Krystyna Szelągowska – „My Norwegowie” – recenzja i ocena
Dr Krystyna Szelągowska jest adiunktem na Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku, a w swoich badaniach skupia się na dziejach Skandynawii oraz historii historiografii. Jeśli chodzi o książkę „My Norwegowie. Tożsamość narodowa norweskich elit w czasach nowożytnych”, to we wstępie autorka omawia dyskusję poświęconą definicji narodu i procesom narodowotwórczym. Już pierwsze strony napawają optymizmem. Obok nazwisk, których należało się spodziewać (m.in. Anthony D. Smith, Eric Hobsbawm, Miroslav Hroch, a z polskich Benedykt Zientara, Józef Chlebowczyk czy z młodszych badaczy Nikodem Bończa-Tomaszewski i Michał Łuczewski), mamy okazję poznać stanowisko wybranych naukowców skandynawskich.
Zasadnicza część książki jest podzielona na dwie części: „Warunki kształtowania się i forma norweskiej tożsamości narodowej w XVI i XVII wieku oraz XVIII-wieczne przeobrażenia tożsamości narodowych elit”. Cezurę początkową pracy wyznacza rok 1536. Wtedy właśnie Norwegia została podporządkowana Danii, z którą dotychczas pozostawała w unii personalnej. Narracja została doprowadzona do końca XVIII w. Już sam wybór epoki jest interesujący, bowiem często dla autorów piszących o procesach narodowotwórczych punktem wyjścia pozostają wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych albo rewolucja francuska.
Wprawdzie książka w tytule zapowiada się na opowieść o elitach, ale wiele dowiemy się także o norweskich chłopach. Autorka co jakiś czas porównuje kształtowanie się tożsamości narodowej norweskich elit z podobnymi procesami w innych częściach Europy. Krystyna Szelągowska nie ulega modernistom, których zdaniem narody nie istniały przed industrializacją. Wykazuje także, iż tradycyjne modele procesów narodowotwórczych (w dużym skrócie: w Europie Zachodniej to ewolucja wspólnoty politycznej, w Europie Wschodniej to ewolucja wspólnoty kulturowo-etnicznej) nie zawsze się sprawdzają.
Jak wspomniałem, trudno mi podejmować polemikę odnośnie ustaleń szczegółowych. Jako pewną wizję kształtowania się tożsamości narodowej elit danego kraju książkę należy ocenić pozytywnie. Wywód jest klarowny, autorka umiejętnie broni swojego stanowiska. Książka została napisana przystępnym językiem, co w przypadku prac poświęconych zagadnieniom kształtowania się świadomości narodowej jest bardziej wyjątkiem niż regułą.
„My Norwegowie...” to z pewnością książka, która dostarcza ciekawego materiału do badań porównawczych i pokazuje, że przełom XVIII i XIX w. nie powinien stanowić terminu początkowego dla dyskusji o kształtowaniu się tożsamości narodowej.
Redakcja: Michał Przeperski