Kącik tłumacza
Pisany małymi literami e.e. cummings był dwudziestowiecznym poetą awangardowym, w swoich wierszach często łamiącym konwencje. Co jednak poniższy wiersz udowodni - jego twórczość nie była frywolną dadaistyczną zabawą ani brudnym palcem, wetkniętym w oko dobremu smakowi. Choć struktura wiersza pt. „n” na pierwszy rzut oka zdaje się sugerować coś innego:
e.e.cummings
„n”
n
OthI
n
g can
s
urPas
s
the m
y
SteR
y
of
s
tilLnes
s
Wystarczy przeczytać ten wiersz kilka razy, a można zauważyć kunszt, z jakim został on sklecony - zdanie w postaci aforyzmu wetknięte w cztery zwrotki, włączając okalające litery, a między strofami strzępy pozostałych wyrazów. W tym wierszu nie ma miejsca na zbędne litery czy słowa - jest to stuprocentowe wykorzystanie formy. Zarazem stanowi szczególne wyzwanie dla tłumacza. Na jakich zasadach powinno się więc przetłumaczyć „n”? Streszczając Barańczakowskie założenia z książki „Ocalone w tłumaczeniu”: należy wymyślić polskie zdanie, które będzie miało taki sam sens, jak zdanie cummingsa (wypadałoby zachować oryginalne znaczenie słowa „stilness”) i które da się włożyć w nieugięte ramy konstrukcyjne oryginału. Najpierw spójrzmy jak poradził sobie z tym zadaniem sam Barańczak:
e.e.cummings
„n”
n
OthI
n
g can
s
urPas
s
the m
y
SteR
y
of
s
tilLnes
s
Stanisław Barańczak
„b”
b
EzrucH
b
ywa
m
ilcZący
m
ale
n
IezróW
n
anym
m
istEriu
m
Do czego można mieć w tej wersji obiekcje? Słowo „stillness” jest oczywiście niejednoznaczne. Może oznaczać zarówno „bezruch”, jak i „ciszę”, „milczenie”, „spokój”, czy „bezwład.” Więc samo użycie słowa „bezruch” przez Barańczaka jest uzasadnione, ale w kontekście całego zdania jego wydźwięk jest trochę koślawy - niejasne jest dlaczego bezruch jest milczący, niekoniecznie taki musi być. Czy chodzi tu o zjawisko synestezji, czyli przenoszenia jednych wrażeń zmysłowych na inny zmysł? Tego nie ma w oryginale. Pod względem formalnym też nie jest idealnie. Przyjrzyjmy się bliżej jak analogicznie wyglądają wersy między tymi „okalanymi” (tzn. „g can”, „the m”, „of”) w tłumaczeniu Barańczaka. Co prawda nie jest to karygodny błąd, ale można spróbować zachować te wersy dokładniej (co poniżej postaram się udowodnić). Podobnie wygląda rozłożenie wyrazów - nie zgadzają się miejsca, w których się zaczynają, a w których kończą. Idziemy dalej - biorąc pod uwagę aspekt czysto pragmatyczny - tytuł u Barańczaka jest inny niż w oryginale, co jest niewygodne przy szukaniu tego wiersza w antologiach. Wszystkich powyższych translatorskich błędów starałem się uniknąć w mojej wersji. Co nie znaczy, że udało mi się wyjść z niego w pełni obronną ręką:
e.e.cummings
„n”
n
OthI
n
g can
s
urPas
s
the m
y
SteR
y
of
s
tilLnes
s
Nestor Kaszycki:
„n”
n
IeprzenikniO
n
ym z
w
ymIaró
w
jest t
a
JemniC
a
zwana
m
ilczEnie
m
Przeanalizujmy zarzucane Barańczakowi niedociągnięcia w mojej wersji - tytuł ten sam, wyrazy kończą się i zaczynają tak samo (!) jak w oryginale, a wersy między „okalanymi” graficznie prezentują się lepiej niż u Barańczaka. Jeśli chodzi o znaczenie - wg mnie dostatecznie wiernie oddaje treść oryginału, forma aforyzmu jest zachowana, nawet ładnie brzmi. Czytelnik oczywiście wyrobi sobie na tę najważniejszą kwestię własny pogląd. W każdym razie, już myślałem, że chwyciłem p. Barańczaka za nogi. Okazało się jednak, że jeśli chodzi o formę - moja wersja niestety podupada w dwóch aspektach formalnych, które zauważyłem dopiero po zrobieniu tego tłumaczenia. Pierwszy -spójrzmy na strukturę liczby liter w oryginale (zwrotki „okalane”):
1-4-1 (...) 1-5-1 (...) 1-4-1(...) 1-7-1
Czyli: parzyste przeplatają się z nieparzystymi, tak, żeby w przypadku parzystych kapitaliki okalały wers, a w przypadku nieparzystych - żeby kapitalik znajdował się w środku wersu. Jak widać, wiersz cummingsa jest jeszcze bardziej złożony niż by się mogło wydawać... Moje tłumaczenie tego kryterium nie spełnia. Barańczaka tak.
Drugi aspekt - użycie tej samej litery („s”) w drugiej i czwartej zwrotce, jako litery okalającej. Nie wiem czy to cummingsowi wyszło przypadkiem, czy nie - w każdym razie Barańczak zachował to w tłumaczeniu. Osobiście nie uważam tego szczegółu za istotny, bo nie wnosi nic do ze wszystkich stron misternie paralelnej struktury tego wiersza. Zachowywanie w tłumaczeniu „s” w postaci tej samej litery okalającej jest dla mnie lekką nadinterpretacją. Mimo wszystko, ta rewelacja podziałała na moją ambicję i zabrałem się do ponownej próby tłumaczenia. W drugiej wersji zachowałem i ten szczegół (schemat: „parzystość-nieparzystość” liczby liter również).
e.e.cummings
„n”
n
OthI
n
g can
s
urPas
s
the m
y
SteR
y
of
s
tilLnes
s
Nestor Kaszycki (2)
„n”
n
IespóJ
n
ą mgłą
i
ntegrAlnośc
i
jest t
a
JemN
a
natura
i
neRcj
i
Niestety, o ile ze znaczenia pierwszej wersji mogę być zadowolony, to w drugiej zabrakło mi zdolności, aby ująć je równie trafnie, pomimo wywiązania się ze wszystkich aspektów formalnych (1-6-1, 1-11-1, 1-4-1, 1-5-1; rozłożenie miejsc początkowych i końcowych wyrazów; tytuł). Idealnym wyjściem byłoby połączyć jakoś obie wersje...
Co jest nie do przyjęcia? Najbardziej kole w oczy ta nieszczęsna „inercja”, która zdecydowanie nie jest fortunnym wyjściem. Jednak żeby zachować schemat, polegający na tym, że litery okalające w drugiej i czwartej zwrotce są takie same, ostatni wyraz wiersza w tłumaczeniu musiał się zaczynać i kończyć na literę „i”. Jak na translatorską złość, w języku polskim wszystkie wyrazy, które zaczynają się na „i” oraz które w dopełniaczu również kończą się na „i”, przejawiają denerwującą tendencję do posiadania parzystej ilości liter, co się z kolei kłóci się ze schematem: „parzystość-nieparzystość”:
idei, iluzji, indukcji, impresji, inteligencji, indolencji, informacji, idylli, izolacji, immanentności (wyjątek), impas-u (naciągając znaczenie nawet pasowałoby, ale to -u...)
Więcej takich słów w języku polskim nie ma. Sprawdzałem. Wszystkie, prócz „inercji”, zupełnie nie pasują. A jakie znaczenie niesie ze sobą „inercja”? Otóż jest to „bierne poddawanie się czemuś, niechęć do czynu, bierność, bezwład”. Albo: „1. postawa odznaczająca się biernością, niechęcią do działania; poddawanie się losowi, biegowi wypadków; bierność, bezwład; 2. fiz., to samo co bezwładność w zn. 2.”. Lub też: „(łac. inertia ‘bezczynność, lenistwo’) 1. bierność, marazm. 2. fiz. niezmienność ruchu ciała materialnego; bezwładność.”
Zatem - lekka nadinterpretacja czy rozszerzenie znaczenia? Pierwsza wersja czy druga? A może czepiam się i Barańczakowska wersja wcale nie jest taka zła?
Fire and Ice
Po zaprezentowaniu ułomności tłumaczenia wobec kunsztu oryginału, ośmielę się udowodnić, że tłumaczenie mimo wszystko może w 100% oddać treść wiersza, nawet w lepszej formie od Stanisława Barańczaka. Najpierw zaprezentuję tłumaczenie wiersza „Fire and Ice”, autorstwa Roberta Frosta, pisarza również dwudziestowiecznego (od razu zaznaczam rymy i liczbę sylab).
Some say the world will end in fire, 9
Some say in ice. 4
From what I've tasted of desire 9
I hold with those who favor fire. 9
But if it had to perish twice, 8
I think I know enough of hate 8
To say that for destruction ice 8
Is also great 4
And would suffice. 4
Stanisław Barańczak w książce „Ocalone w tłumaczeniu” bardzo dokładnie opisuje, jakie jest znaczenie tego wiersza, o co w nim chodzi i jak - według niego - należałoby go przetłumaczyć. Streszczając - zachować opozycję biblijno-ekologicznej przepowiedni zagłady naszego świata, ujętej w lapidarnej treści „fire-ice” („ogień-lód”), zarazem zachować kolejność rymów, które są w tym wypadku odzwierciedleniem zawiłej treści zawartej w prostej - zdawałoby się być - formie, a jednak kunsztownej; zachować również miejsce i znaczenie słowa „hate” („nienawiść”); zachować żelazną logikę utworu, widoczną jak na dłoni, a do tego ironiczne zakończenie, zawarte w dwóch ostatnich wersach („great" jako zarówno „ogromny, potężny”, jak i ironicznie „świetny” oraz to, że „go wystarczy”).
Niewykonalne? Zobaczmy jak dawali sobie radę poprzedni tłumacze tej językowej perełki (komentarze w nawiasach kwadratowych - z którymi trudno się nie zgodzić - autorstwa Stanisława Barańczaka):
Mówią, że zginie świat w płomieniach; 9
Mówią też, że od lodu. 7
Sądząc z łaknienia [? - St. B.] i pragnienia, 9
Wnosiłbym raczej - że w płomieniach. 9
Lecz jeśli mógłbym wnosić z głodu [?!- St. B.] 9
Wiedząc, że dość nas przecie warczy, [??!!- St. B.] 8
Rzekłbym, że świetną do niszczenia 9
Jest również lodu 5
Garść [? - St. B.]; że starczy. 4
(Jerzy S. Sito)
Jedni mówią, że świat zniszczy ogień. 10
Inni, że lód. 4
Iż poznałem pożądania srogie, 10
Jestem z tymi, którzy mówią: ogień. 10
Gdyby świat zaś dwakroć ginąć mógł [?? - St. B.], 9
Myślę, że wiem o nienawiści 9
Dość, by rzec: równie dobry lód 8
Jest, aby niszczyć, 5
I jest go w bród. 4
(Ludmiła Marjańska)
Tłumaczenie Sity woła o pomstę do nieba. Rozdmuchanie znaczenia „to taste” do „łaknienia” i „pragnienia” oraz odniesienie do „głodu” i „warczenia” są zbyt daleko posuniętą nadinterpretacją. Co gorsza - niezrozumiałą. Marjańska radzi sobie już znacznie lepiej, ale w piątej zwrotce używa niefortunnie słowa „mógł”, które nasuwa przypuszczenie, że podmiot liryczny planuje lub chociaż marzy o tym, żeby świat został unicestwiony. Jak pisze Barańczak - „tak daleko katastrofizm Frosta nie sięga”.
A teraz przyjrzyjmy się wersji Barańczaka:
Jedni twierdzą, że świat nasz zginie w morzu ognia. 13
Inni - że pod pokrywą lodu. 9
Temperatura żądzy nie jest zbyt łagodna - 13
Wiem coś o tym, więc trzymam z prorokami ognia. 13
Lecz gdyby świat miał zginąć z jakiegoś powodu 13
Dwa razy - znam też na tyle nienawiść, 11
Aby rzec, że zagłada za pomocą lodu 13
Również nie może nam sprawić 8
Zawodu. 3
(Stanisław Barańczak)
Przychodzi kolej na moje trzy eurocenty. Cóż... łatwo tłumaczy się wiersze w swojej książce, ze swoimi, podanymi na tacy, założeniami. Ja mam jednak pewne obiekcje do tej wersji. Z nieukrywanym szacunkiem i podziwem dla wyników pracy Tłumacza przez duże „T”, zauważam w tym przypadku pewien „szczegół” oryginału, który mimo wszystko (przypadkiem?) umknął uwadze Barańczaka. Zwięzłość.
Jeśli chodzi o znaczenie, trudno cokolwiek zarzucić jego wersji - rozszerzone znaczenie do „morza ognia” i „pokrywy lodu” tylko uplastyczniają obraz, nie wystając poza ramy znaczeniowe, a „niesprawienie zawodu”, powstałe z połączenia dwóch ostatnich wersów oryginału tylko skłaniają do pochlebnej oceny. Ale - zwięzłość!
Jest to cecha, która - według mnie - w tym wierszu szczególnie uwydatnia prostotę mówienia o skomplikowanych rzeczach językiem dosadnym i niebanalnym w kunsztownej formie (jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmiało - tak jest). I to Barańczak zatracił poprzez logiczne - zdawałoby się być - powiększenie liczby sylab w wersie przy tłumaczeniu z angielskiego na polski. Można krócej. Nie mówiąc o zgubieniu proporcji ilości sylab między wersami. O ile w uniknięciu dysonansu w środkowych wersach Sito, Marjańska i Barańczak prawie wychodzą obronną ręką, to wersy czterosylabiczne nie znajdują odbicia w żadnym z do dziś dostępnych tłumaczeń polskich.
A gdyby dałoby się tak samo, jak w oryginale? Zachować tę samą liczbę sylab, bez utraty cienia znaczenia? W moim przekonaniu da się i się udało:
Mówią, że świat pochłonie ogień 9
Mówią, że lód 4
Znając smak pożądania mogę 9
Zgodzić się, że to będzie ogień 9
Lecz gdyby świat miał zginąć znów, 8
Wiem też dość o nienawiści 8
By rzec, że równie dobry lód 8
Aby niszczyć, 4
Bo jest go w bród. 4
(Nestor Kaszycki)
Od razu mówię, że tłumaczyłem bez patrzenia na wersje poprzedników. Zerknąłem na nie dopiero po skończeniu tłumaczenia (i u mnie, i u Marjańskiej wystepuje „w bród”, widać w podobny sposób myśleliśmy).
Żeby jednak skłonić Czytelnika do jeszcze głębszej analizy zaprezentuję... alternatywną wersję wiersza. Postanowiłem uwydatnić dwuznaczny wydźwięk dwóch ostatnich wersów: „ice/is also great/and would suffice”. Proszę zwrócić uwagę co zmieniłem w znaczeniu (kryteria formalne są spełnione) i jak zwykle - zapraszam do wypowiedzenia się na forum jak Wam się obie wersje podobają. Według mnie ta druga jest trochę „ostrzejsza” i „zadziorna”.
Mówią, że świat pochłonie ogień 9
Mówią, że lód. 4
Znam upadek przez żądzę, mogę 9
Więc zgodzić się - to będzie ogień 9
Lecz gdyby świat miał zginąć znów, 8
Wiem też dość o nienawiści 8
By rzec, że równie dobry lód 8
Bo jest śliski, 4
I jest go w bród. 4