Koniec wojny o ordynację w Sejmie
Opozycja opuściła salę plenarną przed głosowaniem, dając w ten sposób do zrozumienia, że na taką rzeczywistość się nie zgadza. Podstawowym zarzutem jest pośpiech w pracach nad tak ważną ustawą.
Możliwość tworzenia bloków, formalnie nazywanych „grupami list wyborczych”, zapewne pojawi się już w tegorocznych wyborach do rad gmin, miast, powiatów i do sejmików województw.
Bloki polegają na stałym zgrupowaniu dwóch lub więcej list wyborczych, które wspólnie uczestniczą w podziale mandatów w danej jednostce samorządu terytorialnego. Nie można ich tworzyć w gminach liczących mniej niż 20 tys. mieszkańców (ma to związek z systemem większościowym, obowiązującym w takich gminach). Blok wyborczy musi otrzymać przynajmniej 10% (w sejmikach – 15%), aby uczestniczyć w podziale mandatów jako grupa.
W stosunku do pierwotnego projektu, ustawa została znacznie zmieniona w komisji. Przy liczeniu głosów bloku nie będzie się uwzględniało komitetów, które nie osiągnęły progu 5% w skali gminy, powiatu lub województwa. Zmieniono termin zawiadomienia komisji wyborczej o zawarciu umowy w sprawie bloku – dotąd miało to być 40 dni, teraz skrócono ten okres do 25 dni. Podwyższono też próg dla bloków w wyborach do sejmików – poprzednio 10%, teraz 15%.
Niewątpliwie najważniejsza zmiana w stosunku do poprzedniej propozycji dotyczy formuły przydzielania mandatów wewnątrz bloku list wyborczych. Dotąd była to korzystna dla zwycięzcy metoda d'Hondta, teraz obsadzenie mandatów będzie się odbywało na zasadzie Sainte-Laguë, która sprzyja ugrupowaniom średnim i mniejszym. Stąd też Samoobrona i LPR nie sprzeciwiły się projektowi, co planowały po zapoznaniu się z pierwotną wersją nowelizacji.
Ustawa trafi teraz do Senatu, który może zgłosić poprawki. Jeśli tego nie uczyni – nową ordynację otrzyma prezydent do podpisania.