Kilka refleksji o „Histmagu”

opublikowano: 2009-10-01, 19:06
wolna licencja
Siadając do tego rocznicowego tekstu (trochę w biegu – wybaczcie), postawiłem sobie jeden cel. Uwypuklić, pokazać, przedstawić kilka wspomnień, słów kluczowych dotyczących „Histmaga”, emocji z nimi związanych. Takich, które najbardziej utkwiły mi w pamięci.
reklama

Między euforią a zniechęceniem – stan, który najczęściej mi towarzyszył (i towarzyszy) podczas pracy w HM. Euforia – bo wpadłem na genialny(?) pomysł, żeby „Histmag” powstał. Zniechęcenie – bo mało kto uznał go za genialny, i trzeba było walczyć, żeby dopiąć swego. Euforia – bo „Histmag” odniósł pierwsze sukcesy. Zniechęcenie – bo wszystko dzieje się tak wolno... Myślę, że całość historii „Histmaga” z perspektywy jego założyciela i wieloletniego redaktora naczelnego mógłbym tak – krok po kroku – rozpisać.

Chwilowo, mocno już zmęczony przygotowywaniami do rocznicy, dopinaniem Turnieju na ostatni guzik, jestem po stronie „zniechęcenia”. Niedługo pewnie wskoczę na drugi biegun ;-).

Ludzie – to czynnik, dla którego nawet gdyby „Histmag” już nie istniał, mógłbym powiedzieć: było warto. Tysiące poznanych, wartościowych osób. Piękne świadectwa ludzkich postaw. Połączenie pozytywistycznego ideału z nutką romantycznych zrywów.

Jako jedno z niewielu coś znaczących mediów w Polsce, „Histmag.org” nigdy nie miał inwestora, np. w postaci dużego koncernu medialnego. Naszym najważniejszym inwestorem zawsze byli ludzie, którzy inwestowali w „Histmaga” swój czas, wysiłek, wiedzę, oszczędności. Wielu spośród nich jest już obecnie gdzieś daleko, zaglądają na nasze strony z rzadka, z sentymentu. Inni wciąż stanowią trzon tej redakcji. Wszystkim z Was składam w tym miejscu serdeczne podziękowania, za to co zrobiliście dla „HM”. Bez Was tej rocznicy byśmy nie świętowali.

Redakcja Histmag.org na zjeździe w 2007 r. - ubrana w okolicznościowe koszulki

Zloty – ukoronowanie poprzedniego punktu. Internet jest tylko drogą do poznania do drugiego człowieka, najpiękniejszy i najważniejszy jest jednak kontakt osobisty. Redakcja „Histmaga” zawsze była rozsiana po całej Polsce, dlatego spotkania redakcyjne (niejednokrotnie - otwarte również dla Czytelników) gromadzące całą naszą redakcję były dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Pińczyce, Kraków, Warszawa, Mazury, Winiary, Krościenko... Oby ta lista miejsc stale rosła.

Jak opowiadać o historii? – odwieczny dylemat, obecny w tej redakcji od samego początku. Skupić się przede wszystkim na sensacyjnych ciekawostkach, czy naukowej rzetelności? Tylko tematyka historyczna, czy coś więcej? „Histmag” przebył pod tym względem długą, krętą i skomplikowaną drogę. Czy udało się odnaleźć długo poszukiwane optimum? Nie mam co do tego pewności. Ale w tym wypadku ważniejsze jest chyba nie to, by złapać króliczka, lecz to, by go gonić?

Kasa, kasa, kasa... – w pewnym momencie istnienia naszej inicjatywy stanęliśmy pod ścianą. Komercja albo śmierć. Więc... skomercjalizowaliśmy się. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele wysiłku, pracy, pieniędzy, nerwów pochłania prowadzenie dużego medium internetowego. Dzięki temu, że dla kilku z nas jest to nasza praca, nie ryzykujemy sytuacji, w której nagle „Histmag” zamiera, bo... (tu długa lista możliwych ewentualności).

A skoro „Histmag” to nasza praca, to staramy się ją wykonywać tak, jak najlepiej potrafimy. Czy nam się to udaje?

Odpowiedź na to pytanie leży już po Waszej stronie ekranu monitora.

Zobacz też

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Świgoń
Założyciel i wydawca „Histmag.org”. Odpowiada za działania promocyjne serwisu, kontakt z reklamodawcami i szeroko pojęte kwestie marketingowe. Jako dziennikarz współpracował z mediami ogólnopolskimi, regionalnymi i lokalnymi. Magister politologii Uniwersytetu Śląskiego (specjalność medioznawcza), ukończył również studia z zakresu marketingu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone