Kometa zabiła mamuty i spaliła lasy
Swoją teorię amerykańscy naukowcy opierają o wyniki badań przeprowadzonych w kilkanastu stanowiskach archeologicznych w Ameryce Północnej. Znaleźli tam warstwy gruntu o wysokiej zawartości irydu. Pierwiastek ten jest bardzo rzadki na naszej planecie, ale często występuje w pozaziemskich obiektach takich jak komety czy planetoidy.
Zdaniem naukowców kometa o średnicy co najmniej 4 km rozpadła się w ziemskiej atmosferze, a jej odłamki uderzyły we wschodnią część kontynentu północnoamerykańskiego. Upadek wywołał pożary lasów, powodując zagładę odżywiających się roślinami wielkich zwierząt takich jak mamuty oraz w konsekwencji polujących na nie drapieżników, m.in. tygrysów szablastozębnych.
Wraz ze zniknięciem mamutów ludzie stracili główne źródło pożywienia. Być może to stało się przyczyną zniknięcia tzw. kultury Clovis, której członkowie zamieszkiwali tereny Ameryki Północnej właśnie pod koniec epoki lodowcowej. Przyczyny jej wymarcia nie były dotychczas jasne.
Ostatnie mamuty żyły na Ziemi ok. 4,5 tys. lat temu. Przetrzebione prawdopodobnie przez zmiany klimatu, choroby, a być może i upadek komety, mamuty zostały doszczętnie wybite przez polujących na nie ludzi. Obecnie naukowcy coraz lepiej rozumieją te zwierzęta dzięki odnajdywanym w lodzie zamarzniętym osobnikom. W maju Rosjanie odkryli na Syberii idealnie zachowane, mające 10 tys. lat, mamucie dziecko.
źródło: gazeta.pl