Joel Kotkin – „Powszechna historia miasta” – recenzja i ocena
Joel Kotkin – „Powszechna historia miasta” – recenzja i ocena
W 2018 roku populacja światowa liczyła ponad 7,6 mld ludzi. W 2007 roku, według raportu ONZ, po raz pierwszy ludność miejska przeważała ilościowo nad ludnością wiejską. Aż 3,9 miliarda ludzi czyli 54% ludności mieszka dziś na świecie w miastach. W porównaniu z rokiem 1950 to ogromny wzrost – wtedy na obszarach miejskich żyło mniej niż 1/3 ludności – 746 milionów osób. Prognozy ONZ zakładają dalszy wzrost liczby ludności miejskiej – w 2050 ma to być 66%, czyli 2,5 miliarda więcej. Jednocześnie liczba ludności mieszkającej na wsiach osiągnie w najbliższych latach najwyższą dotychczas wartość, a następnie zacznie spadać. Skąd wynika ten fenomen miast? Joel Kotkin w swojej „Powszechnej historii miasta” spróbuje nam go wyjaśnić.
Joel Kotkin (ur. 1952) jest wykładającym w Kalifornii amerykańskim demografem, urbanistą i geografem. Wydał szereg książek na temat demografii. W „The Next Hundred Million: America in 2050” (Penguin Press, 2010) spekulował, jak ludność może ewoluować w ciągu następnych czterech dekad, a w kontrowersyjnej „TRIBES: How Race, Religion and Identity Are Reshaping the Global Economy” pisał o świecie opartym na grupach etnicznych i globalnej gospodarce. W swojej syntetycznej „Powszechnej historii miasta”, pierwszej książce wydanej w języku polskim, skupia się na historii miasta, jego roli, funkcji i przyszłości.
„Wobec tych wszystkich rzeczy podziwu godnych nie wiedzieliśmy, co rzec. Zali to na jawie oglądaliśmy te miasta, jedne na lądzie, a drugie na wodach jeziora? Widzieliśmy wszędzie mnóstwo łodzi, na grobli liczne mosty i na jej końcu wielkie miasto Meksyk”. W takich słowach zachwycał się 8 listopada 1519 r. Bernal Díaz del Castillo, 27-letni hiszpański konkwistador, na widok miasta o niewyobrażalnej niemal skali. Podobne wrażenia dzielił semicki koczownik po pierwszym zetknięciu się z murami i piramidami Sumeru pięć tysięcy lat wcześniej, chiński prowincjonalny urzędnik wkraczający do Luoyang w VII wieku p.n.e., muzułmański pielgrzym przybywający z karawaną do bram Bagdadu w IX wieku, czy polski lub irlandzki chłop w ostatnim stuleciu obserwujący z parowca fantastyczne wieże wyspy Manhattan. Dlaczego? Miasta bowiem stanowią największe dzieło rodzaju ludzkiego. Świadczą o zdolności zmieniania naturalnego środowiska w gruntowny i trwały sposób. Można je oglądać nawet z kosmosu! Jak zauważa autor w recenzowanej pracy (s. 22), od zarania stanowiły one miejsca generujące większość sztuki, religii, kultury, handlu i technologii.
Kotkin zadaje ważne pytanie: co czyni miasta wielkimi i co prowadzi do ich stopniowego upadku? Jak argumentuje w książce, w sumie trzy decydujące czynniki determinowały kondycję miast – świętość miejsca, możliwość zapewnienia bezpieczeństwa i użycia siły, i zdolność do animacji handlu. Kultura miejska kwitła tam, gdzie obecne były wymienione funkcje. Tam, gdzie te elementy słabły, miasta gasły i w końcu opuszczały karty historii.
Struktury religijne – świątynie, katedry, meczety i piramidy – długo dominowały w krajobrazie wielkich miast. Poświadczały, że miasto było także miejscem uświęconym, związanym bezpośrednio z boskimi siłami władającymi światem. W naszych bardziej świecko nastawionych czasach miasta starają się przywrócić wrażenie świętego miejsca poprzez strzeliste budynki komercyjne czy działające na wyobraźnię struktury kulturowe. Pobudzają tym poczucie miejskiego patriotyzmu czy podziwu.
Miasta muszą przede wszystkim być bezpieczne, więc system obronny odgrywał kluczową rolę w dominacji miast. Wiele miast powstało wpierw jako miejsce schronienia przed grasującymi koczownikami lub przed wszechogarniającą anarchią. Kiedy możliwości gwarantowania bezpieczeństwa przez miasta malały, jak u schyłku zachodniego cesarstwa rzymskiego czy pod koniec kryminogennego XX wieku, miejskość wycofywała się w głąb kraju lub do innych bezpiecznych miejsc.
Jednak sakralność i bezpieczeństwo nie wystarczają do zakładania wielkich miast. Aby wyprodukować wystarczającą ilość dóbr do utrzymania na dłużej przy życiu wielkich populacji potrzebna jest aktywna gospodarka rzemieślników, kupców, ludzi pracy oraz – niestety - niewolników. Tacy ludzie, z konieczności w przeważającej większości miastowi, wraz z nastaniem kapitalizmu zaistnieli jako główni twórcy miasta (s. 26).
Joel Kotkin w swojej pracy nie tylko wyjaśnia funkcje i fenomen miasta, ale ukazuje w kolejnych rozdziałach jego historię i przeobrażenia. Zaczynając od zasiedlenia Jerycha w 7500-6800 r. p.n.e., następnie Ur, wędrując przez sanktuaria Babilończyków, Asyryjczyków, Egipcjan i Persów ukazuje święte początki oraz to, jak wielką rolę przez większość miejskiej historii odkrywała religia. Podobnie jak później Kościół katolicki czy duchowieństwo buddyjskie, muzułmańskie, azteckie i hinduistyczne, sumeryjscy kapłani zapewnili tym starożytnym ośrodkom miejskim podstawowe poczucie porządku i ciągłości.
Kolejna część omawia klasyczne miasta w Europie: dokonania greckie, Rzym – pierwszą metropolię oraz ich zmierzch. Autor spogląda też na islamski archipelag oraz miasta Państwa Środka.
Następnie Kotkin analizuje europejski renesans urbanistyczny, gdzie miasta zachodu umacniają swoją supremację. W XVI wieku po raz pierwszy od okresu klasycznego poziom europejskiej urbanizacji górował nad azjatyckim i bliskowschodnim. W latach 1500-1650 liczba miast z ponad 10 tys. podwoiła się; ogólny udział procentowy mieszkańców miast wzrósł z 7,4% do 10%. Szeregi nowych, ponad stutysięcznych miast także dramatycznie się powiększały. Zaczął się powolny upadek imperiów iberyjskich, a miasta Północy – Antwerpia, Amsterdam i w końcu Londyn – przeciwnie, bardzo skorzystały na gwałtownej ekspansji światowego handlu. Amsterdam stał się pierwszym wielkim nowoczesnym miastem handlowym, a Londyn, dekadę po tym, jak Nowy Amsterdam został Nowym Jorkiem, przyjął rolę kapitalistycznej stolicy świata.
Autor zajmuje się także miastami przemysłowymi. Opisuje skutki angloamerykańskiej rewolucji przemysłowej, industrializm i jego bolączki. Kotkin porusza także temat dyktatorskich morderczych i kosztownych eksperymentów urbanistycznych – nazistowskich, sowieckich i chińskich.
W ostatniej części zajmuje się współczesną metropolią. W poszukiwaniu „lepszego miasta” przedstawia nowe wizje urbanistyczne, jak np. „miasto ogród”. Nie unika trudnych tematów jak gettoizacji miast europejskich, spuścizny kolonialnej, afrykańskiej tragedii urbanistycznej czy ekspansji slumsów. Barriada, bidonville, katach, Adami, Ravela lub shantytown, jak różnie nazywa się te dzielnice nędzy stanowią, według badań ONZ, lwią część całego nowego przyrostu w świecie rozwijającym się.
W konkluzji Kotkin pisze o miejskiej przyszłości, bezpieczeństwie, zagrożeniu terroryzmem, kryzysie megamiast i granicach współczesnego odrodzenia miast. Jak trafnie zauważa, miasta mogą kwitnąć tylko wtedy, gdy zajmują jakieś uświęcone miejsce, które zarówno zarządza złożonymi naturami zgromadzonych mas obywateli, jak i je inspiruje. Przez pięć tysięcy lat lub dłużej ludzkie przywiązanie do miast zapewniało najważniejsze forum politycznego i materialnego progresu. To właśnie w mieście zachodzi owa pradawna zbieżność miejsca świętego, bezpiecznego i rojnego, w którym ludzka przyszłość będzie kształtowana przez nadchodzą stulecia (s. 265).
Książkę wieńczą rozbudowane przypisy (szkoda, że nie pod tekstem) i bogata bibliografia.
Praca Kotkina jest fascynującą podróżą przez prawie siedem tysiącleci dziejów człowieka, błyskotliwym i trafnym spojrzeniem na szanse i zagrożenia wynikające z urbanizacji, jak również cenną lekcją historii otaczającej nas infrastruktury, ulic, gmachów, bez których wielu z nas nie wyobraża sobie współczesnej cywilizacji.