Konferencje studenckie – wróćmy do tradycji antycznych!

opublikowano: 2011-04-01 12:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Od kilku tygodni obserwuję kampanię toczącą się przed wyborami organizatora jubileuszowego XX. OZHSiD. Wśród wielkich słów, jakie padają z ust kandydatów, nie znajduję żadnej nowości. Marazm i brak kreatywności w środowisku studenckim oraz wszechogarniająca nuda i sztampowość pozwalają postawić pytanie: skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy!?
REKLAMA

Od kilku lat jestem stałym bywalcem studenckich konferencji, jakie odbywają się w wielu miastach Polski. Z pozoru ruch studencki kwitnie, wydając na świat coraz to nowe owoce nauki i oświecenia publicznego. Referaty są co prawda wymuskane, wzbogacone dzięki wykorzystaniu nowych technologii, poruszają nowe, ciekawe tematy, ale jednak – jak śpiewał klasyk – ciągle czegoś nam brak.

Konferencje studenckie są sztampowe i coraz bardziej nużące. Brakuje im spontanicznej wymiany myśli. Wszystko ogranicza się jedynie do wygłaszania referatów, często wydukanych z pożółkłych kartek. Nie ma w tym wszystkim świeżości. Nasze konferencje coraz bliższe są spotkaniom korporacyjnym, jakże dalekim od humanistycznej burzy mózgów. Jest to tym bardziej dziwne, że uczestnikami tych sympozjów są ludzie młodzi, z pokolenia Kuby Wojewódzkiego. Warto zapytać się, czy jego fani, oprócz beznamiętnego oglądania jego prześmiesznych wygłupów, wsłuchują się w to, co mówi? Bardzo się boję, że po tym wspaniałym człowieku zostaną nam jedynie pomniki, a słowa i wzorce radości oraz spontaniczności zostaną na zawsze zapomniane.

Tak dziś wyglądają konferencje studenckie (fot. S. Adamkiewicz)

Nową jakością studenckich konferencji powinien być powrót do ich starożytnych źródeł. Antyk, dostarczający wspaniałych wzorców dla współczesnej demokracji, z jego poszanowaniem wolności słowa i naturalnego miejsca kobiety w świecie, stanowić winien inspirację dla młodych naukowców. To właśnie w przepięknym świecie legend i mitów narodziła się tradycja radosnej wymiany myśli. W dawnej Grecji wśród wykwintnego jedzenia i rozcieńczonego wodą wina rozprawiano o najśmielszych filozoficznych koncepcjach i problemach świata. Sympozjon – wspólne picie – to niedościgniony wzór naukowych dyskusji, których nie wstydzili się Platon, Plutarch i inni przedstawiciele ówczesnej inteligencji.

Nie ma bowiem nic bardziej bzdurnego niż potępianie w czambuł studenckich pijatyk. Nie są one wszak niczym innym, jak tylko powrotem do dawnych tradycji. To nie na uczonych konferencjach, na których słuchacze zabijają czas rozwiązując krzyżówki, lecz właśnie w czasie wspólnego picia rodził się intelektualny ferment, który wstrząsał posadami świata.

...a powinny tak! (fot. Marie-Lan Nguyen, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5.)

Jeśli więc mój głos w dyskusji może cokolwiek znaczyć, to apeluję do młodych historyków! Zanim zatopicie się w morzu powagi, spróbujecie choć w obliczu jubileuszu dwudziestolecia wrócić jeszcze raz do pięknych tradycji antyku. Niech studenckich spotkań nie rozpoczynają nudne wykłady, lecz pierwsze, uroczyste łyki dobrego wina, które orzeźwia umysł i rozwiązuje języki. Nie bądźmy przy tym ponurakami. Obleczmy się w jasne szaty i obsypmy kwiatami. Dyskutujmy nie z poziomu katedry, lecz wygodnych sof i szezlongów. Niech usługują nam młodzi chłopcy (najlepiej z pierwszych lat studiów), a frywolne kobiety przygrywają na złoconych harfach. Nie wstydźcie się upijania. Nie z trzeźwości bierze się myśl, lecz z innego spojrzenia na świat, które uzyskuje się tylko po spożyciu szlachetnego trunku. Niech nasze rozmowy pełne będą śmiechu i radości. Spotkania winny być przy tym wypełnione dyskusjami na temat historii wojskowości. Nie ma bowiem nic piękniejszego od wymiany poglądów na temat grubości murów w bunkrze, zasięgu rakiet ICBM LGM-118A Peacekeeper czy wytrzymałości pokrywy pancernej Shermana M4A1.

Tylko w ten sposób można wyrwać się ze sztywnych ram beztrosko przejętych od naszych mistrzów. Tylko tak podniesiemy poziom badań, który spada z roku na rok. Nauka musi być radością poznania i spotkaniem z drugim człowiekiem, a nie tylko przejawem orgiastycznej fascynacji własnym umysłem. W końcu po reformach pani minister Kudryckiej humanistom nie pozostaje nic innego, jak tylko zdrowo się schlać...

Zobacz też:

Redakcja: Roman Sidorski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone