Jerzy Dynin – „Aryjskie papiery” – recenzja i ocena
Jerzy Dynin – „Aryjskie papiery” – recenzja i ocena
Jerzy Dynin urodził się w 1925 r. w Łodzi w zamożnej żydowskiej rodzinie. W czasie wojny razem z siostrą i matką ukrywał się na aryjskich papierach, udając dotkniętą wojennym ubóstwem rodzinę polskich arystokratów. Mimo zagrożenia współpracował z Armią Krajową i Polskim Państwem Podziemnym. Po wojnie wyemigrował do Palestyny, a później do USA, gdzie mieszka do dziś.
Recenzowana pozycja to niesamowity, stworzony w latach 1946-1947 zapis dramatycznej walki o przetrwanie nastoletniego Jerzego, jego matki i młodszej siostry. Jego ojciec, Dawid Dynin, został wywieziony z Wilna na Syberię za tzw. pierwszego Sowieta. Choć spisano je blisko 75 lat temu zapiski Dynina ukazują się po raz pierwszy w języku polskim. Rodzina ucieka z Wilna na Kresy, gdzie trafiają pod opiekę rodziny Plater-Zyberków. Dokonując prostej zamiany nazwiska z Dynin na Dunin i przedstawieniu jako swoich krewnych Plater-Zyberkowie sankcjonują ich aryjskie pochodzenie. Nie zmieni to jednak stanu zagrożenia i konieczności walki o przetrwanie na własny rachunek. Młody Jerzy musi błyskawicznie dorosnąć i pomóc matce w zdobywaniu środków do życia oraz utrzymywaniu arystokratycznej legendy. Podczas mrocznych lat wojny Dyninowie spotkają się zarówno z pomocą, jak i zdradą. Między innymi nigdy nie odzyskają rzeczy oddanych na przechowanie polskiej rodzinie.
Wspomnienia Dynina „Aryjskie papiery” są bardzo cenny świadectwem Ocalonego. Dyninowie doświadczyli zarówno okrucieństwa sowieckiego, jak i niemieckiego. Taka perspektywa nie jest zbyt często spotykana w tego typu literaturze. Każdy dzień, niezależnie od narodowości okupanta, był kolejnym przybliżającym ich do niezidentyfikowanego końca. Opisywane wydarzenia i rozterki młodego Jerzego są brutalnie szczere, niosące za sobą duży ładunek emocjonalny. Nie szczędzi nikomu ostrych sądów, ale stara się przy tym oddać sprawiedliwość każdej postawie. Co uderzające, chwile grozy mieszają się w nich z chwilami pełnymi szczęścia i miłości. Z kart książki nie przebija też nigdy skrajny pesymizm. Jest to niesamowity balans nieszczęść i łask.
Całość uzupełniają fragmenty powojennych zapisków i listów, dzięki którym czytelnik może bardzo wyraziście uświadomić sobie, że dla ich bohatera wojenne doświadczenia nie zakończyły się wraz z odsunięciem groźby śmierci. To, co przeżył, zmieniło go i odcisnęło piętno. Zachował jednak honor i hart ducha oraz swego rodzaju optymizm.
Z „Aryjskimi papierami” powinien zapoznać się każdy, kto chce choćby spróbować zrozumieć jak trudny i złożony jest wachlarz postaw ludzkich w czasie II wojny światowej. Szczególnie polecam fanom biało-czarnego spojrzenia na historię.