Krótka teoria wszystkiego

opublikowano: 2007-03-26, 13:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Co może łączyć Windows z powszechnym upadkiem obyczajów? Czy religia skazana jest na wymarcie? Skąd bierze się tryumf spółek akcyjnych i dlaczego jest on potencjalnie jednym z filarów postępującego totalitaryzmu?
reklama

Przez dłuższy czas nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że wyjaśnieniem tak odległych pozornie spraw, jak wspomniane powyżej, może być jedna teza. Jeśli jednak ktoś się spodziewa, że w tym miejscu olśnię te łamy rewolucyjną teorią o kosmitach, dziesiątym wymiarze czy Bóg wie czym jeszcze, boleśnie się rozczaruje. Głównym winnym całego zła tego świata jest do bólu pospolite, wszechobecne i z gruntu niewinne dążenie do doskonałości.

Jeśli świadomie pracujemy zawodowo, dążymy albo do maksymalizacji naszych dochodów, albo do wykonywania swojej pracy po prostu lepiej. Przykład z zatrudnieniem jest zresztą pierwszym lepszym, w perspektywie globalnej może to być każde działanie jednostki, grupy osób lub społeczeństwa, zmierzające do szeroko rozumianego podniesienia efektywności. W ujęciu globalnym może to być nacisk na wzrost gospodarczy, w perspektywie krajowej – konkurencyjna walka firm, w przypadku pojedynczego człowieka – zarówno wspomniana praca zawodowa, jak i np. chęć lepszej organizacji czasu.

Efektywność ta przez długi czas pełniła pożyteczną rolę, zmieniając codzienne życie i sprawiając, że poziom zasobności wciąż się podnosił, a na wyższych szczeblach – sprzyjając tworzeniu wolnego rynku. Czas przeszły zastosowałem tu nie przypadkiem, bowiem od dłuższego już czasu efektywność owa zaczyna gonić w piętkę.

Dopóki bowiem rozwój polegał na innowacyjności czy zmianach technologicznych, nie rzutowało to zbytnio na organizację społeczeństwa. Owszem, nie sposób nie zauważyć zmian, wywołanych przez pojawienie się trójpolówki, maszyny parowej czy elektryczności, były to jednak zmiany ewolucyjne i nie godzące we wszystkie sfery życia naraz. Na pewnym etapie pojawił się proletariat, kiedy indziej jeszcze udział produkcji w PKB zaczął zmniejszać się na korzyść usług. Wspomniane zmiany dużo większe znaczenie miały jednak w sferze technologicznej, niż mentalnościowej. Obecna rewolucja szykuje nam zmiany, które zachwiać mogą fundamentami naszej cywilizacji.

W organizacjach o wysokim stopniu efektywności, takich jak małe, prężne firmy, czy rozwijające się gospodarki, zasoby wykorzystywane są w stopniu zbliżonym do optymalnego. Jeśli więc organizacja czy człowiek dobrze wykorzystują swój czas czy zasoby, w poszukiwaniu efektywności muszą one wejść na nowe obszary, podobnie jak starożytne imperia, które po osiągnięciu pewnego etapu mogły rozwijać się wyłącznie przez ekspansję terytorialną.

reklama

Szkopuł polega na tym, że jedynym niewykorzystanym obszarem (bo nie da się nie spać), absorbującym jeszcze stosunkowo dużą ilość zasobów, jest nasza kultura i cywilizacja. Patrząc okiem technokraty, obyczajowość, religia, kultura i kontakty międzyludzkie w ogólności, to stosunkowo niewyczerpany zasób czasu i potężna nadmiarowość formy. Rzeczy te można zatem złożyć na ołtarzu pogoni za lepszą organizacją wolnego czasu, czy zwiększania swojego dochodu. Przykładem takiego pragmatyzmu jest kultura amerykańska, podobna w formie do fast-fooda. Można oczywiście twierdzić, że dorobku kulturalnego nie da się zbudować na ledwie paruset latach historii. Należy jednak zauważyć, że to właśnie u Jankesów, wyrosłych w kulturze pragmatycznego kapitalizmu, owa kultura jest stosunkowo najbardziej pozbawiona ozdobników obyczajowości, zabójczego z punktu widzenia efektywności rozdmuchanego kursu historii czy pogłębionej teologicznie wiary.

Z punktu widzenia „krótkiej teorii wszystkiego” cała kultura, czy szerzej – formy współżycia społecznego – pojawiły się ewolucyjnie z konieczności zapewnienia prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. Wynikały one po części również z konieczności zagospodarowania wolnego czasu. Obecnie, w dobie natychmiastowej komunikacji (proszę zwrócić uwagę na dokonującą się na naszych oczach śmierć sztuki pisania listów!) i przewijającego się cały czas dogmatu efektywności, owe „nadmiary komunikacyjne” giną w tempie błyskawicznym. Piszący SMSy czy smileye zamiast subtelnej ironii są tego najlepszym dowodem.

Tam, gdzie się da, dążenie do efektywności, zamiast pożerać nasz wolny czas i naszą kulturę, idzie w stronę maksymalnych ułatwień i uproszczeń, co z kolei przyczynia się do masowego zidiocenia. Wystarczy spojrzeć na interfejsy współczesnych systemów operacyjnych – ale też na zanikające we wszystkich swoich formach rękodzieło. Postęp techniczny i presja na wynik finansowy preferują nowe rzeczy, dzięki czemu za kilkadziesiąt lat po dzisiejszych cudach techniki nie pozostanie prawdopodobnie nic (również z racji ich zawodności), w przeciwieństwie do przedwojennej sieczkarni do trawy, stojącej pewnie jeszcze w niejednym gospodarstwie na wsi. Przesłanie Borowskiego „zostanie po nas złom żelazny” wydaje się być w tym kontekście nadmiernie optymistyczne.

Bożek perfekcji nas zabija, pożerając wszystko cenne w naszej cywilizacji, jako nieefektywne – religię, kulturę i więzi międzyludzkie. Nawet rewolta seksualna po części wynikała również z nieuświadomionej chęci eliminacji długiego czasu oczekiwania na akt seksualny. Efektywność na naszych oczach preferuje również łatwe formy spółek akcyjnych, gdzie odłączenie kapitału od kapitalisty pozwala na szybszy przepływ gotówki. W sytuacji jednak, kiedy aferzysta X nie odpowiada nazwiskiem, pozostając bezimienny, mogąc jutro pracować zupełnie gdzie indziej, nasilają się przeróżne żądania społecznej kontroli wynalazków typu „kreatywnej księgowości”, co niebezpiecznie z kolei prowadzi do wzrostu tendencji etatystycznych, które w ostatecznym rozrachunku dobiją gospodarkę i nas jeszcze szybciej. Przez wolnorynkowy kapitalizm do socjalistycznego upadku – tego nie wymyśliłby nawet Marks.

Pożeramy własny ogon. Czy zatrzymamy się, zanim pożremy się całkowicie?

reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Karcz
Autor nie nadesłał informacji na swój temat.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone