Katarzyna Kobylarczyk – „Strup. Hiszpania rozdrapuje rany” – recenzja i ocena
Katarzyna Kobylarczyk – „Strup. Hiszpania rozdrapuje rany” – recenzja i ocena
W latach 2000-2019 w Hiszpanii otwarto ponad siedemset czterdzieści anonimowych mogił. Wydobyto z nich ponad dziewięć tysięcy ciał. Największa otwarta dotąd mogiła znajdowała się w Maladze, leżało w niej około dwóch tysięcy ośmiuset osób. Ile mogił zostało? Myślę, że pięćset, nie licząc zbiorowych kwater na cmentarzach – szacuje Francisco Etxeberria, lekarz sądowy, profesor kryminologii.
Podczas wojny domowej (1936-1939), po stronie obrońców Republiki i nacjonalistów, zginęło łącznie około trzystu tysięcy żołnierzy oraz było co najmniej dwieście tysięcy ofiar politycznych represji. Ponoć jedynym państwem na świecie, gdzie w nieopisanych masowych grobach wciąż spoczywa więcej zwłok jest Kambodża. Przywódca „wojny wyzwoleńczej przeciw komunizmowi” zmarł w 1975 roku. Cztery dekady później zbrodnie jego reżimu wciąż nie zostały do końca rozliczone. Dlaczego demokratyczna Hiszpania tak późno zabrał się za „rozdrapywanie ran”?
Odpowiadając na to pytanie Katarzyna Kobylarczyk oddała głos zarówno rodzinom represjonowanych, jak i uznanym badaczom. Tekst skupia się na haniebnych czynach dyktatury, takich jak rozstrzeliwania bez wyroku sądowego, przymusowa praca więźniów przy budowie monumentalnej Doliny Poległych, czy też zgoda na deportację wrogów politycznych do niemieckich obozów podczas II wojny światowej. Ofiarom po stronie nacjonalistów autorka poświęciła jedynie kilkadziesiąt ostatnich stron. Czy zatem „Strup” przedstawia wyłącznie jedną stronę medalu i zbytnio gloryfikuje zwolenników Republiki?
O żadnej idealizacji nie może być mowy, bowiem mamy do czynienia z wyważoną, przystępną i dobrze napisaną pracą. Współczesne hiszpańskie „rozdrapywanie ran” koncentruje się przede wszystkim na nierozliczonych zbrodniach reżimu i w sposób naturalny to właśnie o nich traktuje recenzowana pozycja. Jednocześnie iberyjski kraj nie zapomniał o kilkudziesięciu tysiącach osób zgładzonych przez komunistów i anarchistów (w tym setkach beatyfikowanych i kanonizowanych duchownych), jednakże podczas rządów nacjonalistów to właśnie „polegli za Boga i Hiszpanię” byli uprzywilejowani. Debata rozpoczęta przez potomków ofiar dyktatury generała Franco i zasiadających w parlamencie socjalistów doprowadziła w XXI wieku do ekshumacji tysięcy zwłok na terenie całego kraju i zmierza w kierunku przywrócenia właściwych proporcji upamiętnienia.
Kobylarczyk nie opisała wszystkich aspektów wojny. Czytelnik nie znajdzie w reportażu informacji na temat przyczyn, przebiegu i konsekwencji starcia, ani też natury rządów frankistowskich. Książka jest jednak przemyślana i układa się w spójną całość. Zaczyna się jak w filmie Hitchcocka, od stu milionów kości należących do ofiar po obu stronach konfliktu, które powinny zostać pogrzebane po 1939 roku.
Reportażystka starannie wybrała – przyglądając się ekshumacjom, rozmawiając z potomkami ofiar, lekarzami i badaczami – materiał składający się na wydaną przez Wydawnictwo Czarne publikację. Epilog został „dopisany” już po oddaniu „Strupa” do druku. Zwłoki Caudillo wydobyto z grobowca i złożono obok żony w skromnej krypcie w El Pardo.
Czytelnik, mimo że może pogubić się w natłoku hiszpańskich imion i nazwisk, po lekturze będzie dużo lepiej rozumiał specyfikę hiszpańskiej „wojny o pamięć”, a także sam będzie mógł odpowiedzieć sobie na postawione przez autorkę i jej bohaterów pytania: Czy Hiszpanie zapomnieli już o podziałach, które doprowadziły do krwawego konfliktu? Co należy zrobić ze szczątkami osób, które pochowane zostały w anonimowych mogiłach? Czy kontynuować ekshumacje? Co państwo hiszpańskie powinno zrobić z Doliną Poległych, która została zbudowana pod dyktando Franco jako „pomnik pojednania”?