Karol Kowal – ,,Agent Jego Świątobliwości” – recenzja i ocena
Karol Kowal –,,Agent Jego Świątobliwości” – recenzja i ocena
Recenzowana książka jest debiutem literackim, skądinąd udanym, Karola Kowala. Z zawodu kontrabasista, pracujący na co dzień w Orkiestrze Filharmonii Narodowej, z zamiłowania pasjonat historii i literatury. Absolwent Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Ukończył również studia podyplomowe na Uniwersytecie Oklahoma City (USA).
Powieść „Agent Jego Świątobliwości” to publikacja prezentująca fikcyjne losy, aczkolwiek osadzone w realiach historycznych. Wykreowane przez autora postacie umieszczone zostały na tle autentycznych wydarzeń. Konfrontacja fikcyjnych bohaterów i faktów historycznych to ciekawy zabieg literacki, w tym wykonaniu bardzo udany. Na pochwałę zasługuje idealna proporcja prezentowanych postaci w książce. Jest ich na tyle dużo, aby możliwe było zawiązanie interesującej akcji, ale niezbyt dużo, aby przytłoczyć czytelnika. Dzięki takiemu rozwiązaniu trudno zgubić wątek.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę na brak przekoloryzowania fabuły. Władysław Klonowiejski nie jest uzbrojony w broń najnowszej generacji (oczywiście na miarę XIX wieku), ani gadżety super tajnego agenta, a walka z przeciwnikami jest wyrównana, przez co autor nie musi ukazywać głównego bohatera jako nieśmiertelnego cyborga. Jest to o tyle udane, że czytelnik ma szansę utożsamienia się z fikcyjną postacią księdza, nie musząc jedynie wyobrażać sobie posiadania nadnaturalnych mocy rodem z komiksów. Ksiądz Klonowiejski jest człowiekiem z krwi i kości, o czym świadczą też jego słabości.
Dość tradycyjnym, ale również niezbędnym zabiegiem jest połączenie życia zawodowego i prywatnego głównego bohatera, który świetnie wykonuje powierzone mu zadania, nie tyle przez wzgląd na zlecenie od przełożonego, ile przede wszystkim z pobudek osobistych. Wydarzenia z pierwszych rozdziałów książki nie pozostaną bez wpływu na dalsze losy Klonowiejskiego i dokonywane przez niego wybory. Zabiegi te, choć nie są autorską wizją Karola Kowala, układają fabułę w logiczną całość.
Atutem publikacji jest niewątpliwie jej strona językowo-literacka. Autor buduje zdania odpowiedniej długości, które nie męczą przeładowaniem informacji. Fabuła jest intrygująca i wciągająca, aż trudno pozostawić książkę niedoczytaną. Rozdziały kończą konkretne wydarzenia, bez cliffhangeru, dzięki czemu publikację można spokojnie odłożyć na później. Duża czcionka liter ułatwia czytanie, a liczba stron, choć wysoka, nie przeraża. Także poręczny format książki jest jej udogodnieniem. W powieści brak literówek i błędów językowych, korekta wydawnicza zasługuje na duże słowa uznania.
Pewnym mankamentem powieści jest jej wydanie. Miękka, łatwo zaginająca się okładka i ekologiczny papier nie prezentują się zbyt atrakcyjnie. Choć na obronę wydania, należy pochwalić frapującą i nieco tajemniczą szatę graficzną. Fabuła, choć interesująca, jest zbyt mocno przesycona wątkami kościelnymi, które budują szerokie tło dla narracji. W mojej opinii autor mógł nieco złagodzić duchowny ton powieści.
Jednak mimo nielicznych uchybień publikacja jest warta uwagi. Uważam, że debiut literacki jest bardzo udany i zachęcam autora do pisania kolejnych powieści. Tym bardziej podziwiam Karola Kowala za skonstruowanie świetnej fabuły osadzonej w realiach historycznych, pomimo że jest on muzykiem, a nie historykiem. A mi nie pozostaje nic innego, jak polecić książkę „Agent Jego Świątobliwości” czytelnikom. Odpowiednia dla każdego powyżej 16 roku życia, bez względu na hobby.