Jürgen Thorwald – „Wielka ucieczka” – recenzja i ocena
Jürgen Thorwald to człowiek o bogatym życiorysie. Urodzony w Solingen jako Heinz Bongartz od 1933 roku współpracował z organem prasowym SS Das Schwarze Korps, gazetą NSDAP „National-Zeitung”. Pisał także do „Die Braune Post” – narodowosocjalistycznej gazety niedzielnej. W czasie wojny służył w jednej z przydzielonych do Kriegsmarine Propagandakompanie, czyli kompanii propagandowych zajmujących się sławieniem niemieckiego oręża. Z racji tego, że mieszkał na zachodzie Rzeszy, ominął go los uchodźców ze wschodu. Aby uniknąć zainteresowania ze strony władz okupacyjnych, występował pod pseudonimem „Jürgen Thorwald”. W 1947 roku oficjalnie zmienił imię i nazwisko. Po wojnie zajmował się pisarstwem, często podejmując tematykę II wojny światowej.
Jak widać, autor „Ucieczki” był trybikiem w machinie propagandowej III Rzeszy, lecz mimo to nie zatracił zdrowego światopoglądu ani nie porzucił swoich konserwatywnych przekonań. Trzeźwe spojrzenie na świat stało się zarazem podstawą „Wielkiej ucieczki”, jak i jej największą zaletą.
Omawiana publikacja liczy prawie czterysta stron. Polski czytelnik dostaje do ręki tłumaczenie wydanej po raz pierwszy w 1965 roku książki „Die große Flucht”. Stanowi ono drugie wydanie polskie (pierwsze ukazało się w 1995 roku), zawierające pewne poprawki merytoryczne. Niestety „Wielka ucieczka” pozbawiona jest ilustracji. Całą pracę podzielono na dziewięć rozdziałów, obejmujących okres od stycznia do 23 maja 1945 roku. Postacie opisywane przez autora dokonują licznych retrospekcji, sięgających nawet 1941 roku.
Patrząc na propagandowe zaangażowanie autora, można by się spodziewać pewnej próby wybielenia Niemców oraz demonizowania ich przeciwników. Tak jednak nie jest. Praca Thorwalda to książka, którą z czystym sumieniem można nazwać uczciwą. Autor nie próbuje przekonać czytelnika do żadnej idei. Posługując się barwnym językiem, przenosi odbiorcę na zaśnieżone pola Prus Wschodnich oraz do ogarniętego walkami Berlina. Ta książka pisana jest z perspektywy zatłoczonej wiejskiej drogi, a nie ministerialnego biurka.
Thorwald nie usiłuje dokonać rachunku sumienia ani globalnego rozliczenia zbrodni nazistowskich. Jego postacie wiedzą tyle o niemieckich zbrodniach, ile mógł wiedzieć ówczesny mieszkaniec Rzeszy. Sam autor z piorunującą dokładnością odwzorował stan zagubienia, jaki musieli czuć ludzie brutalnie zderzający się z rzeczywistością inną, niż ta kreowana przez partię nazistowską. „Wielka ucieczka” to praca opowiadająca nie o losach reżimów czy rządów, lecz o życiu zwykłych ludzi, wciągniętych w wielką historię bez własnej woli i możliwości jakiegokolwiek wpływu na bieg wydarzeń. Postaciom opisanym przez Thorwalda można współczuć, nie tracąc jednocześnie z oczu przyczyn tej ucieczki.
Kolejnym interesującym wątkiem poruszonym w omawianej pracy jest sytuacja kierownictwa III Rzeczy, które było całkowicie zdominowane przez Adolfa Hitlera. Autor barwnie opisuje ideologiczną izolację od rzeczywistości, w której żyli wszyscy członkowie nazistowskich władz, od gauleiterów rezydujących w swych okręgach po szefów w Berlinie. Kiedy na horyzoncie ukazują się radzieckie, amerykańskie czy brytyjskie czołgi, wszyscy przeżywają szok. Dla jednych wstrząsem będzie słabość struktur NSDAP i małostkowość „złotych bażantów”, a innych zadziwi olbrzymia nienawiść do Niemców spowodowana wiadomościami dochodzącymi ze zdobytych obozów koncentracyjnych. Tytułowa ucieczka okazuje się więc nie tylko porzuceniem miejsc zamieszkania, ale również zerwaniem ze światopoglądem budowanym w ludzkich umysłach.
Niestety w pracy znajduje się kilka niewielkich błędów i nieścisłości. Można w niej znaleźć tylko jeden przypis od redakcji, w którym skomentowane zostało nazewnictwo niemieckiej wsi Nemmersdorf. Ów punkt brzmi: „Nazwy lokalne, których brzmienia oryginalnego nie udało się ustalić, pozostały w wersji niemieckiej”. Z nieznanych mi przyczyn Redakcja nie zauważyła, że niektóre miejscowości występujące w książce to wsie czy miasta czysto niemieckie, które od swych początków aż do włączenia w skład państwa polskiego czy radzieckiego nosiły nazwy wyłącznie niemieckie. Warto też zwrócić uwagę na to, że w języku polskim okręty zajmujące się zwalczaniem min określa się terminem „trałowiec”, a nie „poszukiwacz min” czy „poławiacz min”. Nie jest to jedyna usterka marynistyczna. W omawianej pracy występuje również „łódź ubezpieczenia lotniczego 545”, określana też jako „łódź 545”. W rzeczywistości chodzi tu o Flugbetriebsboot 545 (w skrócie Fl.B. 545), czyli kuter zabezpieczenia lotniczego. Jednostki tego typu wprowadzono do służby z myślą o wyławianiu lotników zestrzelonych nad morzem.
„Wielka ucieczka” to wciągająca książka opowiadająca przede wszystkim o ludziach wyrzuconych ze swych domów. Autor przedstawia ich losy bez żadnych prób usprawiedliwiania, ograniczając się jedynie do podania faktów. Jego praca to wstrząsające w swej prostocie świadectwo jednego z najtragiczniejszych okresów historii Europy. Moim zdaniem książka ta powinna stanowić obowiązkową pozycję dla każdego miłośnika II wojny światowej.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk