Jochen Boehler, Robert Gerwarth, Jacek Młynarczyk – „Waffen SS” – recenzja i ocena

opublikowano: 2019-11-07, 09:00
wolna licencja
Zakon aryjski czy zbiorowisko morderców? Rycerze straconej sprawy czy konformiści? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w najnowszej książce poświęconej Waffen SS.
reklama

Jochen Boehler, Robert Gerwarth, Jacek Młynarczyk – „Waffen SS” – recenzja i ocena

Boehler Jochen, Gerwarth Robert, Młynarczyk Jacek
„Waffen SS”
nasza ocena:
9/10
cena:
64,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Horyzont
Tłumaczenie:
Siwek Grzegorz
Okładka:
Oprawa twarda z obwolutą
Liczba stron:
592
Premiera:
2019-10-14
Format:
150x235mm
ISBN:
978-83-240-5494-7

„Waffen SS” to z pewnością interesujące dzieło, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż jest to zbiór rozdziałów napisanych przez historyków z wielu krajów Europy. Reprezentują oni państwa, których obywatele mieli „zaszczyt” przynależeć do elity nazistowskiej machiny wojennej.

Książka traktuje nie tyle o najsłynniejszych formacjach w czarnych mundurach stworzonych ze wzorowych nordyków, co o żołnierzach odbiegających od tych norm. Innymi słowy: chodzi tu o obywateli krajów innych niż Trzecia Rzesza – ale wliczeni są w to również Niemcy zamieszkujący przed wojną inne państwa.

Kluczem podziału książki jest geografia. Każdy rozdział traktuje o żołnierzach pochodzących z innych regionów Starego Kontynentu, przy czym należy pamiętać, że nie chodzi tu tylko o formacje frontowe, co i również policyjne. Stąd obecność w tym swoistym wykazie Policji Państwowej czyli osławionej polskiej granatowej policji. Choć nie tylko Jacek Młynarczyk podkreśla, że Polacy jako jedyni z okupowanych czy satelickich narodów Europy nie wystawili zwartej jednostki Waffen SS, musimy pamiętać, że formalnym zwierzchnikiem naszych stróżów prawa był niejaki Heinrich Himmler…

Poszczególne regiony i zamieszkujące je narody (te opisy możemy traktować jako podrozdziały) tworzą oddzielne historie, motywacje i zaangażowanie w wielką germańską sprawę. Na podstawie zachowanych dokumentów możemy spróbować dowiedzieć się, co motywowało Norwegów, Duńczyków, Francuzów, Holendrów, Bałtów, Ukraińców czy Białorusinów a nawet… Greków do przywdziewania munduru i składania przysięgi na wierność Adolfowi Hitlerowi.

Okazuje się, że wstępując do Waffen SS, przedstawiciele innych narodów stawiali Niemców w dość specyficznym położeniu. Himmler zakładał, że służba w SS przełamie narodowościowe bariery czy stereotypy, że w ogniu walki i przelanej krwi pojawi się nowy pangermański naród. Wynikało to z dość specyficznego pojmowania „niemieckości” przez Himmlera – nie chodziło mu tylko o sam genotyp, ale także o krąg kulturowy i więzy przelanej na froncie krwi.

reklama

Zdaniem autorów praktyka była cokolwiek inna – inicjatywy lokalnych polityków podczas tworzenia wojsk miały mniej lub bardziej ukryty zamiar osiągnięcia korzyści politycznych (odbudowa własnego państwa, wywalczenie uprzywilejowanej pozycji w nowej Europie). Motywacja żołnierzy była też wieloraka – od postawy patriotycznej (walczymy o swoje państwo w cudzym mundurze) poprzez nienawiść i niechęć do komunizmu (z diabłem pod rękę należy obalić tę ideologię) na kwestiach przyziemnych (chęć przetrwania, poprawy bytu, nowego początku) kończąc. Wielu innych było znudzonych i chciało po prostu przeżyć przygodę.

Interesujący był sam system werbunkowy – esesmańscy ochotnicy byli mniejszością, mimo wysokiej aktywności biur werbunkowych w całej Europie. Większość jednak stanowili poborowi, czasem siłą wcieleni, czasem po prostu oddani.

Nie zmienia to faktu, że coś się Himmlerowi (pewnie przypadkiem) udało. A mianowicie stworzył ponadnarodowe bractwo żołnierskie. Choć czytając „Waffen SS” doszedłem do wniosku, że te specyficzne więzi wykuły raczej powojenne śledztwa, ścigania czy sądy nad esesmanami niż wspólna walka. Byli kombatantami z własnym bagażem doświadczeń, którym nakazano po wsze czasy się ukrywać albo po prostu nie wychylać, nie pokazywać. Zwłaszcza gdy chcieli w czasie Zimnej Wojny wyjść na zewnątrz i głośno powiedzieć „A nie mówiliśmy!?”

Waffen SS to trudny temat nie tylko dla Niemców, lecz także dla całej Europy. Przedmiotowa pozycja jest z pewnością dużym krokiem w kierunku omówienia tej kwestii, a także pokazania w jaki sposób.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę ochena Boehlera, Roberta Gerwartha i Jacka Młynarczyka „Waffen SS” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone