Kartki z kalendarza (30 kwietnia–6 maja 2012)
Choć zaczęła się już majówka, nie zaczął się jeszcze maj. Mamy dopiero 30 kwietnia, choć wielu pewnie dałoby sobie uciąć rękę, że w kalendarzu przeskoczyliśmy gdzieś w okolice lipca. Niech pogoda jednak nas nie zwodzi, bo – znając jej niesforność – zdąży jeszcze sypnąć śniegiem i lodem. Tymczasem – niezależnie od pogodowych rozważań – obchodzimy dzisiaj 42. rocznicę premiery filmu Hydrozagadka. Choć polskie kino nie ma bogatych tradycji parodii i pastiszów, to film Andrzeja Kondratiuka zapewnił sobie poczesne miejsce wśród klasyków rodzimej kinematografii. Wspaniała parodia amerykańskich filmów i komiksów o superbohaterach jest kopalnią bon motów, wspaniałych dialogów i prześmiesznych monologów. Nie czuj się jednak zwiedziony drogi widzu! Hydrozagadka pod płaszczykiem wyśmiewania „amerykańskiego stylu życia” jest doskonałym obrazem peerelowskiej rzeczywistości. Dziś film Kondratiuka śmieszy tak samo, jak i dawniej. I pozostaje tylko pytanie: czy komedia jest taka dobra, czy może... wciąż tak samo aktualna?
Polecamy więc spędzić dzisiejszy wieczór z Hydrozagadką, która wspaniale wprowadzi Was w atmosferę jutrzejszego Święta Pracy. Możemy go obchodzić dwojako – albo od rana faszerować się śmiesznostkami z okresu PRL (coraz częściej mam wrażenie, że 1 maja to dzień wyśmiewania minionej epoki), albo spróbować na poważnie zastanowić się, o co w tym święcie chodzi. Zainteresowanym przypominamy, że zostało ono ustanowione w 1889 roku przez II Międzynarodówkę jako upamiętnienie wielkiej demonstracji robotniczej w Chicago w 1886 roku. Protestujący domagali się wtedy ośmiogodzinnego dnia pracy oraz godziwych warunków zatrudnienia.
W wyniku starcia z policją zginęło kilkudziesięciu demonstrantów, a wielu zostało rannych, o wszczęcie burd oskarżono jednak inicjatorów manifestacji. Część z nich została skazana na śmierć przez powieszenie. Powodem kary było rzekome rzucenie bomby w stronę policji amerykańskiej. W wyniku jej wybuchu zginąć miał jeden z funkcjonariuszy.
Święto pracy miało więc odwoływać się do tych wydarzeń i być wyrazem walki robotników o lepsze warunki bytowe. Obchodzone było głównie przez partie lewicowe lub nawiązujące do ideologii socjalistycznej. W tym dniu organizowano wiece, demonstracje i marsze protestacyjne.
W roku 1950 ówczesne polskie władze ustanowiły 1 maja świętem państwowym wolnym od pracy. Pomimo prób jego zniesienia, istnieje do dziś dnia. Warto przy tej okazji wspomnieć, że również polski ruch robotniczy ma swoje tradycje związane z 1 maja. Otóż 120 lat temu w Łodzi rozpoczął się tzw. bunt łódzki – sześciodniowy strajk generalny robotników zakończony krwawą interwencją wojska i policji. Zginęło prawdopodobnie 6 osób, a prawie 300 zostało rannych.
W „epoce słusznie minionej” po 1 maja starano się jak najszybciej ściągać flagi państwowe, tak aby nie doczekały one – nieuznawanego przez komunistów – Święta Uchwalenia Konstytucji 3 maja. Przypominali o tym między innymi inicjatorzy ustanowienia Dnia Flagi przypadającego na 2 maja, kiedy to Polacy czcić mają swoje barwy narodowe. Sądzę, że termin wybrano dość niefortunnie, ponieważ 2 maja wypada też rocznica rozpoczęcia budowy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – w tym roku 60. Miał być on darem„narodu radzieckiego dla narodu polskiego”. Architektem budowli był radziecki przedstawiciel socrealizmu Lew Rudniew. Ponoć przejechał on całą Polskę w poszukiwaniu motywów występujących na polskich zabudowaniach, by umieścić je w projekcie budowli.
PKiN budowało około 3500 robotników radzieckich, na co dzień mieszkających na osiedlu Jelonki. Budynek oddano do użytku 22 lipca 1955 roku. Przez lata był symbolem zwierzchności Związku Radzieckiego. Pomimo głosów, iż należałoby go zburzyć, Pałac Kultury na stałe wpisał się w krajobraz Warszawy i coraz częściej uważany jest za jego integralną część.
Nie trzeba chyba nikomu przypominać, jaką rocznicę obchodzimy 3 maja. Tego dnia Sejm Wielki (a dokładnie ta część posłów, która zdążyła wrócić z przerwy świątecznej) uchwaliła Ustawę Rządową, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 maja. Uważana jest za pierwszą w Europie, a drugą na świecie, nowoczesną konstytucję. Trochę szkoda, że de facto nigdy nie weszła w życie.
Przez długi czas na polskich drogach królował natomiast samochód marki FSO Polonez, którego seryjną produkcję rozpoczęto 3 maja 1978 roku. Ten pięciodrzwiowy pojazd produkcji rodzimej zastąpić miał wysłużonego już Fiata 125p. Poloneza produkowano – rzecz jasna ze zmianami – do 22 kwietnia 2002 roku. Wraz z Polonezem odeszły marzenia o podboju rynku światowej motoryzacji przez polski model samochodu.
Choć 4 maja niektórzy zapewne chcieliby obchodzić 573. rocznicę zwycięstwa wojsk królewskich nad husytami dowodzonymi przez Spytka z Melsztyna, to my przypomnimy inne ważne wydarzenie. Tego dnia swoje 102. urodziny obchodziłby Jerzy Waldorff – wybitny intelektualista i działacz społeczny. W II RP znany był jako krytyk muzyczny oraz działacz stronnictw endeckich. Po wojnie kojarzył się ze swoimi opowieściami o życiu bogatego przedwojennego mieszczaństwa i wyższych sfer. Z jego inicjatywy powstał w 1974 roku Społeczny Komitet Opieki na rzecz Ochrony Starych Powązek, którego celem była zbiórka pieniędzy na rzecz odnowy niszczejących nagrobków na warszawskich Powązkach. Kwesta prowadzona jest do tej pory w Dniu Wszystkich Świętych. Uczestniczą w niej aktorzy, dziennikarze i ludzie mediów. Dzięki tej inicjatywie udało się uratować wiele zabytkowych pomników przed całkowitym zniszczeniem. Akcja Waldorffa była wzorem dla wielu tego typu akcji w całej Polsce. Waldorff nie ukrywał również swojego homoseksualizmu. Przez 60 lat związany był z tancerzem Mieczysławem Jankowskim.
Historycy nie powinni też zapominać o dniu 5 maja. Tego dnia, 183. lata temu, otwarto Bibliotekę Raczyńskich. Jej fundatorem był Edward Raczyński – syn starosty wielkopolskiego Kazimierza Jana Nepomucena Raczyńskiego. Była to pierwsza publiczna biblioteka w zaborze pruskim. W skład jej zbiorów wchodziły zarówno woluminy będące w posiadaniu Raczyńskiego, jak i otrzymane przez bibliotekę w darze od innych osób. Ci, którzy podarowali ponad 1000 książek, mieli prawo do zawieszenia swojego portretu w gmachu biblioteki. Korzystny dla nowej książnicy był też dekret Fryderyka Wilhelma III, który nakazał każdemu wydawcy na terenie Wielkiego Księstwa Poznańskiego, aby przekazywał na jej rzecz jeden egzemplarz każdej nowo wydanej książki.
6 maja wrocławianie będą mogli wspomnieć 67. rocznicę upadku Twierdzy Wrocław. Stolica Dolnego Śląska ogłoszona została twierdzą w sierpniu 1944 roku. Od lutego roku następnego była oblegana przez siły radzieckie pod dowództwem Władimira Głuzdowskiego. Wrocław był jednym z najdłużej bronionych miast niemieckich w czasie II wojny światowej. Ostatnim jego komendantem był generał Hermann Niehoff, który za punkt honoru postawił sobie obronę miasta nawet kosztem jego całkowitego zniszczenia. Po długich i ciężkich walkach, w których zniszczona została znaczna część zabudowy starego Wrocławia, 6 maja Niehoff zdecydował się na poddanie miasta. Cztery dni wcześniej upadł Berlin, w obliczu klęski Rzeszy dalsza obrona nie miała więc sensu. Siły niemieckie broniły miasta tak długo dzięki funkcjonowaniu mostu powietrznego, którym dostarczano do twierdzy żywność i amunicję.