Kogo obchodzi historia Litwy?
Uroczyste obchody tysiąclecia państwowości litewskiej planowano od przeszło dekady. Nawet pomimo kryzysu gospodarczego jest to niewątpliwie największy projekt kulturalny w krótkich dziejach niepodległej od 1990 roku Republiki Litewskiej. Rozmach budzi uznanie! Szczegóły opisał 2 dni temu w swoim obszernym artykule Dominik Szulc, historyk stosunków polsko-litewskich z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Kulminację całorocznych obchodów zaplanowano na 6 lipca – rocznicę koronacji pierwszego i jedynego litewskiego króla, Mendoga w 1253 roku. Do Wilna zjechały głowy prawie wszystkich państw regionu, w tym polski prezydent, królowie Danii, Szwecji i Norwegii, a także przywódcy m.in. Ukrainy, Łotwy i Gruzji. Kogo nie było? Na pewno polskich mediów.
W „Faktach” TVN-u można było oglądnąć materiały o lekarskim slangu, chorej na grypę dziewczynce i naciąganiu turystów na drogie obiady w Rzymie, ale o przygotowywanym od połowy lat 90. święcie narodu, który przez kilka wieków żył w jednym z Polakami państwie – już nie. Niewiele lepiej było w „Wiadomościach” TVP. W prasie i internecie informacja o obchodach się pojawiła, ale głównie w formie przedruku króciutkiej depeszy PAP-u lub IAR-u. Czy Polaków kompletnie nie interesuje historia Litwy? Może po prostu niewiele na jej temat wiedzą? A może wina leży po stronie samych mediów?
Głos z ambasady
– Po pierwsze nie można powiedzieć, że informacji o obchodach w polskich mediach nie było – odpowiedział na nasze pytania Audrius Žulys, radca Ambasady Republiki Litewskiej w Warszawie. – W TVP INFO została ona wczoraj podana. Nie wiem natomiast, dlaczego inne polskie stacje nie podjęły tego tematu. Na pewno wczorajsze obchody były niezwykle ważne dla Litwinów, dla naszej tożsamości i państwowości. Były też, jak sądzę, ważne dla Polaków, ze względu na naszą wspólną historię. Polski zresztą na obchodach nie zabrakło – była reprezentowana na najwyższym szczeblu, przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Rzeczywiście TVP INFO poinformowało o uroczystościach w wydaniu o godzinie 15:30, ale w głównym wydaniu o 21:30 materiał ten już się nie zmieścił.
Okiem historyka: Polacy o historii Litwy wiedzą niewiele
Jak wyglądają wiedza i zainteresowanie historią Litwy w Polsce? Zdaniem dr hab. Lidii Korczak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalistki w dziedzinie historii średniowiecznej Litwy – nienajlepiej.
– Faktem jest, że historia państwa litewskiego, a zwłaszcza jego początków, nie jest w Polsce przedmiotem szczególnego zainteresowania. Wiadomo również, że wiedza o dziejach Litwy jest wśród polskich uczniów i studentów (nawet historii) bardzo skromna. Moim zdaniem jest to efekt zaniedbania w nauczaniu młodzieży i skutek dotychczasowej „polityki historycznej” – wyjaśnia autorka trzech książek poświęconych dziejom Litwy. – W programach nauczania marginalnie traktuje się nawet historyczne i kulturowe związki polsko-litewskie, ograniczając je do kilku statycznie potraktowanych wydarzeń.
Jak zwykle sprawa nie jest jednak tak prosta – problem leży też m.in. w samym dniu uroczystości i w idei stojącej za jubileuszem.
– Tak naprawdę chodzi o 1000-lecie pierwszej wzmianki źródłowej o Litwie, ale przecież nie o państwie litewskim – mówi dr hab. Lidia Korczak – Początki tegoż należałoby przesunąć o jakieś 200 lat, do czasów Mendoga. Do czego zatem i do jakiej rocznicy odnieść należy komentarze w mediach? W dodatku, kilka dni temu uroczyście w skali międzypaństwowej obchodzona była rocznica Unii Lubelskiej (440 lecie). Może także to wydarzenie miało swój udział w milczeniu mediów na temat uroczystości państwowych na Litwie.
Nie ulega wątpliwość, że problem ma głębsze korzenie i nie dotyczy tylko jednej, zignorowanej przez media rocznicy. Polacy o swoich sąsiadach wiedzą niewiele – i z wzajemnością. W maju nasz redaktor Roman Sidorski rozmawiał na ten temat z dr. Siarhiejem Tokciem – białoruskim historykiem z Uniwersytetu im. Janki Kupały w Grodnie. Zdaniem dr. Tokcia, w odniesieniu do relacji polsko-białoruskich sytuacja wygląda bardzo źle. Nawet jeśli widać szanse na poprawę, to Polacy i Białorusini wiedzą o wspólnej i wzajemnej historii bardzo mało.
Z perspektywy wydawcy: to temat dla pasjonatów
O skrawkach historii Litwy uczy się w Polsce każdy licealista czy student. Jest to jednak historia dopisywana jak gdyby na marginesie dziejów wspólnego państwa ze stolicą w Krakowie czy Warszawie. Na lekcjach uczniowie słyszą, że Litwini wizję historii mają w wielu kwestiach kompletnie inną od polskiej. Ale właściwie jaką? Tego już dużo trudniej się dowiedzieć. W Polsce ukazują się tylko pojedyncze prace historyków litewskich, a i książek pisanych przez Polaków na temat dziejów Wielkiego Księstwa jest niewiele. Jednym z głównych wydawców prac o historii Litwy jest krakowskich „Universitas”. – Książki te ukazywały się w niskich nakładach. Każda z nich była dotowana przez polskie, a w jednym przypadku także litewskie Ministerstwo Edukacji. Pozycje te się rozeszły, natomiast z założenia były to niskonakładowe publikacje dla raczej niewielkiej grupy osób zainteresowanych tematem. Największy sukces spośród nich odniosła wydana w 2006 roku „Kultura Wielkiego Księstwa Litewskiego” – wyjaśnia Jan Sadkiewicz z redakcji wydawnictwa. Pojedyncze publikacje na temat historii Litwy mają w swoim dorobku także m.in. DIG, PWN, Wydawnictwo Sejmowe, Historia Iagellonica czy TRIO, ale ogółem liczba tych prac jest niepozorna i nieporównywalnie mniejsza niż książek na temat dziejów Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemiec.
W Wilnie Lech Kaczyński powiedział wczoraj, że Polacy i Litwini mają mnóstwo wspólnych interesów. To niewątpliwie prawda. Ale czy są tego świadomi, jeśli tak mało obchodzą siebie nawzajem?