Kazimierz Szymeczko – „Gołąbek niepokoju” – recenzja i ocena
Kazimierz Szymeczko – „Gołąbek niepokoju” – recenzja i ocena
Kazimierz Szymeczko, autor „Gołąbka niepokoju” ukazuje świat z perspektywy dziecka – ośmioletniego Gustlika, którego ojciec bierze udział w powstaniach. Staje się on przewodnikiem po wydarzeniach, które wpisują się w zbiorowy życiorys mieszkańców tego terenu. To trafny zabieg, ponieważ młody czytelnik (książka adresowana jest do dzieci 8+), może się z nim utożsamić i wraz z nim przeżywać rozmaite perypetie.
O skomplikowanych dziejach Górnoślązaków Szymeczko pisze w sposób klarowny, przystępny. Autor stosuje, rzecz jasna, pewne uproszczenia oraz elipsę czasową, aby nie gmatwać przekazu. Opowiada o trzech powstaniach śląskich, ucieczce do Sosnowca, amnestii i powrocie do rodzinnego Bytomia, a także plebiscycie oraz codziennym życiu w latach 1919-1921.
Narracja została uzupełniona notą historyczną systematyzującą przekaz. Dodatkowo, publikację wzbogacono materiałem ikonograficznym, archiwalnymi zdjęciami, które ukazują ważne dla przebiegu powstań miejsca. Oryginalna i niezwykle wymowna warstwa ilustracyjna stworzona przez Magdalenę Pilc jest szczególnie ważna dla dzieci, dla których to obraz ma większe znaczenie niż słowo.
Akcja książki rozgrywa się Bytomiu, mieście o trzy lata starszym od Krakowa, który w okresie plebiscytu stanowił ważny ośrodek działalności powstańczej. To tutaj powstał Polski Komisariat Plebiscytowy z Wojciechem Korfantym na czele, który ulokowano w słynnym Hotelu Lomnitz. Tu funkcjonował Dom Polski UL (dziś ruina) stanowiący siedzibę wielu organizacji społecznych i kulturalnych walczących o zachowanie polskości na Górnym Śląsku i stąd pochodził Stanisław Wallis.
Autor świetnie nakreśla niuanse powstańczego żywota, choć opowiada o nim w sposób oszczędny. Żartobliwie ukazuje nieporozumienia i bariery w komunikacji interpersonalnej rodzące się pomiędzy mieszkańcami regionu, który dziś nazywamy Metropolią Śląsko-Zagłębiowską.
Czego brakuje w publikacji? Zakorzenienia. Bohaterowie niby identyfikują się z konkretnym miejscem, ale w narracji to nie wybrzmiewa. Brakuje charakterystycznych punktów, odniesienia, topografii Bytomia. Kiedy Gustlik ogląda przemarsz wojsk szkockich i dziwi się ich niecodziennym umundurowaniem, warto byłoby dopisać, że działo się to na Kasernenplatz/ Moltkeplatz (dziś plac Jana III Sobieskiego) przed dawnymi koszarami pruskimi. Bo to tutaj w 1921 roku maszerowali żołnierze szkockiego regimentu The Black Watch w strojach galowych, uchwyceni na archiwalnym zdjęciu, które znajduje się w zbiorach Muzeum Górnośląskiego.
Pisząc o kolejnych przygodach Gustlika warto usytuować na mapie poszczególne punkty, w których rozgrywa się akcja. Sprawę znacznie ułatwiłoby dołączenie do książki mapy, która pozwala młodemu czytelnikowi (głównie czytelnikowi spoza Śląska) na orientację w terenie i zrozumienie zawiłości śląskiej historii. Należy podkreślić, że mapa co prawda w książce jest, ale zaznaczono na niej raptem kilka miejscowości i jest bardzo ogólnikowa. Ojciec bohatera z kolei pracuje w kopalni w Bielszowicach, do której dojeżdża codziennie rowerem. Zgodnie z Google Maps przejechanie rowerem tego dystansu (15 km) zajmuje ok. 50 minut – przedstawienie tego punktu na mapie także ma sens utylitarny.
I choć jest to historia zmyślona, to tak naprawdę mogłaby się wydarzyć w każdym zakątku Górnego Śląska. Została utkana z okruchów wspomnień, szczątkowych informacji przekazywanych przez rodzinę autora. Kazimierz Szymeczko tchnął życie w bohaterów, tworząc barwnych przewodników po skomplikowanej historii śląskiej ziemi.
„Gołąbek niepokoju” to ważna pozycja na rynku czytelniczym. Do tej pory powstania śląskie były marginalizowane w zbiorowej świadomości. Uczniowie jednym tchem potrafią wymienić powstanie kościuszkowskie, listopadowe, czy wielkopolskie. A gdzie tu miejsce na dzieje Śląska? Stan rzeczy zmienia najnowsza publikacja Kazimierza Szymeczki. Powinna być wykorzystywana przez nauczycieli podczas lekcji regionalizmu.