Kiedy powstała Polska?

opublikowano: 2016-04-15, 18:31
wolna licencja
Polska nie powstała nagle. Nie stworzył jej wielki wybuch czy też moc nieogarniętych wzruszeń. Nie wydobyła się ani z wody chrzcielnej Mieszka I, ani z kurzu spod kopyt rycerzy grunwaldzkich. Kiedyś jednak przecież powstać musiała – nie tylko jako państwo, ale konstrukt kulturowy służący do samoidentyfikacji.
reklama

Zobacz też: Chrzest Polski i początki państwa polskiego

Zobacz też: Imperium Lechitów nie istniało – baza artykułów

Wszystko już gotowe. Szampan pompatyczności i podniosłości chłodzi się już i czeka na otwarcie, ghostwriterzy szlifują ostatnie strony przemówień, które wypłyną z ust dygnitarzy, a polukrowane patriotyzmem torty już czekają, aby wbić w nie świeczki do zdmuchnięcia. Tylko ile powinno ich stać? Ile czekać na stęskniony w dziejowej warcie na swoje narodziny naród?

Potrzeba sacrum

Data chrztu Mieszka I stała się w naszym myśleniu o dziejach punktem zwrotnym. Zyskała wręcz wymiar ontologiczny, poszukujący w akcie zanurzenia w wodzie chrzcielnej początków polskiej państwowości. Pół biedy jeśli dzieje się to w poczuciu umowności tej daty, chęci uchwycenia nieuchwytnego w wąskie ramy chronologii. Dużo gorzej jeśli idzie za tym chęć wtłaczania polskości w zobowiązania zaciągnięte jakoby przez naszych przodków w – jak czasem się przypuszcza – Wielką Sobotę 966 toku.

Mieszko obala pogańskie bałwany, grafika z XIX w. (domena publiczna)

Oczywistym przecież jest, że jednej daty początku państwa wybrać się nie da, zwłaszcza jeśli będziemy ich poszukiwali w głębi dziejów, gdzie tradycja i zwyczaj więcej znaczyły niż inkaustem spisane prawo. Zresztą nawet w przypadku państwa nowoczesnego, w którym akt prawny ma moc sprawczą – spory o mityczny początek nie należą do rzadkości. Słowacy źródeł swojego państwa szukają w deklamacji wierszy na wzgórzach Krywania, a Francuzi w szturmie na bronioną przez „emerytów” i inwalidów Bastylię. Chronologia ma to do siebie, że rządzą nią emocje, zwłaszcza jeśli chodzi o opis wydarzeń nieuchwytnych i niezapisywalnych za pomocą jednej daty, a przecież takim wydarzeniem jest powstawanie państwa. Dlatego szuka się często wydarzeń magicznych, przypisując tym samym ojczyźnie wymiar większy niż tylko administracyjno-organizacyjny. Państwo staje się tym samym sacrum wykraczającym poza doraźne zarządzanie zasobami ludzkimi.

Chrzest Mieszka I w ten sposób narracji o dziejach wpisuje się doskonale. Nie jest przy tym oczywiście tak, że historycznie nie ma to żadnego uzasadnienia. Wydarzenie to – choć wiemy o nim stosunkowo niewiele, a większość tego co wiemy (włącznie z datą) to wyłącznie domniemania – jako jedno z pierwszych możemy uznać za historyczne. Świadczy o tym nie tylko bliski temu zdarzeniu opis Thietmara czy nieco późniejszy Galla Anonima, ale także odkrycia archeologiczne wskazujące, że w latach 60. X wieku rozpoczął się w Wielkopolsce proces chrystianizacji. Jednocześnie narracja o polskich ziemiach przestaje być mglista i ogólnikowa, a kraj Piastów zaczyna odgrywać w polityce międzynarodowej coraz większe znaczenie.

reklama

Urodziny po urodzinach?

Gdyby jednak wczytać się dokładnie zarówno w pozostawione relacje, które dotrwały do naszych czasów, jak i przestudiować wyniki archeologicznych dociekań, to chrzest nie był początkiem państwa, lecz jedną z konsekwencji jego wcześniejszego kształtowania. Zarówno sieć grodów w Wielkopolsce, jak i ich domniemany wygląd i tempo rozwoju świadczą raczej o tym, że Mieszko przyjmując chrześcijaństwo zarządzał już całkiem sprawnie funkcjonującym państwem, niemającym bynajmniej wyłącznie plemiennego charakteru. Książę ma pod swoją władzą określone terytorium, rozwinięty aparat państwowy i armię, będącą gwarantem jego panowania. Zauważalny w okresie poprzedzającym sam chrzest proces rozwoju grodów (a także zastępowania starych nowymi) dowodzi, że Mieszko musiał być władcą dysponującym stałym dopływem „gotówki” i na tyle zamożnym, aby inwestować w zwarte systemy obronne. Jeśli dołożymy do tego ekspansję w stronę Pomorza Zachodniego owocującą pierwszymi kontaktami z niemieckimi możnowładcami, to w żaden sposób początków państwa nie możemy szukać w samym akcie chrztu, gdyż był on wtórny wobec ukształtowania się państwowości na terenie Wielkopolski.

Państwo polskie za pierwszych Piastów (aut. Marcin Sobiech / EXGEO Professional Map).

Nigdy na chrzest jako na początek nie patrzyli także kronikarze – zarówno ci bliżsi wydarzeniom, jak i późniejsi, którzy obok historycznych faktów tworzyli mityczne narracje pragnące cofnąć dzieje kraju aż do starożytności. O ile większość z tych opowieści jest bałamutna i niewiarygodna, to pokazuje, że państwowość starano się przedstawić nie jako efekt chrztu, ale coś wobec tego faktu pierwotnego. W opisie Jana Długosza Mieszko przyjmując chrzest był już władcą państwa zakorzenionego, pełnego tradycji i świadomego swoich dziejów. Legendy o dwunastu wojewodach rządzących w okresach przedchrześcijańskich bezkrólewi pobudzać będą wyobraźnię Polaków zarówno w czasie obrad Sejmu Wielkiego, jak i po utracie niepodległości. Jeden z ojców rodzimej historiografii – Joachim Lelewel – w pogańskich wiecach dopatrywać się będzie źródeł wrodzonego republikanizmu.

reklama

Chrzest nie był więc ani początkiem, ani nawet kulminacją kształtowania państwa. Za taką kulminację bardziej można uznać zjazd w Gnieźnie, na którym ogłoszono postanowienie dotyczące reorganizacji struktur kościelnych w Polsce. To, że zrobiono to zaledwie niecałe 40 lat po domniemanym chrzcie, świadczyć może wyłącznie o tym, że Polska urodziła się wcześniej niż w 966 roku, w momencie chrztu będąc już całkiem dojrzałym państwem. Nie mniejsze znaczenie miały także plany Ottona III, który na monarchii Chrobrego oprzeć chciał swój plan względem miejsca Słowian w jego uniwersalistycznym cesarstwie. Czy byłby tak szalony, aby tak trudną misję powierzać państwowym żółtodziobom?

Tekst jest częścią dodatku tematycznego do Histmag.org, opracowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim, poświęconego 1050. rocznicy chrztu Polski. Inspiracją do publikacji stał się banknot NBP „1050. rocznica chrztu Polski” o nominale 20 zł:

1050. rocznica chrztu Polski

nominał: 20 zł

wymiary: 144 x 77 mm

nakład: do 35 000 szt.

Projektant: Krystian Michalczuk

Zapoznaj się z dodatkowymi informacjami o banknocie!

Państwo to on!

Złota Kaplica w Poznaniu – posąg Mieszka I i Bolesława Chrobrego (fot. Radomil, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Warto przy tym zastanowić się o jakim państwie tutaj mówimy, bo najpewniej dalekie było ono od współczesnych wyobrażeń podmiotu realizującego interesy swoich obywateli, działającego na ich korzyść i za ich pozwoleniem. Państwo Mieszka nie było abstrakcyjną Polską, w której nazwie tkwią marzenia i ambicje jej obywateli. Nie było ciągiem historycznych tradycji, wspomnieniem przelanej krwi przodków, nie było nasiąknięte sentymentem czy poczuciem wspólnoty pokoleń. Nie było więc państwem w tym sensie, w jakim my je widzimy teraz, nie bez powodu familiarnie nazywając ojczyzną. Dla Mieszka była to po prostu jego własność, którą wyznaczał ostrzem miecza i ogniem pochodni. Mieszkańcy byli dla niego poddanymi, którym gwarantował spokój w zamian za sowicie składane daniny. Rozwój wymuszała zaś chęć utrzymania tegoż państwa, zarówno w obliczu zagrożeń zewnętrznych jak i wewnętrznych.

reklama

Chrzest nie był więc inicjatywą, która jakkolwiek brała pod uwagę uczucia czy poglądy mieszkańców Wielkopolski. Był wyłącznie prywatną decyzją księcia, który służyć miał jego interesom i jego pozycji wśród władców ówczesnej Europy. Zatem patrzenie na chrzest z perspektywy budowania dzisiejszego rozumienia państwa jest błędne. W stosunkach książę-poddani zmieniał on niewiele, być może bardziej narażając księcia na bunty niż pomagając mu w ugruntowaniu władzy. Czym innym były relacje międzynarodowe, w których stawał się partnerem wiarygodniejszym i przewidywalnym, co w kontekście sąsiedztwa z cesarstwem i planów ekspansji na północ było niezwykle istotne. Czy więc wraz z chrztem urodził się naród? I w tym przypadku odpowiedź musi być przecząca. O jego powstaniu decydowały zupełnie inne czynniki, które działać zaczęły wiele lat po śmierci Mieszka.

Zatem choć chrzest z całą swoja sakralną otoczką, emocjami, podniosłością chwili i efektem przejścia z jednej rzeczywistości do drugiej doskonale pasuje jako punkt zwrotny w dziejach, to trudno jest jednoznacznie wskazać jego państwowo- czy narodowotwórczy charakter. Chrześcijaństwo nie było przecież warunkiem do rozwoju ani państwa, ani poczucia wspólnotowości. Państwo litewskie i bez tego stało się przecież ważnym graczem w walce o dziedzictwo dawnej Rusi Kijowskiej, a książęta poganie doskonale radzili sobie z organizacją państwowości. Nie w tym więc tkwiła istota chrztu i jego znaczenie. Gdzie więc poszukiwać źródeł Polski i jej początków? Jeśli nie w chrzcie, to które z wydarzeń mogłoby być naszym początkiem?

Przeczytaj również: Długie narodziny Polski

Polecamy także: Droga do niepodległości: Polacy (nie)Polacy

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Tekst jest częścią dodatku tematycznego do Histmag.org, opracowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim, poświęconego 1050. rocznicy chrztu Polski. Inspiracją do publikacji stał się banknot NBP „1050. rocznica chrztu Polski” o nominale 20 zł:

1050. rocznica chrztu Polski

nominał: 20 zł

wymiary: 144 x 77 mm

nakład: do 35 000 szt.

Projektant: Krystian Michalczuk

Zapoznaj się z dodatkowymi informacjami o banknocie!
reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone