Larry Wolff – „Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie oświecenia” – recenzja i ocena
Larry Wolff – „Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie oświecenia” – recenzja i ocena
Autor wydanej przez Międzynarodowe Centrum Kultury książki „Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie Oświecenia” to historyk specjalizujący się m.in. w intelektualnych i kulturalnych dziejach monarchii habsburskiej, Europy Środkowej i Oświecenia (a także m.in. krytyk operowy). Praca, którą recenzuję, została wydana niemal przed ćwierćwieczem i dobrze, że w końcu trafiła do rąk polskiego czytelnika. Jej zawartość uznać należy bowiem za nader interesującą.
Wbrew temu, co może się wydawać, Europę nie zawsze dzielono wokół osi wschód-zachód. Przez większość dziejów dominował raczej podział północ-południe. Nie budził on wątpliwości jeszcze na początku osiemnastego stulecia, kiedy to Rosja i Szwecja zmagały się o pozycję hegemona Północy. Larry Wolff stawia tezę, że koncept Europy Wschodniej jest niejako „wynalazkiem” luminarzy Oświecenia, którzy mieli pewien problem z odniesieniem się do peryferii Europy, odstających ich zdaniem od rdzenia cywilizacji zachodniej.
Wschód naszego kontynentu był areną polityki mocarstw takich jak Rosja, Austria czy Imperium Osmańskie. Na XVIII wiek przypada też powolna agonia Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polskiego czytelnika zainteresować może fakt, że naszemu krajowi poświęcono w książce naprawdę sporo miejsca. Dowiedzieć się możemy, czemu Voltaire nie cenił Rzeczypospolitej, a Rousseau podziwiał jej ustrój, jak państwo rządzone przez Stanisława Augusta postrzegali zachodni podróżnicy i co nad Wisłą porabiał słynny Giacomo Casanova. Polskim akcentem jest też podkreślenie roli, jaką odegrał Stanisław Leszczyński jako promotor Oświecenia w Lotaryngii.
Innym historycznym narodem budzącym zainteresowanie zachodnich myślicieli były Węgry, od dwóch stuleci podzielone między władanie osmańskie a habsburskie. O tym, jak konieczne okazało się „wynalezienie Europy Wschodniej”, a zarazem jak naprędce i wręcz „prowizorycznie” się dokonywało, może świadczyć stosunek na zachodzie do węgierskiego antyhabsburskiego powstania Rakoczego. W krajach zachodnich Madziarzy postrzegani byli bądź to jako szlachetni bojownicy o wolność, bądź to jako nieokrzesani barbarzyńcy – w zależności od tego, jakie dane państwo miało stosunki z Austrią. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że wiedza o wschodniej części kontynentu była na zachodzie nikła, a czasem wręcz żadna. Dla przykładu słynna Encyklopedia francuska przypisywała językowi węgierskiemu pokrewieństwo z dialektami słowiańskimi. I jak podkreśla Wolff, bzdury takie kolportowane były w dobrej wierze, ignorancja była w dużej mierze niezamierzona.
Europa Wschodnia jawiła się mieszkańcom państw zachodnich jako krainy dzikie, mroczne, tajemnicze i zamieszkałe przez na poły barbarzyńskie ludy, wywodzące się od azjatyckich plemion. Najczęściej wymieniano w tym kontekście Scytów. Poznając wyobrażenie ludzi Europy Zachodniej o Wschodzie nie sposób dziwić się, że (choć to dzieło literackie z późniejszej epoki) Bram Stoker tak a nie inaczej przedstawił w „Drakuli” Siedmiogród. Właśnie takie wyobrażenie „naszej” części kontynentu wywodziło się jeszcze z czasów oświeceniowych. A to co myśleli „zachodniacy”, poznać możemy dzięki studium Wolffa niejako z pierwszej ręki, bowiem obficie przytaczane są relacje z epoki. I obcując z niektórymi zaiste miałem wrażenie, jakbym czytał dziennik Jonathana Harkera z najsłynniejszej powieści o wampirach.
Przekrój osób, relacje których z podróży po Europie Wschodniej wykorzystano w książce, jest naprawdę oszałamiający. Są to zarówno postaci, o których słyszał chyba każdy, będące wręcz symbolem omawianej epoki, jak wspomniani już Voltaire czy Casanova, ale także persony nieznane szerokiemu gremium, co nie znaczy, że mało interesujące – od angielskich arystokratek, po jezuickich uczonych. Ponieważ dla „wynalezienia” Europy Wschodniej bardzo istotne było jej zbadanie, opisanie i umieszczenie na mapie (choćby wytyczenie umownych granic pomiędzy Wschodem i Zachodem) poznajemy perypetie np. kartografów czy przyrodników.
„Wynalezienie Europy Wschodniej” nie jest bowiem pracą o wielkiej polityce europejskiej, choć oczywiście na jej kartach przewijają się istotne wydarzenia polityczne jak wojny północne czy powstanie Rakoczego. Znacznie istotniejsze jest jednak spojrzenie przez pryzmat historii idei, historii wyobrażeń. Omawiana tematyka ukazana zostaje w kontekście całokształtu historii intelektualnej XVIII w. Poznajemy na przykład ze szczegółami umizgi Voltaire'a do Katarzyny II, zanim myśliciel nie zraził się do władczyni. Dowiedzieć możemy się, czym różnił się stosunek Daniela Defoe i Jonathana Swifta do wypadków mających miejsce na wschodzie Europy. Ciekawie ukazany został też kontekst wydania prac Edwarda Gibbona o upadku Cesarstwa Rzymskiego na rozmyślania o cywilizacyjnej niższości czy też młodszości jednej z części kontynentu europejskiego.
Nie sposób nie wspomnieć krótko o sposobie, w jakim Międzynarodowe Centrum Kultury wydało książkę Larry’ego Wolfa. Zasługuje on bowiem na najwyższe uznanie. Dość obszerną pracę otrzymujemy w twardej oprawie i w formacie i kształcie zbliżonym do kwadratu. W środku uwagę zwraca stosunkowo duża czcionka i szerokie marginesy. W moim odczuciu są do rozwiązania znacznie ułatwiające lekturę i niwelujące np. zmęczenie oczu, nie wspominając już, że książka jest po prostu poręczna. Korzystanie z pozycji ułatwiają też indeksy. Na bogaty materiał ilustracyjny składają się reprodukcje rycin, a także licznych map z epoki.
Książkę mimo jej dużej objętości, a także jednoznacznie naukowego charakteru, czyta się znakomicie. W dużej mierze wpływa na to fakt, że podstawowym materiałem źródłowym wykorzystanym w pracy są niezwykle zajmujące relacje z podróży. Bez wahania mogę omawianą pozycję polecić wszystkim zainteresowanym XVIII wiekiem. Ale także szerszemu gronu odbiorców – wszystkim, których ciekawi, jakie wyobrażenie o sobie mieli w przeszłości Europejczycy. Nawet jeśli ktoś nie czuję się pewnie w meandrach „Wieku Świateł”, mogę zapewnić, że znajdzie w Larrym Wolffie znakomitego po nich przewodnika.