Krytyka Polityczna - „Żałoba” – recenzja i ocena
Olga Tokarczuk: To, co widzę wokół, obnaża dojmujący brak alternatywnych, świeckich, ludzkich rytuałów zbiorowych. Pozwoliłyby one przeżyć wspólną traumę katastrofy w kojącej bliskości innych, w pełnej współodczuwania ludzkiej wspólnocie i nie popadać przy tym w neurotyczny teatr katolickiego nacjonalizmu.
W niedzielę 11 lipca minęły trzy miesiące od katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Czczeniu pamięci ofiar służyły w tym dniu wieńce, znicze, modlitwy i msze, a więc to wszystko, co tak silnie obecne było w mediach w kwietniu bieżącego roku. W pierwszych dniach po wypadku to właśnie media zmonopolizowały temat ofiar oraz samej katastrofy. Wielką popularnością cieszyły się wówczas wspomnienia, niepublikowane dotąd wywiady i zdjęcia. Wkrótce, poza goniącą za sensacjami prasą, w kioskach zaobserwować można było pierwsze książki. Gro z nich poświęcone zostało prezydenckiej parze, a słowo „poświęcone” wydaje się tu szczególnie adekwatne. Tragedia smoleńska kończąc okres krytykowania i wyśmiewania Lecha i Marii Kaczyńskich rozpoczęła czas gloryfikacji i tworzenia czegoś na kształt hagiografii. Ta nieoczekiwana zmiana dyskursu, jaką mieliśmy szansę obserwować, często wydawała się całkowicie bezrefleksyjna. Na jej tle wydana nakładem Krytyki Politycznej „Żałoba” to swoiste upomnienie o zachowanie rozsądku.
Tak jak elementami dominującymi w kwietniowym dyskursie medialnym był brak analizy, patetyzm i martyrologia, tak elementami dominującymi w tekstach zamieszczonych w „Żałobie” jest krytycyzm i analiza (wymierzone m.in. w martyrologię i polski mesjanizm). Autorzy i autorki publikacji przełamują monopol jednoznaczności proponując szersze spojrzenie, intelektualną zadumę, a niekiedy także wyciągnięcie pewnych wniosków. Wyraźnie rozdzielają ból i rozpacz, jakie przeżywać mogą bliscy ofiar, od ulicznego teatru łez, w którym niemal wstyd było nie uczestniczyć. Lekceważąc mainstream przywołują wspomnienia tych, dla których w mediach głównego nurtu nie znalazło się miejsce. Nie uciekają od trudnych pytań i niepopularnych odpowiedzi. Jako jedni z nielicznych, w obliczu wielkich emocji, są w stanie zachować rozwagę.
Lista osób, których relacje, komentarze i wspomnienia zostały zamieszczone w „Żałobie” jest długa, dlatego też zamiast wymienia wszystkich zwrócę uwagę na te, które prawdopodobnie są najbardziej znane, a są nimi: Zygmunt Bauman, Ryszard Bugaj, Izabella Cywińska, Kinga Dunin, Maciej Gdula, Manuela Gretkowska, Jaś Kapela, Joanna Kluzik-Rostkowska, Henryka Krzywonos, Roman Kurkiewicz, Magdalena Łazarkiewicz, Andrzej Mencwel, Cezary Michalski, Tomasz Piątek, Sławomir Sierakowski, Małgorzata Szumowska, Magdalena Środa i Olga Tokarczuk. Już z tej „szczątkowej” listy nazwisk widzimy, że w książce zaprezentowano nie tylko głosy socjologów, filozofów, kulturoznawców, ekonomistów, publicystów, czy dziennikarzy, ale także krytyczek literackich, pisarek, reżyserek i scenarzystek. Patrząc na wydawnictwo z tej właśnie strony można mówić o pewnym zróżnicowaniu (ze względu na wykształcenie, zawód, płeć, czy wiek). „Żałoba” jest jednak książką pisaną przede wszystkim ze środowiskowej perspektywy.
Zdecydowana większość tekstów, jakie znalazły się w publikacji powstała w ciągu pierwszych dziesięciu dni po katastrofie prezydenckiego samolotu. W „Żałobie” zostały one zamieszczone w porządku chronologicznym tworząc, jak to określają sami redaktorzy książki, kronikę wydarzeń. Już po zakończeniu okresu żałoby powstały trzy teksty składające się na posłowie. Obraz-pamiątka, jaki powstał wskutek ich zebrania, to niezwykły dokument prezentujący ocenę Polski i Polaków w szczególnym momencie. Zwykle, ocenę bardzo surową. Zawsze, odważną, skłaniającą do głębszych refleksji, intelektualnie ożywiającą…