Kwartalnik „Karta” - numer 83 – recenzja i ocena

opublikowano: 2015-06-09, 18:50
wolna licencja
83 numer kwartalnika „Karta” zawiera, do czego nas już ten periodyk przyzwyczaił, wiele ciekawych materiałów poświęconych historii najnowszej. Choć tym razem brak jednego konkretnego tematu przewodniego, nie czyni to lektury mniej zajmującą.
reklama
Karta. Kwartalnik historyczny
nasza ocena:
7/10
cena:
15,00 zł
Wydawca:
Fundacja Ośrodka KARTA
Rok wydania:
2015
Okładka:
miękka
Liczba stron:
155
Format:
175x250 mm

Swoistym znakiem rozpoznawczym „Karty” jest opisywane wydarzenia poznajemy poprzez świadectwa ich bezpośrednich świadków lub uczestników. Kwartalnik przyzwyczaił nasz też do atrakcyjnych materiałów ilustracyjnych, w tym fotograficznych.

Tematem okładkowym, choć nie zajmującym lwiej części numeru, jest Łódź w roku 1945, określona jako „przejściowa stolica”. Rzeczywiście, bezpośrednio po zakończeniu działań zbrojnych, wskutek skali zniszczeń jakim uległa Warszawa, to właśnie w Łodzi mieściły się tymczasowe siedziby urzędów i administracji państwowej. Miasto rychło dorobiło się bujnego życia intelektualnego, artystycznego i naukowego. Wkrótce instytucje państwowe przeniosły się z powrotem do Warszawy, jednak doświadczenie bycia ową „przejściową stolicą” bez wątpliwości było stymulujące dla powojennego rozwoju Łodzi. Materiał ten, złożony z fragmentów dzienników i relacji bardzo różnych osób (a zatem przekrojowy) uznać należy za interesujący. Wpisuje się on w dwa modne obecnie trendy – historii miast i tkanki miejskiej oraz historiografii lokalnej, tworzącej narracje alternatywne względem dominującej narracji centralnej.

Zróżnicowania postaw politycznych na ziemiach polskich w przededniu I wojny światowej dotyczą obszerne fragmenty ksiązki wspomnieniowej „Czternaście lat” Michała Sokolnickiego oraz dzienników Michała Römera. Byli oni nie tylko imiennikami, ale i rówieśnikami, legitymowali się podobnym backgroundem i wyznawali zbliżone, raczej lewicujące poglądy. Pomimo to, ich drogi polityczne nie były jednakowe. Sokolnicki był aktywnym i prominentnym działaczem ruchu niepodległościowego skupionego wokół Józefa Piłsudskiego. Natomiast Römer, obracający się w pewnej mierze w tych samych kręgach, hołdował tzw. „idei krajowej”. Mając do wyboru tożsamość polską i litewską wybrał ostatecznie litewską, choć cały czas czuł się dziedzicem I Rzeczypospolitej.

Numer zawiera też wspomnienia Polaków, wywodzących się w znacznej mierze z przedwojennego establishmentu, których wybuch wojny rzucił do Rumunii. Możemy przeczytać o stosunkach z oficjalnymi czynnikami, pozostaje wrażenie iż starały się one być w jak największej mierze przychylne uchodźcom, pomimo nacisków zewnętrznych. Ciekawym wątkiem jest działalność polskiego szkolnictwa, w tym przeprowadzania egzaminów maturalnych. Ciekawe, że część polskiej młodzieży kontynuowała naukę na rumuńskich uczelniach. Interesujące wydaje się to, że wielu przybyszów z zaskoczeniem konstatowało, że miasta kraju, w którym zmuszeni byli przebywać sprawiały wrażenie naprawdę „europejskie”, nawet bardziej „zachodnie” niż polskie – podziw budziła choćby ilość samochodów.

reklama

Przeczytać też możemy wspomnienia Marii Straszewskiej, przedstawiające jej współpracę oraz relacje osobiste z Aleksandrem Kamińskim.

Interesująca jest korespondencja Witolda Jedlickiego, działacza Klubu Krzywego Koła i autora słynnego artykułu Chamy i Żydy (opisującego rywalizację między dwoma frakcjami w PZPR – „natolińczykami” i „puławianami”) z redaktorem paryskiej „Kultury” Jerzym Giedroyciem. Obydwaj wyrażają opinie o sytuacji w PRL po Październiku 1956 o tyle ciekawe, że odbiegające od dominujących, także dzisiaj, schematów.

Numer zawiera także materiały dotyczącego sporu jaki ogarnął społeczności polską i słowacką w dwóch wsiach leżących na Spiszu – Nowej Białej i Krempachach. Przedmiotem antagonizmów były sprawy życia parafialnego i opieki duszpasterskiej w miejscowym Kościele katolickim. Wierni pochodzenia słowackiego czuli się dyskryminowani i dostrzegali traktowanie także Kościoła jako narzędzia polonizacji. Z kolei Polacy uważali, że Słowacy usiłują na siłę się wyróżnić, nie szanując państwa, którego są obywatelami i w którym stanowią mniejszość narodową. Co ciekawe, materiały te pisane są z tak diametralnie różnych punktów widzenia, że na podstawie samych tylko tych źródeł ciężko wyrobić sobie opinię, po której stronie jest słuszność. Obydwie strony nie miały skrupułów w odwoływaniu się do aparatu państwowego czy do Watykanu. W pewnym momencie aktywiści słowaccy, nie mogąc wywalczyć mszy po słowacku, domagali się, aby nadal była ona odprawiana po łacinie. Skłoniło mnie to do refleksji, że być może gdyby nie posoborowe zmiany liturgiczne (jednym z rezultatów których było praktyczne wyrugowanie z kościołów łaciny), to ten konflikt o charakterze narodowościowym byłby przynajmniej częściowo mniej zajadły (choć pozostawałby problem języka kazań oraz innych poza mszami nabożeństw).

Jak widać zakres tematyczny prezentowanych w numerze materiałów jest bardzo szeroki, dotyczą one różnych dekad XX wieku. W zależności od osobistych preferencji poszczególnych czytelników jedne będą bardziej interesujące, ale obiektywnie należy powiedzieć, że wszystkie są ciekawe. Nowy numer „Karty” z czystym sumieniem można zarekomendować wszystkim miłośnikom historii minionego stulecia.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone