Kate Brown – „Kresy. Biografia krainy, której nie ma” – recenzja i ocena
„Kresy. Biografia krainy, której nie ma” nie jest typową publikacją historyczną: autorka chcąc oddać hołd skomplikowanej historii wielokrotnie odsuwa na bok oficjalne dokumenty i swoje tezy wysnuwa na podstawie własnych obserwacji. Daje to czytelnikowi kontakt nie tylko z doskonale opracowaną „biografią” regionu. Brown przemyca w swojej książce również fragmenty nawiązujące do sztuki eseju. Rozpoczęciem dla każdego rozdziału są wspomnienia autorki z podróży po dawnych Kresach i spotkań z ich mieszkańcami, którzy „pozostali”, co wprowadza do publikacji motywy reportażowe. Zaangażowanie autorki w opowiadaną historię budzi szacunek, szczególnie mając świadomość, że ludność, która towarzyszyła umieraniu Kresów, sama w zdecydowanej większości odeszła już do przeszłości, co utrudnia obecnie wybrany przez historyczkę sposób pisania.
Przeczytaj:
Na pracę Brown można patrzeć z dwóch perspektyw – z jednej strony otrzymujemy niezwykle barwny korowód narodowości, które dawniej zamieszkiwały te obszary, z drugiej tragiczna historia tej ziemi skłania do zadumy nie tylko nad przeszłością, ale również nad teraźniejszością. Obszar dawniej zamieszkiwany przez Polaków, Ukraińców, Rosjan, Niemców i Żydów utracił swoje zróżnicowanie przy czynnym udziale ZSRR oraz hitlerowskich Niemiec, jednak rzeczywistość historyczno-społeczną skomplikowali również Polacy i Ukraińcy.
Brown nie wskazuje nam winnych po to, aby tym mocniej ich osądzać - raczej stara się poprzez drastyczne decyzje wyniszczających się narodów pokazać bilans strat. A jest on niemały: eksterminacja ludności żydowskiej, wojna domowa między Polakami a Ukraińcami, polityka rasowa III Rzeszy, radzieckie wywózki – lista grzechów podporządkowana polityce narodowościowej jest na Kresach wyjątkowo długa. Zaledwie pierwsze pół wieku XX stulecia wystarczyło, by w czasach sowieckich ten jakże różnorodny region stał się prawie wyłącznie ukraińską częścią składową żelaznego imperium. Tytułując swoją książkę jako „biografię” Brown oddaje więc w pewien sposób dawnym Kresom ich odebraną i zamordowaną tożsamość.
W „Kresach” wydarzenia naświetlone są nie tylko w perspektywie najczęściej irracjonalnej polityki urzędujących w danym momencie władz, ale przede wszystkim poprzez historie jednostkowe. Wielka polityka miesza się w nich z dramatami pojedynczych osób, których cytowane pamiętniki tym mocniej podkreślają wagę odpowiedzialności władz centralnych za powolne umieranie niezwykłości Kresów.
Zobacz też:
- Rzeź na Wołyniu: Śmierć od kuli była najlżejsza
- Rzeź na Wołyniu: Historia zależy od... narratora?
- Ukraińscy sprawiedliwi – pomoc w obliczu rzezi wołyńskiej
Jednak mimo, że skoncentrowana na druzgocących dla mieszkańców regionu decyzjach władz, publikacja ta nie stawia walki politycznej jako głównego problemu. Centralną tezą nadal pozostaje kwestia wyniszczenia różnorodności i szacunku dla obcości. Mieszkańcy Kresów, w większości pozbawieni umiejętności czytania i pisania, w swoim bardzo wąskim kręgu sąsiadów potrafili zachowywać się tolerancyjnie i żyć we względnej symbiozie. Brown sugeruje wprost, że wprowadzenie rozgraniczeń narodowościowych doprowadziło na Kresach do tragedii milionów ludzi i że to właśnie ideologia „lepszego” i „gorszego”, „my” i „oni”, sprawiła, że obecnie historyczka może napisać tej krainie co najwyżej biografię pośmiertną. Uwagi Brown na temat niejednoznaczności historyczno-społecznych kontekstów wydają się bardzo celne szczególnie obecnie, gdy po raz kolejny na przykładzie Rosji i Ukrainy możemy obserwować odradzanie się starych konfliktów, na które nie ma prostego rozwiązania.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz