Julia Boyd – „Wakacje w Trzeciej Rzeszy. Narodziny faszyzmu oczami zwykłych ludzi” – recenzja i ocena
Julia Boyd – „Wakacje w Trzeciej Rzeszy. Narodziny faszyzmu oczami zwykłych ludzi” – recenzja i ocena
Julia Boyd to brytyjska historyk, która polskim czytelnikom pozostawała do tej pory raczej nieznana. Jej dotychczasowe książki, między innymi „A Dance with the Dragon” czy „The Excellent Doctor Blackwell”, nie zostały jeszcze przetłumaczone na nasz ojczysty język. Być może zmieni się to po sukcesie wydanych w 2019 roku przez „Prószyński i S-ka” „Wakacji w Trzeciej Rzeszy” – bo bez cienia wątpliwości mogę określić tę publikację sukcesem.
Zamiarem badaczki było – jak każe nam wnioskować podtytuł omawianej książki – ukazanie „narodzin faszyzmu oczami zwykłych ludzi”. Autorka wybrała w tym celu intrygujące źródło: zapiski cudzoziemców (w znacznej części nigdy dotąd nie publikowane), którzy z różnych powodów podróżowali do Niemiec w latach 20. i 30. XX wieku. Wśród przedstawionych na kartach książki postaci znajdziemy między innymi arystokratów, polityków, pisarzy, muzyków, sportowców, uczniów i studentów. Przybyli oni do Niemiec z Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii, Norwegii, Turcji, Stanów Zjednoczonych, a nawet z odległej Australii, Indii czy Chin. Ich listy, dzienniki i pamiętniki, uzupełnione zebranymi przez badaczkę relacjami, pokazują różnorodne postawy wobec dokonującej się na ich oczach transformacji Republiki Weimarskiej w jedną z najbardziej bezdusznych dyktatur w historii świata.
Liczyłam na to, że na podstawie analizowanych zapisków Julie Boyd odmaluje specyficzną atmosferę niemieckiego międzywojnia, która stworzyła podłoże dla triumfu polityki Adolfa Hitlera. I nie zawiodłam się – uważam, że autorce udało się w dużej mierze to osiągnąć. Przytaczane przez nią komentarze obcokrajowców dotyczące najważniejszych wydarzeń w historii Republiki Weimarskiej oraz III Rzeszy pokazują mniej lub bardziej entuzjastyczne, pesymistyczne, trzeźwe bądź naiwne opinie o dokonujących się w Niemczech politycznych, społecznych i mentalnych przemianach. Boyd bada także, w jaki sposób zagraniczni goście sami dali się zwieść urokowi nazistowskiej retoryki. Najbardziej porażające wydają mi się trzy poruszane przez autorkę kwestie: szybkość, z jaką może eskalować spuszczona ze smyczy nienawiść, naiwność tych, którzy powinni wyróżniać się największą przenikliwością, oraz łatwość, z którą przychodzi ludziom zobojętnienie na cudzą krzywdę.
Coś dla siebie znajdą tu także fani historii turystyki. Bardzo interesujące są opisy zmian, które zachodzą w tej branży usług pod wpływem różnorodnych zawirowań światowej wagi, takich jak krach na nowojorskiej giełdzie w osławiony Czarny Czwartek czy dojście Hitlera do władzy. Ciekawy fragment poświęcono także lotnisku Tempelhof, które w życiu opisywanych bohaterów odegrało nieraz kluczową rolę.
Praca ta jest napisana płynnym i, jak na poruszaną tematykę, lekkim językiem. „Wakacje w Trzeciej Rzeszy” czyta się przez to jednym tchem. Boyd zarysowuje kontekst historyczny poprzez krótki, choć treściwy i sugestywny opis najważniejszych wydarzeń epoki. Polskiemu czytelnikowi są one na ogół dość dobrze znane, zatem nieobecność długich, zniuansowanych wyjaśnień nie przeszkadza w odbiorze treści, a wręcz usprawnia lekturę. Choć niewątpliwie mamy tu do czynienia z wielką historią, opowiedziana jest ona od szczegółu do ogółu, przede wszystkim poprzez jednostkowe, acz znamienne doświadczenia bohaterów książki. Są nimi zarówno znaczące osobistości ubiegłego wieku, jak i ci, o których nie przeczytamy w szkolnym podręczniku. Co więcej, smaczki i anegdoty, którymi raczy nas autorka, np. wizyta Charliego Chaplina w Berlinie w 1931 roku, zapadają w pamięć i ukazują nastroje panujące wówczas w Niemczech lepiej, niż niejedno stricte naukowe opracowanie.
Bardzo ciekawą narrację psują jednak drobne potknięcia. Zwłaszcza pierwsze lata po I wojnie światowej trochę się Boyd „nie kleją”. Autorka pisze nieco chaotycznie, jakby nie miała pomysłu, jak ugryźć ten barwny, a jednocześnie mroczny niemiecki świat lat 20. Poza tym, książka jest jednak niezwykle wciągająca i, jak sądzę, udowadnia, że nawet niemal sto lat po dojściu nazistów do władzy, wciąż można ukazać ten temat z nowej, nieoczywistej perspektywy.