Kim Hjardar – „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” – recenzja i ocena
Kim Hjardar – „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” – recenzja i ocena
Kim Hjardar jest historykiem, dziennikarzem i wykładowcą historii i nauk społecznych w Wyższej Szkole St. Hallvard w belgijskim Lier. W swojej karierze zawodowej zajmował się m.in. dziennikarstwem muzycznym i historią II wojny światowej. Kolejne zainteresowania publicystyczne autora oscylowały głównie wokół wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Mimo niewiarygodnego wręcz zróżnicowania opracowywanych zagadnień warto odnotować, że recenzowana pozycja nie jest jego pierwszą publikacją na temat wikingów, choć jako pierwsza w tej dziedzinie doczekała się tłumaczenia na język polski.
Recenzowana publikacja ukazała się w ramach serii „Kieszonkowa Historia”, której celem jest przystępne zaprezentowanie historii wojen i militariów. „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” ukazuje się obok tytułów: „Rycerze. Honor i przemoc”, „Gladiatorzy. Krew i igrzyska” oraz „Czołgi. Stulecie broni pancernej”. Wydanie, jak sugeruje tytuł serii, jest niewielkiego formatu, a pod względem estetyki może budzić skojarzenia z opracowaniami lektur szkolnych. Całość wydana na jasnym papierze, z dodatkiem czarno-białych zdjęć i rysunków.
Książka składa się z sześciu rozdziałów, które uzupełnia kalendarium i bibliografia. Autor porusza w niej zagadnienia dotyczące społeczeństwa, religii i handlu, choć jego uwaga w największym stopniu koncentruje się na militarnym wymiarze działalności Skandynawów. Publikacja ma charakter popularnonaukowy i należy ją rozumieć raczej jako wprowadzenie do problematyki niż pracę monograficzną. Stąd każdy rozdział ma charakter przyczynkarski, a autor nie podejmuje próby pogłębionej analizy.
Atutem książki jest jej przystępny język i całościowe spojrzenie na świat wikingów. Kim Hjardar jasno porządkuje pewne fakty, wydarzenia czy zjawiska społeczne. Za sprawą kalendarium, a także klarownie podzielonych i krótkich podrozdziałów, publikacja może posłużyć za skrypt dla osób interesujących się zagadnieniem wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Najciekawszy wydaje się rozdział trzeci, poruszający zagadnienia religii, mitologii i kultu w społeczeństwach skandynawskich. Można go potraktować jako świetną zachętę, do zapoznania się z fascynującym światem skandynawskiej mitologii lub jako swego rodzaju zarys podjętej problematyki.
Treść nie jest niestety wolna od błędów, zarówno merytorycznych jak i mniej rażących potknięć interpunkcyjnych. Podstawowy problem, który dotyczy całej książki to podjęcie zbyt obszernego tematu, przez co wiele kwestii zostało całkowicie pominiętych lub drastycznie spłyconych. Wielokrotnie widać też, że najbliższa autorowi jest wojenna perspektywa norweska, a pamiętać trzeba, że Skandynawowie ze Szwecji i Danii tworzyli ośrodki handlu wokół basenu Morza Bałtyckiego, inicjując działalność opartą na handlu i rzemiośle m.in. na terenach dzisiejszej Polski.
W kalendarium pojawia się informacja, że Wilhelm I Zdobywca, był pierwszym normańskim władcą Anglii, co jest oczywiście nieprawdą. Być może wina leży po stronie tłumacza bądź korekty, gdyż chodziło o władcę normandzkiego. Podobnie okres Wędrówek Ludów, tłumaczony jest jako okres migracji (por. str. 69), co zdaje się wskazywać na niezbyt udaną próbę przetłumaczenia terminu z języka angielskiego ([Migration Period]).
Dziwić może próba przeliczania wartości wczesnośredniowiecznych grzywien ─ porównanie współczesnej wartości krowy, do wartości krowy we wczesnym średniowieczu wydaje się niedorzeczne, ale jeszcze bardziej zastanawia podanie tej wartości w polskiej walucie. Interpretacja niektórych zjawisk także może budzić wątpliwości, choć nie chciałbym wchodzić w akademickie szczegóły. Nie wszystkim odbiorcom spodobają się niektóre, nacechowane osobistymi odczuciami określenia, które wartościują dane zjawiska (np. autor wyraża żal związany z czyjąś porażką w bitwie).
To dobrze, że dzieje wikingów doczekały się popularnego opracowania w formie kieszonkowej. Publikacja ta może stanowić zachętę dla czytelników, którzy dopiero pragną poznać świat „najeźdźców z morza”. Przyda się również studentom powtarzającym materiał przed egzaminami.
Mimo mankamentów książka „Wikingowie. Najeźdźcy z morza” to pod wieloma względami wartościowa propozycja. Nie traktując jej jako monografii (tu polecam klasyczną publikację Else Roesdahl – „Historia wikingów”) a jedynie przyczynkową lekturę o charakterze popularno-naukowym, tekst można uznać za całkiem niezły. Może być wartościowym kompendium wiedzy na temat wikingów. Polecam krytycznym i uważnym czytelnikom, którzy poszukują krótkiego opracowania pozwalającego poruszać się po bogatym i skomplikowanym świecie wikingów.