Kolejne święto młodych historyków – dzień pierwszy
Dzień pierwszy (relacja Kamila Janickiego)
Z tym pytaniem w głowach o 16 z minutami wysiedliśmy na dworcu głównym w Olsztynie. Prosto z peronu odebrała nas jedna z organizatorek, która odprowadziła nas do hotelu, a nawet pomogła zanieść ciężkie torby pełne książek (czyli nagród!). Na miejscu cała „odprawa” zajęła dosłownie 5 minut i już byliśmy w wygodnym, dwuosobowym pokoju. Różnica w porównaniu z wręcz wielogodzinną kolejką na korytarzu Instytutu Historii UJ podczas ubiegłorocznego OZHS-u – kolosalna. Oczywiście jutro upewnimy się, czy czasem nasze wrażenia nie różnią się od odczuć innych zjazdowiczów, ale jednak dzisiaj żadnych narzekań na kwatery nie było słychać. Uwagę można by mieć tylko do braku zaświadczeń o udziale w materiałach zjazdowych – taki dodatek jednak bardzo się przydaje i dołączenie zaświadczenia do teczki każdego prelegenta w ubiegłym roku było świetnym rozwiązaniem.
Na miejsce obrad dotarliśmy bez problemów, choć w gigantycznym tłoku. MPK Olsztyn nie przewidziało wizyty kilkuset młodych historyków... I to mimo, że organizatorzy zapewnili dla nich darmowy przejazd wszystkimi liniami za okazaniem identyfikatora zjazdowego (genialny pomysł!). W autobusie, którym jechaliśmy sytuacja przypominała puszkę krewetek... ale czy właśnie nie w takiej atmosferze zawiązuje się najciekawsze znajomości?
Inauguracja (o której szerzej napisze poniżej Marek) rozpoczęła się sprawnie i niemal bez opóźnienia. Po niej zaś nastąpił natomiast dość krótki ale udany bankiet, nasuwający jedno pytanie... dlaczego na każdym, ale to każdym OZHS-owym bankiecie najpierw kończy się wino? Herbaty jakimś cudem nigdy nie brakuje...
Krótko mówiąc wrażenia z pierwszego dnia są doskonałe, a na dodatek miejsce obrad niezwykle przyjemne – oby tak dalej!
Inauguracja (relacja Marka Więcka)
Studentów zebranych na auli w Centrum Konferencyjnym na ulicy Benedykta Dybowskiego już w pierwszym momencie zaskoczyła niecodzienna scenografia zwiastująca raczej dość niesztampowy program artystyczny. I rzeczywiście. Opóźnione o niecałych piętnaście minut satyryczne przedstawienie pod tytułem „Dawno, dawno temu, czyli historia oczami młodego historyka” dalece odbiegało od tego, czego można było się spodziewać i do czego przyzwyczaiły nas poprzednie OZHS-y. Na scenie pojawiali się w prześmiewczych kreacjach kolejno m.in. Bolesław Chrobry, Kazimierz Wielki, Trzej Muszkieterowie, Ludwik XIV, Stanisław August Poniatowski wraz z carycą Katarzyną II czy Kazimierz Przerwa Tetmajer przy dźwiękach muzyki pop (i salw śmiechu z widowni), uczestniczący w zmaganiach o względy Heleny Trojańskiej (tudzież spartańskiej). Trzeba przyznać, iż tego typu program artystyczny pomógł w zregenerowaniu sił po męczącej, wielogodzinnej podróży. Niestety żaden z przedstawionych w komiczny sposób bohaterów historii nie zdobył serca Heleny...
Kilka kolejnych minut poświęcono na projekcję krótkiej prezentacji, przedstawiającej historyczne fotografie polskich ośrodków akademickich, poczynając od ośrodka najstarszego, czyli Krakowa. Uroczystość swoimi wystąpieniami uświetnili zaproszeni goście. Pierwsza głos zabrała pani prorektor Jadwiga Wschowska, witając wszystkich zebranych w imieniu rektora Józefa Górczewicza. Swoją obecnością zaszczycił uczestników zjazdu prezydent Olsztyna – Piotr Grzymowicz, dając w ten sposób wyraz udanej współpracy między organizatorami a lokalnymi władzami. Wyraził radość z faktu, iż miasto może gościć uczestników XVII OZHS-u, będącego jak gdyby wstępem do zjazdu powszechnego we wrześniu. Dziekan Wydziału Humanistycznego – Norbert Kasparek wezwał przybyłych studentów do „poszukiwania prawdy o człowieku w czasie i przestrzeni”, wzbudzając poza tym entuzjazm wśród publiczności kilkoma żartobliwymi wypowiedziami. Na koniec głos zabrali: profesor Zofia Jaroszewicz-Pieresławcew – dyrektor Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych oraz Andrzej Korytko – prezes oddziału PTH w Olsztynie.
W dość nieoczekiwany sposób na chwilę przerwany został odczyt listu Bogusława Rogalskiego – posła do parlamentu europejskiego, który nie mógł stawić się na uroczystości osobiście. Bez konkretnego powodu widownię akurat w tym momencie opanował nastrój dobrego humoru, który niefortunnie udzielił się także lektorce. Pomimo tych trudności dzielnie udało jej się dokończyć lekturę tekstu. Szczerość posła, nie szczędzącego zwierzeń na temat swego pożycia małżeńskiego i kariery politycznej, żywo i z nieskrywaną radością studenci komentowali przez całą resztę wieczoru...
Jutro do relacji ze zjazdu dołączymy materiał fotograficzny