bało się perspektywy parkowania samochodu na mieście. Okazało się jednak, że egzaminatorzy są z reguły wyrozumiali (a może boją się o auto?) i zazwyczaj wybierają do manewrów takie miejsca, w których nie sposób się nie zmieścić. Oczywiście, są od tej reguły wyjątki.

Nowe zasady zdawania nie są tak straszne, jak mogłoby się wydawać tym, którzy znają tylko statystyki egzaminacyjne. Na pewno tak słabe wyniki spowodowała nieznajomość nowych zasad. Szkoły jazdy muszą mieć trochę czasu, by przystosować swoje sposoby nauczania do nowych przepisów. Wtedy też odsetek ludzi zdających egzamin powinien być wyższy. Jedno trzeba zresztą przyznać – na pewno jest to sprawdzian, który jest bardziej zbliżony do drogowej rzeczywistości i w lepszy sposób sprawdza, czy dana osoba nadaje się na kierowcę.

reklama
Komentarze
o autorze
Jarosław Kowalczyk
Wieczny student - po skończeniu politologii na Uniwersytecie Wrocławskim rozpoczął matematykę na tamtejszej Politechnice. Interesuje się wszystkim po trochu, a podczas każdej wolnej chwili stara się wyjechać, najczęściej na wschód lub południe. Autor bloga Kawa i rakija

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone