Kontrowersyjny show przyciągnął dawców
Cały problem w tym, że wyemitowany 1 czerwca program okazał się mistyfikacją. Choć oczekujący uczestnicy rzeczywiście byli chorzy i potrzebowali organów, to dawczyni była aktorką. Wcale nie była śmiertelnie chora, a uczestnicy o tym wiedzieli. Na kierownictwo stacji posypały sie gromy, zarzucano im poszukiwanie taniej sensacji i brak należytego szacunku dla chorych. Nie brakowało jednak komentarzy pochwalających ten pomysł, jeśli tylko program pomógłby innym oczekującym na organy. Jak podkreślali autorzy, celem emisji było uwrażliwienie społeczeństwa na problem przeszczepów.
Wygląda na to, że można mówić o sukcesie twórców i o nadziei dla potrzebujących przeszczepu. Jak informuje holenderski bank dawców organów, w ciągu półtora tygodnia po wyemitowaniu programu około 43 tysięcy osób ściągnęło przez Internet formularz decyzji w sprawie przeszczepienia po śmierci ich organów. Do tej pory wypełniony dokument odesłało niemal 12 tysięcy przyszłych dawców.
Dla porównania, warto podać, że wcześniej bank dawców otrzymywał co miesiąc tylko 3-4 tysiące formularzy. Chętni mogą sami wyrazić zgodę na wykorzystanie ich narządów, mogą również decyzje pozostawić swoim bliskim. W takim wypadku rodzina po śmierci ewentualnego dawcy zadeklaruje czy i komu przekazać organy.
Więcej przeczytasz w serwisie PAP.
Śledź również nasz serwis, już wkrótce napiszemy więcej o pośmiertnym wykorzystywaniu organów.