Kurt Witzenbacher – „Kadisz dla Ruth” – recenzja i ocena
Kurt Witzenbacher, niemiecki nauczyciel i ekumenista, spisał wspomnienia swego dzieciństwa, które upłynęło w narastającej grozie III Rzeszy. Relacjonuje dzieje swej wyjątkowej przyjaźni z żydowską dziewczynką, opartej na wzajemnej fascynacji kulturowej. Życie małego Kurta zmieniło się bardzo, odkąd do kamienicy jego rodziców w Karlsruhe wprowadziło się pobożne małżeństwo Żydów z córeczką – Ruth. Dzieci spędzały ze sobą długi czas na zabawach i poznawaniu swoich religii. Niestety, dziecięca otwartość prędko stanęła w sprzeczności z głównym nurtem życia społecznego nazistowskich Niemiec.
„Kadisz dla Ruth” to niewielka wprawdzie książeczka (starczy na jedną niedługą podróż pociągiem), ale wzbogacająca. Otrzymujemy bowiem kolejną, szczególną perspektywę patrzenia na Niemcy hitlerowskie. Jest to perspektywa dziecięcych przeżyć – posługując się metaforą filmową – „żabia”, niejako z dołu, nierozumiejąca. Niewinna refleksja małego dziecka nad postępowaniem nazistów odświeżyła moje zdumienie nad możliwością ówczesnego barbarzyństwa w naszym kręgu kulturowym.
Owa dziecięcość narracji ma też pewne wady. Wspomnienie, zwłaszcza to dawne, z czasów małoletnich, nieraz spłyca wspominane postaci, upraszcza ich charakterystykę. Tak też się stało tutaj: charaktery postaci – tj. zarówno Ruth, jak i rodziny obojga bohaterów – obdarzone są pewną idealną gładkością, a mówiąc ściśle: brakuje im żywych, krwistych rysów. Paradoksalnie relacja zyskuje przez to na autentyczności, bo skoro wspomnienie zwykłą koleją rzeczy upraszcza i sprowadza do schematu, to mamy dowód na to, iż autor nie naturalizuje swych postaci na siłę.
Ponadto dla wspomnień znamienna jest pewna wyrywkowość – ta właściwość odcisnęła swe piętno na książce. Historia niniejsza jest raczej pewną kolekcją obrazów i scen nie zawsze powiązanych klamrą przyczynowo-skutkową. W tym przypadku opowieść traci na potoczystości, nie porywa czytelnika, ani nie oszałamia. Każdy kolejny rozdział z pewną monotonią przedstawia nowe zabawy, mniej lub bardziej urzekające perypetie, czy wreszcie opisy nabożeństw i pobożności żydowskiej (zrelacjonowany został chyba cały judaistyczny kalendarz sakralny – bardzo pouczające). Głównym spoiwem tych krótkich narracji jest narastająca atmosfera niepokoju. Ale i on czyni przewidywalnym punkt kulminacyjny na końcu książki.
Pochwały natomiast domagają się: schludna, stosowna oprawa graficzna, ładna okładka, przyjemna dla oka czcionka i przepływ tekstu. Wydanie jest nowoczesne i mogące sprostać wymaganiom większości bibliofilów. Ta i pozostałe wspomniane cechy czynią z tej książki idealnego kandydata na neutralny i miły prezent.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska