Jürgen Thorwald – „Krew królów. Dramatyczne dzieje hemofilii w europejskich rodach książęcych” – recenzja i ocena
Jürgen Thorwald – „Krew królów. Dramatyczne dzieje hemofilii w europejskich rodach książęcych” – recenzja i ocena
Skaleczenie dla normalnego człowieka nie ma większego znaczenia: sięga się po wodę utlenioną, zakłada się plaster i po sprawie. Hemofilicy nie mają tego komfortu. Każde zadraśnięcie, upadek mogą być tym ostatnim. Choroba wymaga wielkiej ostrożności, nawet przy rozwiniętej wiedzy medycznej, gdy nie upuszcza się już krwi, by poprawić stan zdrowia. Książka Jürgena Thorwalda ukazuje przypadki osób, których choroba wpłynęła na losy państw.
Niemiecki pisarz skupił się bowiem na trzech chorych z rodów królewskich – Alfonsa, wydziedziczonego następcy tronu hiszpańskiego, pruskiego księcia Waldemara, który walczył o życie pod koniec II wojny światowej, a także rosyjskiego carewicza Aleksego, syna Mikołaja II, leczonego przez tajemniczego i demonicznego Rasputina.
Książka Thorwalda ukazała się w oryginale już w 1977 roku. Dla polskiego czytelnika, który miał okazję sięgnąć po wcześniejsze prace autora już na samym początku czeka zaskoczenie – mianowicie styl narracji. Nie jest to żaden dziennikarski skrupulatny opis, ale… powieść. Znakomicie napisana należy dodać. Warto przy tym podkreślić znakomitą pracę tłumacza, Krzysztofa Jachimczaka.
Co więcej, autor przedstawiając danego bohatera sięgnął po nieco inny sposób narracji, w losach Alfonsa i Waldemara narrator jest bezosobowy, zaś głównymi mówiącymi są sami książęta i ich bliscy. Z kolei losy carewicza poznajemy przez pryzmat dziennika Siergieja Piotrowicza Fiodorowa, wybitnego urologa, który towarzyszył młodemu rosyjskiemu następcy tronu. Fabularny i różnorodny styl sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Naprawdę trudno oderwać się od lektury.
Nie chcę zdradzać przebiegu fabuły i uchylać rąbka tajemnicy, ale Thorwaldowi udało się stworzyć wciągającą opowieść nie tylko o losach trzech ludzi dotkniętych chorobą. Niemiecki pisarz znakomicie przedstawił również sposób dziedziczenia owej choroby od babki królów, królowej Wiktorii angielskiej. Sami bohaterowie opowiadają, skąd hemofilia wzięła się w ich rodzinie i jaki wpływ wywarła na nich samych oraz losy ich państw.
Niezaprzeczalnym atutem pracy Thorwalda jest uchwycenie tragizmu choroby. Ukazanie jej wpływu na życie ludzi, których, zdawałoby się, nie powinny były dotykać kłopoty dnia codziennego, i którzy mieli dostęp do możliwie najlepszej opieki lekarskiej. Jednak nie w przypadku tej choroby. Czytelnik ma możliwość zapoznania się ze smutną codziennością bohaterów. Ich odcięciem nie tylko od codziennych zabaw, czy jazdy konnej, ale przykładaniem uwagi do nawet najdrobniejszych czynności, jak naturalne bieganie dziecka, które musi się zatrzymać, bo każde uderzenie w stół czy upadek może kosztować je życie. Czytelnik może wczuć się w cierpienie i samotność bohaterów, zrozumieć, że ich życie jest jak nieuniknione oczekiwanie wykonania wyroku. Zmusza to także do refleksji nad tym, jak tragiczne musiało być i jest życie chorych, którzy nie pochodzą z bogatych królewskich rodzin.
Wiążę się z tym kolejny ciekawy wątek, a mianowicie przedstawienie przez autora sposobów leczenia hemofilii u schyłku XIX w., jak i na początku XX stulecia, które niekoniecznie musiały pomagać choremu. Służą temu nie tylko stworzone dialogi lekarzy leczących tytułowych chorych, które znakomicie ilustrują przebieg zmian w leczeniu choroby. Służy temu również zamieszczony na samym końcu rozdział zatytułowany Hemofilia. Rzut na aspekty medyczne. Jest on już napisany w charakterystyczny dla autora sposób, zawierający choćby krzyżówkę genetycznego dziedziczenia choroby.
Kolejną zaletą pracy, o której już pośrednio wspomniałem, jest umiejętne oddanie ducha epoki. Thorwald nie tylko udanie zarysował losy tytułowych bohaterów, ale równie znakomicie ukazał tło historyczne epoki. Czytelnik wraz z bohaterami może przenieść się zarówno na europejskie dwory królewskie, poczuć atmosferę negocjacji prowadzących do małżeństw monarchów oraz hucznych ślubów królewskich, ale także znaleźć się w pokoju, w którym zamachowiec przygotowuje się do mordu na zbliżającej się ulicą parze królewskiej, czy prześledzić losy ostatniej podróży carskiej rodziny. Opis tła historyczno-politycznego jest równie frapujący jak opis losów chorych.
„Krew królów” jest świetnie napisaną (o)powieścią historyczną. To zasługa zarówno znakomitego pióra autora, jak i historycznej rzetelności. W książce nie ma błędów merytorycznych, ani czynionych na siłę czy niepotrzebnych zmian w losach postaci. Oszczędny, niekiedy surowy, a przede wszystkim sugestywny styl narracji znakomicie oddają tragizm losów głównych bohaterów. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się znakomicie i szybko, mimo trudnego tematu. Warto po nią sięgnąć.